67 | Czemu kradniesz mi chleb?"

828 64 116
                                    

Brendan P.O.V.

Obserwowałem jak Zack próbuje nieudolnie poderwać dwie dziewczyny po zakładzie z Peterem.

Jak na razie patrzyły na niego jak na debila i powoli zaczynały się odsuwać pokazując, że chcą już sobie pójść.

Peter miał z tego największą bekę i rozwalił się teraz na całym krześle huśtając się w te i wewte śmiejąc się tak głośno, że nie słyszałem własnych myśli.

— Zamknij się stary — poprosiłem, również zasłaniając usta ze śmiechu.

— Ciekawe co teraz dziewczyny robią — podszedł do nas Alex siadając z prawdodpobnie skradzioną bułką.

Wzruszyłem ramionami i podświadomie wyśmiewałem się z Zack'a, mimo że sam nie potrafiłem poderwać dziewczyny, która mi się podoba.

— A gdzie mamy spać? — zapytał Felix w stronę Petera. Szarowłosy siedział naprzeciwko mnie i gdy nie otrzymał odpowiedzi, wszyscy spojrzeliśmy w stronę zielonookiego.

Spał w najlepsze. Wisiał do góry nogami na krześle i spał.

— Stary, ale obudź się — szturchnął go Colton. Peter nie zareagował, za drugim uderzeniem mruknął coś, a za trzecim uderzył blondyna w rękę sam spadając z krzesła.

Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem, ale blondyn dalej spał w najlepsze na kamiennej ulicy.

— Pewnie się gdzieś włamiemy — Colton spojrzał wymownie w niebo.

— I jak tam wasze życie miłosne? — wypalił Alex, przy czym wypuszczając z ust połowę świeżo skradzionej bułki.

Wszyscy ryknęliśmy śmiechem jak upośledzeni.

— No faktycznie jest w czym wybierać — warknął Ethan z założonymi ramionami na piersi i odwrócił wzrok.

Tak ogólnie znam dużo osób. Ale takiego gbura jak Ethan, to jeszcze nie poznałem. Nigdy się nie uśmiechał. Rzadko się śmiał, a na jego twarzy prawie nigdy nie było widać zadowolenia. Chciałbym się dowiedzieć o co chodzi, co gra w jego głowie, ale odkąd go znam a to już są wieki, zamieniłem z nim może kilkanaście krótkich rozmów.

— No mamy dwie laski — zaśmiał się Colton — Tylko którą wybrać... — udawał, że się zastanawia — ...Wendy? Zaklepana przez Felixa. Ceddar...? — złapał się za brodę — ...Brendan za nią lata — zaklaskał — Nie umiem się zdecydować.

Prychnąłem sarkastycznie.
— No, Brendziu. Jak ci idzie? — zapytał mnie Alex nachylając się nad stołem, przy którym siedzieliśmy.

— Tak, jak dziesięć lat temu, jak dwadzieścia i jak sto — zaśmiałem się. To najczystsza prawda. Ceddar mi się podoba od ponad stu lat i do dzisiaj jesteśmy na tym samym poziomie. Każdy wie, że jest zainteresowana, albo i więcej w kwestii Petera. Rozgląda się za każdym, ale nie za mną.

Próbowałem już wszystkiego, ale albo zawsze gapi się na Petera, albo ucieka do niego. To mój przyjaciel, więc go nie winię. Żaden z nich nie jest winien, ale jeśli już, to Ceddar. Do Petera nic nie mam. Jeśli miałbym wybierać kiedyś między tą dwójką, wybrałbym Króla Nibylandii. Znam go dosyć dobrze i ufam mu bezgranicznie. Jego się nie da poznać w stu procentach. On sam chyba z resztą tego nie dokonał. To tak, jakby się chciało zwiedzić dogłębnie każdy dom na świecie. Niewykonalne.

— Nie da rady. Zepsute jakieś te laski — opadł ciężko na krzesło Zack dołączając do nas — Z nimi coś jest nie tak.

— A czasem nie ty nie potrafisz po prostu podrywać? — Alex wyciągnął się na krześle i wyprostował wbijając w niego spojrzenie politowania.

Take me to the Neverland Where stories live. Discover now