Nie irytuj się

1.5K 112 20
                                    

Riddle wrócił po kilku godzinach do willi w doskonałym humorze. Jednak nie można było powiedzieć tego samego o Potterze. Nastolatek siedział na kanapie i pił wino starając się uspokoić zszargane nerwy. Czarnoksiężnik wszedł do salonu i westchnął.
- Aż tak za mną tęskniłeś?
Jednak zielonooki nie odpowiedział. Tom podszedł do kochanka i chciał go pocałować jednak szatyn się odsunął. Voldemort uniósł brew do góry i założył rękę na rękę.
- A tobie o co chodzi?
Potter wstał z kanapy wraz z kieliszkiem.
- Czy ty mnie w ogóle kochasz?
Mężczyzna prychnął i opadł na kanapę.
- Co to jest za pytanie.
- Odpowiedz!
- Nie irytuj się. Zależy mi na tobie, przecież doskonale o tym wiesz.
Wybraniec podszedł bliżej swojego partnera.
- Nigdy mi nie powiedziałeś że mnie kochasz.
Riddle cicho prychnął.
- Od kiedy ty potrzebujesz takich deklaracji z mojej strony?
Zielonooki pokręcił głową i dopił na raz zawartość kieliszka.
- Jaki ja jestem głupi...
- O co ci znowu chodzi?
Jednak chłopak rzucił mu wściekłe spojrzenie i rzucił kieliszek na ziemię. Szkło rozprysło się na mnóstwo małych części. Czarny Pan wstał z kanapy i popatrzył na rozbity kieliszek.
- Co cię do cholery ugryzło?
- Tobie wcale na mnie nie zależy prawda?
- O czym ty mówisz?
Harry opadł na krzesło i zakrył twarz dłońmi.
- Jednak miał racje.
Tom podszedł bliżej swojego kochanka.
- Kto miał racje?
Szatyn zerwał się z krzesła i podszedł do drzwi
- Nie podchodź do mnie.
- Harry, porozmawiajmy na spokojnie.
- Tu nie ma o czym rozmawiać. Wykorzystałeś moją niewinność i to że mi imponujesz dla własnych korzyści!
- Kto ci naopowiadał takich bzdur?
- Według ciebie to są bzdury?
- Oczywiście że tak!
- Jaki ja byłem ślepy... Przyznaj się odkąd tylko mnie porwałeś nie zależało ci na mnie. Chciałeś tylko mnie zniszczyć.
Voldemort wiedział że każde jego słowo musi być wyważone, jeśli nie chce stracić kochanka.
- Chciałem cię zniszczyć. Ale pomogłem ci okiełznać własną moc, nauczyłem cię walczyć.
- Jaki miałeś w tym cel?
- Żaden. Po prostu ci pomogłem bo cię tolerowałem.
Harry poczuł jak łzy napływają mu do oczu.
- Ty się mną tylko bawiłeś...
- Uspokój się, przecież nic złego się nie stało.
Zielonooki podszedł bliżej swojego partnera.
- Spójrz mi w oczy.
Czerwone tęczówki niechętnie spotkały się z tymi szmaragdowymi. Potter starał się uspokoić oddech.
- Powiedz że mnie kochasz. Prosto w twarz.
Riddle milczał dłuższą chwilę, po czym odwrócił się.
- Nie mogę.
Nastolatek poczuł jak coś boleśnie kłuje go w środku.
- Nienawidzę cię Riddle. Zabieram swoje rzeczy i się stąd wynoszę.
Wybraniec wybiegł z salonu starając się nie rozpłakać.

Bond Where stories live. Discover now