11

4.5K 187 8
                                    

- Rozmawialiście? - dopytałam trochę niedowierzając Clarissie, kiedy powiedziała, że komunikowała się przez fioletowy wisiorek z Valentine'm.

- Wypowiedział moje imię - spojrzała na mnie - powiedział matka za Kielich, albo dziewczynę ze światła - zmarszczyłam brwi.

- Kto tak powiedział? - zapytał Alec stojąc w drzwiach pokoju Fray.

- Valentine - powiedzieliśmy jednocześnie odwracając się do czarnowłosego.

- Jest z moją matką - dopowiedziała ruda.

- Skontaktował się z tobą przez naszyjnik? - podszedł do nas i pokazał palcem na biżuterię - w Instytucie?

- Tak zobaczyłam Dot.

- To fragment portalu - powiedział Jace uważnie patrząc na wisiorek - dlatego matka ci go dała.

- Wiem co widziałam - przeskakiwała wzrokiem na naszą trójkę - moja matka żyje, jest nieprzytomna, ale żyje.

- Gdzie? - dopytał Lighwood.

- Nie wiem.

- Mówiłaś, że widziałaś ich, czy coś się wyróżniało? Sprzęt, broń, fotografia...

- Nie pamiętam - rudowłosa wzruszyła ramionami.

- Alec, wyluzuj - odezwał się blondyn.

- Próbuje coś ustalić - przeniósł swój wzrok z Waylanda na Fray - Clary, co dokładnie widziałaś?

- Valentine, ma moją matkę, tyle widziałam.

- Emocje tylko rozpraszają, należy je kontrolować.

- I jak ci idzie?

- Mam chronić Instytut - podniósł lekko głos - jeśli Valentin obserwuje nas przez to - wskazał na rzecz trzymaną przez tlenionego blondyna - to muszę to zamknąć - Alec wystawił rękę do Jace - niech to zobaczę.

Wayland podał Lightwood'owi wisiorek, a on chwilę mu się przyjrzał.

- Teraz jest we właściwych rękach.

Alec wyszedł z pokoju, a ja zmarszczyłam brwi.

- Hej, Alec...

Ruszyliśmy za czarnowłosym.

- Gdzie idziesz? - dopytałam, idąc za nim.

- Schować go gdzieś, gdzie nikt tego nie użyje.

- Powinniśmy go wykorzystać - odezwał się Jace - aby dostać się do Valentine'a.

- Gdybym był Valentinem, kazałbym ci myśleć, że możesz uratować Jocelyn - ruszył po schodach na wyższy podest - i potem zwabiłbym Clary i zażądał Kielicha za jej życie.

Lightwood kucnął przy runie na podłodze i przejechał po niej stelą, po chwili z dołu wysunęła się czarna podłużna skrzynka.

- Jace ma rację - potwierdziła mu Fray - tak ocaliliśmy Simona przed wampirami.

- Ta, wampirami - przejechał po kolejnym wzroku tym razem na ściance otwierając skrzynkę całkowicie - nudne, staroświeckie, skłócone ze sobą wampiry - położył na najwyższej półce naszyjnik Clarissy - Valentine to prawdziwe zagrożenie - czarnowłosy wstał na nogi i sprawnie przejechał patykiem po runie zamykając czarne pudełko, jednocześnie podchodząc do Fray - trzech i pół Nocnych Łowców oraz tajemniczej Sky nie da mu rady.

- Czterech - Clary posłała Alecowi wrogie spojrzenie.

- Nie ważne - nachylił się nad nią - odpuść.

ʟɪɢʜᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ «ᴀʟᴇᴄ ʟɪɢʜᴛᴡᴏᴏᴅ»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz