57

815 71 96
                                    

Zagryzłam policzek od środka i położyłam się na kamieniach. Alex niemal od razu zrobił to samo.

— Może Peter miał rację — szepnął jakby do siebie, ale i tak odwróciłam w jego stronę moje spojrzenie i zmarszczyłam brwi — Nie powinienem jeść tyle słodyczy. Brzuch mnie boli — jęknął, na co ja parsknęłam niepohamowanym śmiechem.

— Pewnie tak — poklepałam go po szczupłym brzuchu i spojrzałam w niebo wiedząc, że już niedługo pojawią się na nim gwiazdy.

Gdzieś tam jest mój dom. Moi rodzice, spokojne życie. Tak naprawdę przerażała mnie wizja zbliżających się walk. Bałam się. Marzyłam o tym, żeby móc pogadać o tym z mamą, obejrzeć serial i usłyszeć słowa otuchy, w których jest tak dobra.

Miałam tam szkołę, martwienie się o wystawiane oceny. Nie mam zielonego pojęcia jak mają mi wystawić świadectwo i trochę mnie to męczy, bo nie należę do ignorantów szkolnych. Ciekawe czy rodzice sobie o mnie przypomną. Ciekawe czy ktoś o mnie w ogóle pamięta.

— Jak myślisz, co cię wtedy wyciągnęło z tego bagna? — wypalił znikąd chłopak budząc we mnie kolejną nerwicę i nierozwiązaną tajemnicę.

To pytanie frustrowało mnie do bardzo dawna i za wszelką cenę chciałbym dowiedzieć się prawdy. Coś uratowało mi życie przed tak ohydna śmiercią i mogłabym przysiąc, że było w posiadaniu kopyt. Wiele spraw było do rozwiązania. Chociażby temat zdrajcy, przez który niemal od razu zmierzyłam chłopaka podejrzliwym spojrzeniem. Jedynie miałam pewność, że to nie ja. Każdy z nich był potencjalnym podejrzanym, który mógłby czychać na naszą smierć. Kolejną sprawa był powod zaatakowania Petera przez tą dziwną mutację syreny. Jak ona się nazywa?

A kto tam wie.

Powiedział, że to zemsta, a ja należę do ciekawskich i muszę to wiedzieć. Kolejną sprawą było to, że w dalszym ciągu nie wiedziałam czemu słyszę wróżki, ani co w tym takiego złego, że wszystkim odebrało mogę, gdy ich o tym przypadkowo poinformowałam. No i oczywiście ile wszyscy znajdują się na tej wyspie? To była dopiero zagadka. Do tego dochodzi temat powstania Cenia i jego ogólnego kształtu. Właściwie, to zielonego pojęcia nie mam z kim mamy walczyć.

— Sama chciałabym to wiedzieć — skoro jednak mam okazję, to postanowiłam to wykorzystać i uzyskać chociaż jedną odpowiedź — Ile ty masz lat? — zapytałam odwracając się w jego stronę. Nie wykazywał żadnych emocji, a jego szara twarz nie przybrała żadnego wyrazu.

— A ja wiem? A ty ile? — zapytał, a ja oniemiałam. Jak może nie znać własnego wieku? Znaczy to super i sama chciałabym tego nie doznać, ale raczej nie jest to możliwe. Próbowałam nie raz wyrzucić mój z głowy, ale chyba jest to biologiczni nieosiągalne.

A może?

Chociaż u nich jest z tym o wiele łatwiej. Nie mają czasu. Wyglądają od lat tak samo i nic się nie zmienia. A ja muszę pracować na mój wygląd.

— Piętnaście — szepnąłem, a na co chłopak uniósł brwi — Jeszcze — westchnął smutno i poklepał mnie po ramieniu.

Dodało mi to trochę otuchy, ale tak, czy inaczej nie było już sensu rozwodzić się nad tym i płakać z powodu liczby, która i tak nie ma odzwierciedlenia w mojej głowie.

Położyłam rękę nad głową na kamieniach i przejechałam z jednej strony na drugą. Nagle napotkałam dłoń Alexa na dziwnym kamieniu, który niemal od razu przykuł moją uwagę.

Oboje natychmiast się odwróciliśmy, ale to ja wzięłam wytwór natury. W moich dłoniach znajdowało się idealnie wyrzeźbione, kilku mentymetrowe serce z kamienia. Było perfekcyjne. Nawet jednej nierówności. Płaskie i niewiarygodnie gładkie. Przejechałam po nim kilka razy palcem i popukałam w drugi kamień, by sprawdzić jego materiał, ale ewidentnie był to kamień.

Take me to the Neverland Where stories live. Discover now