34

3.9K 131 36
                                    

Pierwsze ciosy wymierzyłam w czarnowłosego z serafickich ostrzy.

Alec bez problemu obronił każdy mój atak.

Jakby się ich spodziewał.

Obkreciłam się wokół siebie i tym razem machnęłam lewą maczetą, próbując w jakiś sposób drasnąć jego ramię, ale chłopak ponownie to obronił swoim sztyletem.

Westchnęłam niezadowolona efektem, a potem ominęłam go.

Tym razem to Alec wykonał pierwszy ruch. A mianowicie, dzięki runom, wysoko podskoczył i próbował zaskoczyć mnie od góry. Chodź ja w tym momencie wykonałam szybki przewrót w przód i od razu wstałam na nogi.

Następnie odwróciłam się i podrzuciłam jedno z serafickich ostrzy w dłoni.

Zauważyłam jak Lighwood zaciska szczękę. Najwidoczniej nie tego oczekiwał. Na ten widok uśmiechnęłam się szerzej.

Później nasze bronie powtórnie zaczęły trącić się o siebie, aż było słychać stukot mocno ocierającego się metalu. Po sekundzie - chcąc kończyć tą walkę - wykonałam skomplikowany manewr, przez co wytrąciłam mu jedno ostrze z ręki.

Alec z niedowierzaniem wpatrywał się na leżący seraficki sztylet, który sekundę temu trzymał w dłoni.

- Zaskoczony? - spytałam rozbawiona.

- Muszę przyznać - oderwał wzrok od miecza i spojrzał na mnie - Że nawet bardzo.

Podniosłam z dumą głowę do góry.

Niespodziewanie Alec wykonał przewrót w tył i błyskawicznie podniósł z betonowej podłogi właśnie upuszczony miecz, a potem podniósł się do pionu.

Przekręciłam głowę na bok i parsknęłam krótko śmiechem.

- Sprytnie...

Znowu wykonałam zamach, ale tym razem prawą maczetą, a czarnowłosy zrobił unik. Gdy łowca wykonał cios sztyletami, to ja szybko skrzyżowałam serafickie ostrza i zablokowałam jego jedną broń.

Alec przyłożył mi z wolnego sztyletu w łokieć, pokazując przy tym, żebym go pilnowała.

Fakt...

Zawsze o nim zapomniam, żeby trzymać go wyżej...

Przewróciłam oczami i przegryzłam dolną wargę, żeby tylko nie pojawił się ten zadziony uśmiech.

Potem ponownie spojrzałam mu w te jego cholernie piękne oczy.

Chłopak wyswobodził swoje serafickie ostrze i szybkim ruchem tym razem to on zablokował moje maczety.

- Bez broni?

- Już myślałam, że nie zapytasz - mruknęłam zadowolona.

Zrobiłam kilka kroków do tyłu i w miedzy czasie wyrzuciłam serafickie ostrza gdzieś po bokach, nie odrywając wzroku od łowcy. A on zrobił dokładnie to samo.

Lighwood rzucił się na mnie, a ja zrobiłam wślizg i podcięłam mu nogi. Po sekundzie chłopak upadł na ziemię, a ja zawisłam nad nim. Alec chwycił mnie za nadgarstek i bez problemu tym razem to ja leżałam plecami. Skrzywiłam trochę usta czując lekki ból na łopatkach. Potem przyłożyłam mu z kolanka w brzuch, a on zgiął się w pół i syknał cicho. Przeturlałam się pod nim w bok, a następnie podniosłam się na nogi. Tym razem to łowca podciął mi nogi. Tak, że straciłam równowagę i przechyliłam się niebezpiecznie do przodu. W ostatniej chwili podparłam się dłońmi, żeby nie poczuć zimnego kamienia na mojej twarzy. Wykorzystując moją pozycję, Alec chwycił mnie za prawy nadgarstek i wykręcił mi ją do tyłu. Jęknełam cicho.

ʟɪɢʜᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ «ᴀʟᴇᴄ ʟɪɢʜᴛᴡᴏᴏᴅ»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz