Co do cholery...

2.7K 180 30
                                    

Ta noc zresztą jak każda odkąd Potter trafił do Czarnego Pana nie była dla niego przyjemna. Dręczyły go koszmary, przez co znowu jego sen był niespokojny. Szatyn otworzył oczy czując jak jego koszulka jest przyklejona do jego torsu, a oddech stara się wrócić do normy. Zielonooki chciał wstać z łóżka, lecz w tej chwili zdał sobie sprawę że coś jest nie tak. Okno tuż przy jego łóżku było otwarte, a przecież on go nie otwierał. Nastolatek chciał sięgnąć po różdżkę, lecz nie było jej tuż przy łóżku.
- Co do cholery...
Następnie sytuacja zmieniła się w ciągu kilkunastu sekund. Wybraniec wylądował pod ścianą, a tuż przy jego szyi był nóż. Harry nie widział postaci która czyhała na jego życia gdyż stała w mroku nocy.
- Czego ode mnie chcesz?
- Zemsty za krzywdę które mi wyrządziłeś.
Postać zbliżyła się do chłopaka i nastolatek mógł ujrzeć piękne, ciemne loki Bellatriks.
- Ja ci nic przecież nie zrobiłem.
Kobieta przycisnęła mocniej ostrze do szyi swojego zakładnika.
- Odebrałeś mi mojego pana! Moją pozycje! Jego miłość do mnie!
- Nie wydaje mi się aby on cię kiedykolwiek kochał.
Lestrange przejechała nożem, a z rany zaczęła lecieć krew. Zielonooki chwycił się za ranę i obrzucił kobietę wściekłym spojrzeniem.
- Ty jesteś chora na głowę kobieto!
- Nikt nie będzie stał na mojej drodze do szczęścia!
Drzwi do sypialni nastolatka otworzyły się gwałtownie a do środka wszedł Voldemort z różdżką w dłoni.
- Harry, czy ty wiesz która jest godzina...
Czarnoksiężnik spojrzał z zaskoczeniem na swojego wroga po czym na Bellę.
- Co tu się dzieje?
- Ta wariatka mnie zaatakowała!
Czarny Pan powoli podszedł do kobiety.
- Bella odsuń się od niego.
- Panie mój ja to zrobiłam dla ciebie!
- Powiedziałem coś. Masz się od niego odsunąć.
Czarnowłosa odsunęła się od nastolatka i upadała na kolana przed swoim panem.
- Panie mój, ja tylko chciałam abyś był szczęśliwy ze mną! Nie z nim! Ze mną!
- Odłóż ten nóż.
Lestrange rzuciła sztylet na ziemię i wtuliła się w nogi swojego pana.
- Panie mój!
- Spokojnie Bella. Idź do mojego gabinetu i poczekaj tam na mnie.
Kobieta otarła łzy i wybiegła z pokoju szatyna. Voldemort ukucnął przy Potterze i otarł mu krew z szyi.
- Pokaż te ranę.
Zielonooki niechętnie oderwał dłoń od rany. Po chwili rana była już zaleczona.
- Dużo masz tych swoich piesków jeszcze? Bo nie wiem czy nadal mam się obawiać o swoje życie.
Czarny Pan lekko się uśmiechnął i poczochrał włosy Wybrańca.
- Uważaj na swoje tyły i tyle.
Harry jedynie prychnął i wrócił do łóżka.
- Jestem zmęczony Tom. Pogadamy jutro?
- Pogadamy.
Mężczyzna miał już opuszczać pokój Złotego Chłopca gdy ten się odezwał.
- Tom?
- Tak, Harry?
- Nie rób jej krzywdy.
- Zobaczę co da się zrobić.
Czarnoksiężnik opuścił pokój swojego podopiecznego, a Harry oddał się w objęcia Morfeusza.

Bond Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz