109 | DZIEJE SIE UAUSUSUS

1K 59 313
                                    

ZAPIĄĆ PASY, BO BĘDZIE SIĘ DZIAŁO

ALBO NIE. BEZ PASÓW

Wendy P.O.V.

Tafla wody zamknęła się na moim brzuchu, gdy zanurzyłam się całkowicie w oceanie.

Usiłowałam wychylić chociażby twarz spod wody, ale stopa na mojej klatce piersiowej, sukcesywnie mi to uniemożliwiała.

Krztusiłam się. Trzęsłam. Zaczęło brakować mi powietrza.

Peter jednak nie dawał za wygraną i z prawdziwą furią w oczach oraz wkładem ogromnej siły, próbował mnie utopić.

I tak wybrał mało makabryczny sposób morderstwa, bo patrząc na jego chory łeb, mógłby wykorzystać przeróżne brutalne umiejętności.

Szamotałam się, a moje płuca zaczęły mnie niesamowicie boleć.

Panicznie próbowałam zrzucić jego nogę, ale im bardziej walczyłam, tym bardziej wciskał mnie w piasek pode mną.

W końcu zrobiło mi się ciemniej przed oczami, a obraz się rozmazał. Nie wiedziałam czy serio mnie zamordował, czy tylko mocno podtopił, ale parę minut później, ocucił mnie na piasku.

Gdy tylko otworzyłam oczy, odruchowo nabrałam głębokiego oddechu, a natychmiast zaczęłam kaszleć. Ale kaszleć tak, że zaraz spodziewałam się zobaczenia moich płuc na piasku.  

Plułam jednak tylko wodą, a przełyk piekł mnie tak mocno, że kręciło mi się w głowie, która na dodatek potwornie mnie bolała.

Poczułam na karku zaciskające się lodowate palce, które wpiły się w moją szyję i odwróciły do siebie.

— Wiesz co to znaczy, że jesteś śmiertelna? Że urodziłaś się, by umrzeć. To znaczy, że zasługujesz na smierć. A jednak stawiasz mi się, sprzeciwiasz, chociaż gnijesz od środka — jego jaskrawozielone oczy prześwietlały mnie na wylot. Tak mocno wbijały się w moje tęczówki, że robiło mi się słabo. Zapach Petera był tak ostry, że kręciło mi się w głowie, a furia w jego oczach była tak niesamowicie widoczna, że bałam się w nią patrzeć — Naprawdę myślisz, że ze mną wygrasz? — szczęka mi drżała od lodowatej wody.

W końcu mnie puścił i wściekły wstał, oddalając się w szybkim tempie, a ja zostałam, masując swój kark i cicho pokasłując.

Moje dwie myśli kłóciły się ze sobą jeszcze chwilę temu. Jedna przekonywała mnie, bym mu się oddała, przeprosiła, zaczęła być posłuszna i pomocna w walce. Chciała z nim zawrzeć sojusz i dostosować się do jego chorych wymagań. Za to druga pragnęła jego krwi na rękach. Patrzenia w te magiczne oczy, gdy ulatuje z nich życie. Pragnęła, by mogła zabijać Króla Nibylandii bardzo powoli, sprawiając tak ogromne cierpienie, że błagałby o szybką smierć.

Ale teraz doskonale wiedziałam, śladem której myśli pójdę.

***

Podczas ogniska atmosfera mocno siadła. Ponadto wszyscy dobrze wiedzieli, że była to moja wina.

No prawie. Swoją rolę odegrał także Peter.

Ale o próbie morderstwa nie mówiłam już nikomu. 

Grzałam się przy ogniu, a obok siedział rozbawiony jak zawsze Alex. Opowiadał mi jakieś nieśmieszne suchary, które były gorsze niż wszystkie moje żarty razem wzięte.

— Przypominasz mi trochę taką jedną rybę — powiedział nagle, przyglądając mi się uważnie. Uniosłam na niego zdezorientowane spojrzenie i czekałam, aż rozwinie swoje spostrzeżenie — Nie wiem czemu. Macie jakąś taką podobną twarz.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz