- Ataki Azazela sięgają na północ, aż do Meatpacking District. - poinfromował Alec, stojąc po drugiej stronie stołu.
Oparłam dłonie o szklany blat i dokładnie wpatrzyłam się w makietę Nowego Jorku z cyfrowego hologramu.
- Potem ślad się urywa - dodał po chwili ściszonym głosem, a ja oderwałam wzrok od piątej alejki i spojrzałam na niego.
- Bez sensu polować na martwe ciała - stwierdził Jace - Z jego umiejętnością znikania, może być gdziekolwiek.
- Może my pomożemy - usłyszałam, doskonale znany mi głos za sobą.
Odwróciłam głowę w stronę przyjaciółki i momentalnie cały stres i zmartwienie diametralnie zniknęło. Na jego miejsce pojawiła się ulga, widziąc ją całą i zdrową.
- Izzy! - uśmiechnęłam się - Martwiłam się - uściskałam krótko czarnulkę - Gdzie byłaś?
Iz przelotnie zerknęła - bodajże - na swojego brata, a potem z powrotem wróciła wzrokiem na mnie.
- Szukałam Azazela - wyjaśniła, a ja kiwnęłam lekko głową - To jest Sebastian Verlac, z Londyńskiego Instytutu - wskazała na łowcę po jej prawej stronie, z uśmiechem ma ustach.
Skierowałam wzrok na chłopaka, którego na początku nie zauważyłam. Za bardzo skupiłam się na Isabelle, żeby w ogóle go dostrzeć.
I muszę przyznać, że jest całkiem przystojny. Wysoki blondyn z niebieskimi oczami. W tej chwili prezentował się idealnie.
- Gdy zaatakował mnie demon - kontynuowała Izzy - Sebastian mi pomógł.
- Tylko trochę - odparł przyjemnym dla ucha głosem, aż miło taki posłuchać.
- Sebastian jest ekspertem w sprawie Azazela - dodała młodsza Lighwood.
Uniosłam cienką brew.
- Gdy studiowałem w Paryskim Instytucie, specjalizowałem się w Wielkich Demonach - powiedział.
- Dzięki za uratowanie siostry.
Starszy Lighwood wystawił dłoń w stronę nowo poznanego łowcy, a on od razu uścisnął mu dłoń.
- Jestem Alec.
- Dziękuję - Wayland lekko pochylił się do przodu, żeby dosięgnąć jego rękę z końca podłużnego stołu - Jestem Jace.
- Wielki wojownik we własnej osobie - skomentował wysoki blondyn - Reputacja cię wyprzedza - odwrócił głowę w moją stronę - Twoja też - skierował te słowa do Fray - Musisz być Clary - wystawił rękę w jej stronę, a ona ścisnęła mu dłoń - Córka Valentine'a.
- Nie miej mi tego za złe - parsknęła śmiechem.
- Nie wybieramy rodziny - uśmiechnął się szerzej.
Przymrużyłam oczy. To trochę dziwnie zabrzmiało.
- Ty musisz być Skyler - spojrzał na mnie.
- Zgadza się.
Także uścisnęłam mu dłoń na przywitanie.
- Wiele o tobie słyszałem. Rzadko spotyka się Nocnego Łowcę z anielskimi mocami.
- Nieźle, czyli już wszędzie jestem rozpoznawalna - prychnęłam krótko śmiechem.
- Opowiesz nam o Azazelu - zagadał do niego Jace - Jak go pokonamy?
- Trzeba nakłuć jego demoniczny rdzeń. W cielesnej formie jest pomiędzy kręgami T8 i T9, ale to nie jest takie proste. Rdzeń jest wielkości grochu.
CZYTASZ
ʟɪɢʜᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ «ᴀʟᴇᴄ ʟɪɢʜᴛᴡᴏᴏᴅ»
Fanfictionᴍᴀᴍ ɢᴅᴢɪᴇs ᴛᴇ ᴄʟᴀᴠᴇ ɪ ɪᴄʜ ᴢᴀsᴀᴅʏ ▪︎na podstawie shadowhunters ▪︎dialogi i akcje brane z serialu ▪︎historia głównej bohaterki wymyślona na totalnym spontanie ××× ××× ××× ××× ××× ××× #love 19 z 50,5 tyś. opowiadań - 04.07.2020r. 20 marz...