46

1.3K 73 23
                                    

Po długiej namowie w końcu udało mi się przekonać Izzy, żeby w końcu poszła odpocząć. Nie było to łatwe, ale to dla jej dobra.

Przyznaję, że ciągle patrzenie w ekran cholernie męczy człowieka... Moje oczy z każdą minutą robiły się coraz cięższe. W pewnej chwili już myślałam, że zaraz tu zasnę. Nawet Runa Wytrzymałości nie dawała efektów.

Chodź ten dziwny demon i ta tajemnicza postać przytrzymywała mnie przy przytomności.

- Może zrobiłabyś sobie przerwę? - ktoś szepnął mi do ucha.

Przez ten zaspany głos i niespodziewany dotyk na moich ramionach poczułam takie dreszcze, aż lekko podskoczyłam na krześle.

Szybko zerknęłam za siebie i dostrzegłam ten znany mi chytry uśmieszek.

- Jace - westchnęłam cicho, jednocześnie pocierając dłonią swoje czoło.

- Czemu nie śpisz? Jest 4 rano.

- Przeglądam nagrania z kamery. Ten demon nie daje mi spokoju.

- Z pomocą Runy Wytrzymałości? - wskazał palcem na moją stelę, która leżała na stole - Wiesz, że w ten sposób robisz sobie krzywdę?

Nie zasnę dopóki nie znajdę tego skurwysyna.

- Na brak snu nie tylko ja cierpię - popatrzyłam na niego, zmęczonymi oczami - Widziałeś ostatnio siebie w lustrze? - przymrużyłam oczy.

- Widzę, że nie tylko ja zarywam nocki - odezwała się Clary.

Oboje zerknęliśmy na nią, a później z powrotem wróciłam wzrokiem na monitor.

- Jeden z nas znacznie dłużej przesiaduje do rana.

- Pójdę spać, jak go znajdę! - trochę podniosłam głos, chodź Jace'a wcale to nie poruszyło.

Westchnęłam ciężko i na chwilę schowałam twarz w dłoniach, a potem przejechałam palcami po swoich długich włosach.

Chyba zaczynam wariować.

- Musisz też dbać o siebie - powiedziała Fray za moich pleców.

- W ciągu 48 godzin zamordowano siedmiu Przyziemnych - szepnęłam po chwili ciszy - Jak mogłabym to zignorować?

- Chyba wiem, kto za tym stoi - odezwał się Jace, więc na niego spojrzałam.

- Zidentyfikowałeś Sowę? - spytała Clary.

- W Clave nie znają demona z twarzą sowy ani takiego, który tak dokonuje opętania - na jego twarzy dostrzegłam pewien grymas, który dobrze już znam - To pewnie zasłona.

- Czyja? Kto chciałby się tak ukrywać? - dopytała Fray.

- Jonathan - szepnęłam bez namysłu.

Jace spojrzał mi w oczy, więc jednak dobrze zgadłam, kogo miał na myśli, bo lekko skinął głową.

- Myślę, że to on jest Sową - warknął groźnie.

×××

- Na pewno to tak wyglądało? - dopytałam dla pewności Simona.

Lewis z Maią przyszli do Instytutu w - jak on to powiedział - pilnej sprawie.

- Żaden ze mnie Picasso, ale...

- Picasso był abstrakcjonistą... - przerwał jej brunet - Nieważne.

- To pojawiło mu się na czole - mulatka wskazała na czarny znaczek narysowany przez nią na kartce.

ʟɪɢʜᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ «ᴀʟᴇᴄ ʟɪɢʜᴛᴡᴏᴏᴅ»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz