Rozdział 35

131 16 7
                                    

Mało brakowało, a Nico wpadłby do mrocznej otchłani.

Ocalał tylko dzięki temu, że nadal trzymał rękę swojego chłopaka. Will przyciągnął go do siebie szybko, zanim noga Nica się ześlizgnęła.

Owen złapał szybko klucz i była to chyba jedyna dobra rzecz, jaka się w tym momencie przydarzyła. Z otchłani zawiał chłód. Rozległy się dźwięki gorsze od lamentu dusz na Polach Kary.

Nico wytrzeszczył oczy. Żołądek mu się ścisnął. Powróciły wspomnienia tak nieprzyjemne, że chłopak miał ochotę zwymiotować.

Diana cofnęła się.

- Czy to... Di immortales, to chyba nie...

Spojrzała na towarzyszy z ogromną nadzieją, że ktoś zaprzeczy, ale nic takiego się nie wydarzyło.

Owen ściskał klucz, jakby w tej chwili była to najważniejsza rzecz na świecie (bo zapewne była).

- To Tar?...

- Przenieśmy się cieniem! - krzyknął Nico. - Szybko!

Chyba jeszcze nigdy nie miał takiego przerażenia w oczach. Diana i Owen podbiegli do niego, ale w tym momencie ziemia zatrzęsła się znowu. Tuż między stopami półbogów wyrosła przepaść, rozdzielając całą czwórkę. Ziemia zaczęła się jeszcze dalej łamać, uniemożliwiając wszelką drogę ucieczki.

- To była pułapka - wydyszał Owen.

Nieco opóźnione spostrzeżenie, ale chłopak miał mętlik w głowie. Jego przyjaciele byli zbyt daleko, by mógł ich dosięgnąć. A ta dziura w ziemi... Zdecydowanie nie chciał do niej wpaść.

Dopiero po chwili do syna Nemezis dotarło, że Diana do niego krzyczy, wyciągając rękę.

- Owen, skacz!

Popatrzył się na nią jak na wariatkę.

- Że co?!

- Nie jesteś aż tak daleko. - Diana miała w oczach taki sam strach jak reszta, ale jej głos był zadziwiająco spokojny. - Możesz spróbować wbić miecz w ścianę czy jakkolwiek to nazwać. Wy też! - zwróciła się do Nica i Willa.

Zanim Solace zdążył odwrócić się do swojego chłopaka, coś przeleciało mu przed nosem. Odruchowo to chwycił i już po chwili miał w ręce czarny miecz.

Nico przywarł do ściany przy półce skalnej. Po jego czole lał się pot. Heros usiłował za wszelką cenę nie patrzeć w dół i nie chodziło tu o lęk wysokości.

- Skacz - powiedział słabym głosem. - Dostanę się do was cieniem. A potem się teleportujemy razem.

- Ale, Nico, to za dużo cienia! - zaprotestował Will. - Może...

Usiłował coś wymyślić.

Tymczasem Owen, choć trochę się wahał, wymierzał wzrokiem odpowiednią siłę do skoku. Pomacał ręką swój lewy nadgarstek, na którym miał zegarek, po czym zmienił go w miecz. Jeszcze przez chwilę patrzył niepewnie.

- Owen, to ma być pewny skok! - wrzasnęła Diana, nadal wyciągając rękę i zerkając ukradkiem w dół.

- Przecież wiem!

Już po chwili oboje jakoś trzymali się na skalnej półce, która jednak nadal się trzęsła.

Owen spojrzał na Nica i Willa.

- Hej, wy tam! - zawołał. - Pospieszcie się, zanim się zawali całe!

Pod Nikiem już prawie uginały się  kolana.

❝Wakacje herosów❞ | Dwoje wybranych | tom 2 Where stories live. Discover now