Usiądź

4.2K 240 14
                                    

Grimmlaud Place było miejscem gdzie Zakon Feniksa zbierał się i omawiał swoje plany. Był to stary dom Blacków, lecz po śmierci Syriusza dom dostał się zakonowi. Wszyscy członkowie wraz z Dumbledorem byli już na miejscu. Nikt z nich nie widział dlaczego Snape wezwał aż takie pilne spotkanie. W końcu po piętnastu minutach, do pomieszczenia wszedł Mistrz Eliksirów. W jego oczach widać było wściekłość i chęć mordu.
- Severusie o co chodzi?
- Kto z was pilnował Pottera w zeszłym tygodniu?
Hestia ostrożnie podniosła dłoń.
- To gratuluje ci umiejętności upilnowania szesnastolatka!
Dumbledore zmarszczył brwi i lekko się uśmiechnął.
- Nim zaczniesz nas zabijać może wyjaśnisz nam o co chodzi?
Snape wziął głęboki oddech i kiwnął głową.
- Wróciłem dwie godziny temu z zebrania Śmierciożerców, na którym Czarny Pan ogłosił się że Potter został do niego sprowadzony. Z tego co zrozumiałem chłopak nie poddał się bez walki.
Molly krzyknęła cicho i wtuliła się w swojego męża.
- Severusie, jaką masz pewność że jego słowa to prawda?
- Nie rób ze mnie głupca Albusie! Byłem u niego w domu, nie było go tam dobry tydzień! A teraz chce się dowiedzieć jakim cudem szesnastolatek zdołał oszukać wykwalifikowanych czarodziei i zniknąć bez śladu!
- Severusie...
- Przestań! Jaki sens ma próba ochrony, skoro on i tak robi co chce, a wy nic o tym nie wiecie?!
- Rozumiem że jesteś wściekły...
- Nie. Jestem rozczarowany tobą Albusie.
- Mną?
- Mieszasz temu chłopakowi w głowie od pięciu lat. Pozwalasz mu na wszystko, wmawiasz mu że jest kimś wyjątkowym, sam mu odbierasz przyjaciół. Kontrolujesz go. Po czym chłopak znika a ty nic o tym nie wiesz.
- Harry nie jest już dzieckiem.
- Nagle już nim nie jest? Jesteś żałosny Dumbledore.
Minerwa wstała aby zabrać głos lecz dyrektor ją uspokoił uśmiechem.
- Rozumiem że jesteś wściekły. Masz do tego wszelkie prawo. Jednak teraz najważniejsze jest odbicie Harry'ego z rąk tego psychopaty.
Mistrz Eliksirów tylko prychnął.
- Chcesz odbić złotego chłopca, najcenniejszego więźnia Czarnego Pana, z jego dworu którego nawet ministerstwo nie umie wykryć?
- Nie możemy siedzieć bezczynnie.
- Już to zrobiliście. Siedzieliście bezczelnie gdy chłopak walczył sam, gdy został porwany. Gdzie wtedy był jego zakon miłosierdzia?
- Severusie...
- Mam dość Albusie. Ja w przeciwieństwie do nich wszystkich, widzę twoje wady. Nie dam się kontrolować bo ty zawsze masz jakiś plan.
- Usiądź.
- Nie zamierzam. Wy sobie tutaj rozmyślajcie nad losem biednego wybrańca. W końcu wiecie, zawsze można wmówić wszystkim że Potter nie jest ich sposobem na ratunek. A chłopak umrze. W końcu to tylko dziecko.
Czarnowłosy obrzucił wszystkich morderczym spojrzeniem po czym opuścił ten przeklęty dom.

No hej!

Bond Where stories live. Discover now