58

823 62 167
                                    

Siedziałam na łódce od jakiejś pół godziny i bez przerwy tępo obserwowałam Brendana jak z coraz bardziej czerwoną twarzą usiłował naprawić statek. Trzaskał w niego i zaopatrywał w kopniaki, oraz wulgaryzmy.

Normalnie widok by mnie bawił, ale nie w tamtym minucie. Byłam zła na siebie i smutna, że wszystko się tak potoczyło. Serce wciąż nie chciało mi się uspokoić, a rece w dalszym ciągu się trzęsły.

Jak mogłam go tak potraktować?! Zack był moim przyjacielem id lat! Dodatkowo w gratisie zdrady bruneta, czułam się, jakbym to samo wyrządziła niemal mojemu bratu Adamowi. Żyje bym za nich oddała i oni za mnie też. Do tego momentu. Podniosłam czerwone oczy na Zack'a stojącego pod drzewem i z założonymi ramionami na piersi żarliwie rozmawiającym z Ethanem.

Zraniłam go i to tylko i wyłącznie moja wina.

Przetarłam twarz i odchyliłam głowę do tyłu. Zaczynałam podejrzewać, że mój tyłek dosłownie zrósł się z pokładem.

— Co to do jasnej cholery jest?! — usłyszałam krzyk Brendana i niechętnie skierowałam w jego stronę spojrzenie. Był zupełnie czerwony ze złości, a w oczach grała mu furia. Kopnął łódkę, ale ku jego zdziwieniu była cięższa i twardsza, niż jego stopa, więc skakał już na drugiej i jęczał z bólu.

— Moge ci jakoś pomoc? — wychrypiałam. Wcale nie chciałam i miałam ogromną nadzieję, że odmówi. Nie chciało mi się. Chciałam sobie posiedzieć spokojnie i popatrzeć w gwiazdy. Chciałam się już wydostać stąd. Chciałam uciec od problemów i zapomnieć. Chciałam poleciec stąd i nigdy więcej nie widzieć Zack'a na oczy. Wiedziałam, że to już koniec, a serce ściskały mi wyrzuty sumienia.

To już koniec.

Na tę myśl, w oczach poczułam ciężkie szklane łzy, ale zacisnęłam wargi i odchyliłam z impetem głowę do tyłu.

— Nie sądzę. Nie jesteś w za dobrym stanie... — powiedział Brendan, bacznie badając mnie wzorkiem — I tak tu się chyba nie da nic zdziałać. Drzwiczki do silnika się zacięły i chciałbym je otworzyć, żeby sprawdzić co jest nie tak w środku, ale najwyraźniej łódź ma własne zdanie na ten temat — syknął nie mówiąc wcale do mnie. Był wściekły na pojazd, ale i tak było mi to na rękę, bo nie chciałam z nikim rozmawiać.

Zaczął szarpać się z klamką z tak głośnym dźwiękiem, że po kilku sekundach spojrzałam na niego z irytacją i westchnęłam przeciągle masując skronie. Dosłownie już stawał na ściance łódki szarpiąc się, ale drzwiczki najwyraźniej ani drgnęły.

— Jasna cholera — po raz kolejny nabrał się na twardość pojazdu i znokautował własną stopę.

Zmrużyłam oczy zmieszana jego logika myślenia.

— Cześć — usłyszałam ciepły głos, a obok mnie pojawiło się jasne światełko, a wraz z nim przybiegły i kompleksy.

Uśmiechnęłam się sztucznie pod nosem. Nie miałam ochoty na rozmowę, a już tym bardziej na męczenie się odpowiedzią.

— Wszystko gra? — zapytała Ceddar siadając obok mnie.

Wydymałam usta. Wcale nic nie grało. Wszystko się sypało, a mnie od środka wysadzały wyrzuty sumienia i niepokój.

Zapadła cisza, podczas której uniosłam rozdrażniony wzrok na brunetkę i blondynkę patrzące na mnie zmartwionym spojrzeniami — Nie — wychrypiałam tak cicho, że zdziwiłoby mnie, gdyby mnie usłyszały.

Dzwoneczek usiadła obok mnie tak lekko, że gdyby nie jej oślepiające światło, nawet nie zdałabym sobie z tego sprawy.

— Czego się spodziewamy? Zachowałaś się okropnie — zaśmiała się pod nosem Ceddar. Przygryzłam wargę. Chryste, jak ona mi na nerwy działa. Do tego ten jej wnerwiający sposób bycia. Z moim dzisiejszym poirtytowajiem wychodziło to, że zaraz ją zamorduje — Nie, żeby coś. Jestem po twojej stronie — uśmiechnęła się ze zmieszaniem.

Take me to the Neverland Where stories live. Discover now