- Rozmawialiście? - dopytałam trochę niedowierzając Clarissie, kiedy powiedziała, że komunikowała się przez fioletowy wisiorek z Valentine'm.
- Wypowiedział moje imię - spojrzała na mnie - powiedział matka za Kielich, albo dziewczynę ze światła - zmarszczyłam brwi.
- Kto tak powiedział? - zapytał Alec stojąc w drzwiach pokoju Fray.
- Valentine - powiedzieliśmy jednocześnie odwracając się do czarnowłosego.
- Jest z moją matką - dopowiedziała ruda.
- Skontaktował się z tobą przez naszyjnik? - podszedł do nas i pokazał palcem na biżuterię - w Instytucie?
- Tak zobaczyłam Dot.
- To fragment portalu - powiedział Jace uważnie patrząc na wisiorek - dlatego matka ci go dała.
- Wiem co widziałam - przeskakiwała wzrokiem na naszą trójkę - moja matka żyje, jest nieprzytomna, ale żyje.
- Gdzie? - dopytał Lighwood.
- Nie wiem.
- Mówiłaś, że widziałaś ich, czy coś się wyróżniało? Sprzęt, broń, fotografia...
- Nie pamiętam - rudowłosa wzruszyła ramionami.
- Alec, wyluzuj - odezwał się blondyn.
- Próbuje coś ustalić - przeniósł swój wzrok z Waylanda na Fray - Clary, co dokładnie widziałaś?
- Valentine, ma moją matkę, tyle widziałam.
- Emocje tylko rozpraszają, należy je kontrolować.
- I jak ci idzie?
- Mam chronić Instytut - podniósł lekko głos - jeśli Valentin obserwuje nas przez to - wskazał na rzecz trzymaną przez tlenionego blondyna - to muszę to zamknąć - Alec wystawił rękę do Jace - niech to zobaczę.
Wayland podał Lightwood'owi wisiorek, a on chwilę mu się przyjrzał.
- Teraz jest we właściwych rękach.
Alec wyszedł z pokoju, a ja zmarszczyłam brwi.
- Hej, Alec...
Ruszyliśmy za czarnowłosym.
- Gdzie idziesz? - dopytałam, idąc za nim.
- Schować go gdzieś, gdzie nikt tego nie użyje.
- Powinniśmy go wykorzystać - odezwał się Jace - aby dostać się do Valentine'a.
- Gdybym był Valentinem, kazałbym ci myśleć, że możesz uratować Jocelyn - ruszył po schodach na wyższy podest - i potem zwabiłbym Clary i zażądał Kielicha za jej życie.
Lightwood kucnął przy runie na podłodze i przejechał po niej stelą, po chwili z dołu wysunęła się czarna podłużna skrzynka.
- Jace ma rację - potwierdziła mu Fray - tak ocaliliśmy Simona przed wampirami.
- Ta, wampirami - przejechał po kolejnym wzroku tym razem na ściance otwierając skrzynkę całkowicie - nudne, staroświeckie, skłócone ze sobą wampiry - położył na najwyższej półce naszyjnik Clarissy - Valentine to prawdziwe zagrożenie - czarnowłosy wstał na nogi i sprawnie przejechał patykiem po runie zamykając czarne pudełko, jednocześnie podchodząc do Fray - trzech i pół Nocnych Łowców oraz tajemniczej Sky nie da mu rady.
- Czterech - Clary posłała Alecowi wrogie spojrzenie.
- Nie ważne - nachylił się nad nią - odpuść.
CZYTASZ
ʟɪɢʜᴛ ɪɴ ᴛʜᴇ ᴅᴀʀᴋ «ᴀʟᴇᴄ ʟɪɢʜᴛᴡᴏᴏᴅ»
Fanfictionᴍᴀᴍ ɢᴅᴢɪᴇs ᴛᴇ ᴄʟᴀᴠᴇ ɪ ɪᴄʜ ᴢᴀsᴀᴅʏ ▪︎na podstawie shadowhunters ▪︎dialogi i akcje brane z serialu ▪︎historia głównej bohaterki wymyślona na totalnym spontanie ××× ××× ××× ××× ××× ××× #love 19 z 50,5 tyś. opowiadań - 04.07.2020r. 20 marz...