35

3.3K 115 24
                                    

- Ataki Azazela sięgają na północ, aż do Meatpacking District. - poinfromował Alec, stojąc po drugiej stronie stołu.

Oparłam dłonie o szklany blat i dokładnie wpatrzyłam się w makietę Nowego Jorku z cyfrowego hologramu.

- Potem ślad się urywa - dodał po chwili ściszonym głosem, a ja oderwałam wzrok od piątej alejki i spojrzałam na niego.

- Bez sensu polować na martwe ciała - stwierdził Jace - Z jego umiejętnością znikania, może być gdziekolwiek.

- Może my pomożemy - usłyszałam, doskonale znany mi głos za sobą.

Odwróciłam głowę w stronę przyjaciółki i momentalnie cały stres i zmartwienie diametralnie zniknęło. Na jego miejsce pojawiła się ulga, widziąc ją całą i zdrową.

- Izzy! - uśmiechnęłam się - Martwiłam się - uściskałam krótko czarnulkę - Gdzie byłaś?

Iz przelotnie zerknęła - bodajże - na swojego brata, a potem z powrotem wróciła wzrokiem na mnie.

- Szukałam Azazela - wyjaśniła, a ja kiwnęłam lekko głową - To jest Sebastian Verlac, z Londyńskiego Instytutu - wskazała na łowcę po jej prawej stronie, z uśmiechem ma ustach.

Skierowałam wzrok na chłopaka, którego na początku nie zauważyłam. Za bardzo skupiłam się na Isabelle, żeby w ogóle go dostrzeć.

I muszę przyznać, że jest całkiem przystojny. Wysoki blondyn z niebieskimi oczami. W tej chwili prezentował się idealnie.

- Gdy zaatakował mnie demon - kontynuowała Izzy - Sebastian mi pomógł.

- Tylko trochę - odparł przyjemnym dla ucha głosem, aż miło taki posłuchać.

- Sebastian jest ekspertem w sprawie Azazela - dodała młodsza Lighwood.

Uniosłam cienką brew.

- Gdy studiowałem w Paryskim Instytucie, specjalizowałem się w Wielkich Demonach - powiedział.

- Dzięki za uratowanie siostry.

Starszy Lighwood wystawił dłoń w stronę nowo poznanego łowcy, a on od razu uścisnął mu dłoń.

- Jestem Alec.

- Dziękuję - Wayland lekko pochylił się do przodu, żeby dosięgnąć jego rękę z końca podłużnego stołu - Jestem Jace.

- Wielki wojownik we własnej osobie - skomentował wysoki blondyn - Reputacja cię wyprzedza - odwrócił głowę w moją stronę - Twoja też - skierował te słowa do Fray - Musisz być Clary - wystawił rękę w jej stronę, a ona ścisnęła mu dłoń - Córka Valentine'a.

- Nie miej mi tego za złe - parsknęła śmiechem.

- Nie wybieramy rodziny - uśmiechnął się szerzej.

Przymrużyłam oczy. To trochę dziwnie zabrzmiało.

- Ty musisz być Skyler - spojrzał na mnie.

- Zgadza się.

Także uścisnęłam mu dłoń na przywitanie.

- Wiele o tobie słyszałem. Rzadko spotyka się Nocnego Łowcę z anielskimi mocami.

- Nieźle, czyli już wszędzie jestem rozpoznawalna - prychnęłam krótko śmiechem.

- Opowiesz nam o Azazelu - zagadał do niego Jace - Jak go pokonamy?

- Trzeba nakłuć jego demoniczny rdzeń. W cielesnej formie jest pomiędzy kręgami T8 i T9, ale to nie jest takie proste. Rdzeń jest wielkości grochu.

ʟɪɢʜᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ «ᴀʟᴇᴄ ʟɪɢʜᴛᴡᴏᴏᴅ»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz