Nie teraz

2.7K 166 9
                                    

Harry w dobrym nastroju wkroczył do sali tronowej u boku Voldemorta. Mężczyzna patrzył wręcz ze zdziwieniem na dobry humor swojego kompana.
- A ty czemu jesteś taki szczęśliwy?
Potter lekko się uśmiechnął.
- Bo miałem bardzo przyjemny poranek.
- Mówisz? A co takiego robiłeś?
- Spotkałem się z pewnym bardzo przystojnym facetem.
- Chcesz abym był zazdrosny.
- Zawsze.
Zielonooki puścił mu oczko i zajął swoje miejsce. Czarny Pan przewrócił jedynie oczami i zaczął przemowę do swoich ludzi.
- Doskonale wiecie że nie łatwo jest wkraść się w moje łaski. Wymaga to wiele pracy, wiele wyrzeczeń. Ale gdy zdobędzie się moją sympatię dostajecie najlepszą nagrodę w waszym życiu. Wewnętrzny krąg tworzą ludzie którym mogę ufać i którzy są ni oddani bezgranicznie. Dlatego gdy widzę że ktoś przestaje być posłuszny, należy się takiej osoby pozbyć. Prawda Bella?
Kobieta popatrzyła na swojego pana ze łzami w oczach i zaczęła się trząść.
- Panie mój...
- Nie posłuchałaś mnie i zaatakowałaś Pottera. A mogę wam przypomnieć że chłopak jest nietykalny dopóki ja tak mówię.
- Panie...
- Byłaś moją ulubienicą Bella. Jak mogłaś mnie zawieźć?
Czarnowłosa upadła na kolana i zaczęła płakać.
- Panie proszę! Już nigdy nie złamię twojego słowa!
- Masz racje, już nigdy go nie złamiesz, bo nie będziesz miała do tego szans. Wyrzucam cię z grona moich sług. Masz odejść i nigdy nie wracać.
Harry poczuł jakby ktoś go spoliczkował, nie rozumiał dlaczego Tom nie spełnił swojej obietnicy.
Lestrange zaczęła krzyczeć i błagać o wybaczenie.
Wybraniec uznał że nie może pozwolić aby Voldemort naprawdę pozbył się Bellatriks. Nastolatek wstał ze swojego miejsca i podszedł bliżej swojego wroga.
- Tom.
- Nie teraz, Harry.
- Tom!
- Powiedziałem nie teraz!
- Nie możesz jej wyrzucić!
Czarnoksiężnik popatrzył na resztę zgromadzonych i krzyknął.
- Wszyscy macie się wynosić!
Po kilku minutach sala była pusta, jedynie Bella nadal płakała na podłodze. Czarny Pan spojrzał na nastolatka i zaczął tyradę.
- Nie masz prawa się odzywać niepytany!
- Mam prawo decydować co się z nią stanie! To ona skrzywdziła mnie, nie ciebie!
- Ale to ja jestem jej panem, i to ja wymierzam sprawiedliwość!
- To może zacznij od samego siebie. Jesteś okropnym człowiekiem.
Szatyn podszedł do kobiety i pomógł jej wstać.
- Uspokój się, wróć do domu i się prześpij.
Czarnowłosa otarła oczy i zaczęła kierować się do wyjścia. Zielonooki wrócił do mężczyzny i obrzucił go wściekłym spojrzeniem.
- Jeśli chcesz się ze mną kłócić to proszę bardzo!
Czarnoksiężnik przyłożył dłoń do skroni.
- Nie tutaj. Chodź do mojego gabinetu.

Bond Where stories live. Discover now