Rozdział 12

233 26 5
                                    

Po rozmowie w Wielkim Domu Travis i Katie poszli razem nad jezioro kajakowe.

Co prawda, grupowa czwórki nie odstępowała swojej siostry na krok od jej niespodziewanego powrotu. Ale gdy chłopak zaproponował wspólny czas razem, Miranda powiedziała:

- Nie martw się. Idź.

Dwie najbliższe jej sercu osoby ją przekonywały. I jak tu Katie miała odmówić?

Teraz siedziała na piasku, gdzie rzekomo Owen McRae spotkał się z najadą Alfejosu, trzymając Travisa Hooda za rękę. Jego niebieskie oczy błyszczały radośnie - na widok takiego uśmiechu nauczyciele pomyśleliby, że nie wolno zostawiać go samego przy ostrych przedmiotach - mimo, że miał już osiemnaście lat. Jego zadarty nos i elfie rysy twarzy sprawiały, że serce dziewczyny, jak zwykle, przyspieszało rytm, no i musiała powstrzymywać się od przeczesania jego ciemnych, kręconych włosów. Mimo, że wyglądał identycznie jak Connor, był jedyny w swoim rodzaju.

Ujęła delikatnie jego dłoń.

- Przepraszam - szepnęła.

Dotąd Travis wpatrywał się w dal z minimalnym uśmiechem, ale, słysząc jej głos, odwrócił się.

- Za co niby?

- Przez zniknięcie Mirandy byłam bardzo zła - mruknęła Katie. - I o wszystko cię obwiniałam.

Travis próbował coś powiedzieć, jednakże Katie nie zamierzała mu na to pozwolić. Chwyciła twarz syna Hermesa w dłonie, po czym złożyła pocałunek na jego miękkich ustach.

Travis z powrotem się uśmiechnął.

- Yyyym. Jest w porządku, kwiatuszku.

Zerknął przez ramię i wskazał na pobliski bujny krzak. Gdyby siedzieli nieco dalej, nie mieliby pewności, czy nikt się za nim nie ukrywa.

- Stamtąd nas kiedyś szpiegowali - przypomniał.

Katie parsknęła perlistym śmiechem, a jej kitka zafalowała.

- Tak. Jak byliśmy dziećmi.

Chłopak skinął głową.

- Ta. Wyobrażasz to sobie? Jesteśmy na obozie już siedem lat. Znamy się siedem lat. Ale parą jesteśmy dopiero od niedawna.

- Strasznie długo nam to zajęło - wymamrotała, co stanowiło jakiś odpowiednik kolejnego potaknięcia.

Jeszcze raz złapali się za ręce i spojrzeli w taflę wody, na swoje odbicia. Musieli spędzić trochę czasu razem... W końcu niedługo nadejść miała ważna, prawdopodobnie długa wyprawa i mnóstwo niebezpieczeństw.

Ale na razie się tym nie przejmowali. Mieli siebie - a to w zupełności wystarczyło.

- Postaram się wyrobić do końca wakacji z tą misją, jeśli tylko będzie to możliwe - oznajmił mimo wszystko niespodziewanie Travis. - Wiesz... We wrześniu jedziemy razem na studia.

Brew Katie powędrowała wysoko w górę.

- Connor, jak mniemam...

- Dostał się tam, gdzie my - powiedział wesoło Travis. - Zapowiada się cudowny rok szkolny.

Córka Demeter nie mogła się powstrzymać i pocałowała go jeszcze raz.

- Racja. Ale mam nadzieję, że we dwójkę nie wysadzicie college'u.

- Będziesz nas przecież pilnować.

W odpowiedzi zwichrzyła mu ręką włosy, jakby był dzieciakiem, który narozrabiał.

❝Wakacje herosów❞ | Dwoje wybranych | tom 2 Where stories live. Discover now