𝒪𝓈𝒾ℯ𝓂𝓃𝒶𝓈𝒸𝒾ℯ🔪

Start from the beginning
                                    

— Niech będzie — okrążył auto i otworzył drzwi kierowcy. Maki uśmiechnęła się delikatnie w kierunku szatyna, który zadowolony odetchnął głęboko.

— W takim razie do zobaczenia, Maki-chan! — pomachał jej z szerokim uśmiechem, gdy Tsukishima przekręcił oczami i ruszył samochodem. Ushijima zamknęła na powrót okno i usadowiła się wygodnie w siedzeniu. Zwróciła głowę w kierunku blondyna wpatrując się przez kilka chwil w jego profil.

— Jesteś zdenerwowany — zauważyła, łącząc ze sobą brwi. Kei zerknął na nią kątem oczu i rozluźnił nieco palce na kierownicy.

— Nie jestem — burknął pod nosem, na co parsknęła cicho. — Co cię tak śmieszy? Teraz będziemy musieli spotkać się z tym dziwakiem.

— Daj spokój, pół godziny cię nie zbawi — założyła kosmyk włosów za ucho i przymknęła na moment powieki. — W dodatku, co to miało być za powiedzenie? Z każdym pacjentem, którego życie uratujesz, idziesz na spotkania? — przedrzeźniła go, przez co na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.

— Tch...

— No co? Odpowiedziałbyś na pytanie, a nie — założyła rękę na rękę wyglądając za okno. W głębi duszy śmieszyła ją tamta rozmowa, Kei wyglądał jakby był o nią...

Zazdrosny?

Jej usta wykrzywiły się w szerokim uśmiechu, gdy znów spojrzała na jego podirytowany wyraz twarzy.

Może lepiej nie rozmawiać o tym w aucie.

— Nie jestem pewien, czy morderstwo popełniła ta sama osoba — zmienił temat licząc, że to ją zainteresuje. I nie mylił się.

— Co masz przez to na myśli?

— To może być naśladowca. Faktycznie ofiara zginęła od dźgnięcia nożem, ale głowa była kompletnie zmasakrowana — oznajmił przejeżdżając przez rondo i zjeżdżając na drugi zjazd. — To jedyne co mi tu nie pasuje. Wcześniej zabójca nie wykazywał skłonności do masakrowania zwłok.

Maki przygryzła dolna wargę i zmrużyła lekko powieki.

— To nie jest naśladowca. Ta głowa razem z tą wiadomością, którą od niego dostałam symbolizuje mój wybór w stosunku do następnej osoby, jaką zabije — mruknęła skubiąc paznokciem skórkę na jej kciuku.

— No tak, jeszcze sprawa tej wiadomości. Zapomniałem o niej — przetarł dłonią czoło i zatrzymał się przed bramą do domu, następnie odpinając swój pas. Siedział przez moment nieruchomo z dłońmi ułożonymi na udach i głową odchyloną lekko do tyłu. Ushijima chciała już coś powiedzieć, ale wstrzymała się, gdy blondyn rozchylił usta. — Kim on dla ciebie jest? — zwrócił w jej kierunku twarz, na co się lekko spięła.

— Jesteś zazdrosny?

— Jestem — odparł, a ją zatkało. Nie myślała, że się do tego tak szybko i łatwo przyzna. Zamrugała kilka razy w szoku, nie panując nad mięśniami swojej twarzy. Usta jej się lekko rozchyliły, a brwi delikatnie ruszyły się w górę. Tsukishima uśmiechnął się półgębkiem i zmienił swoją pozycję, pochylając się w jej stronę. Ich twarze dzieliły milimetry, a Maki nawet nie próbowała zatrzymywać rumieńców wpływających na jej poliki. — Jestem zazdrosny — powiedział powoli, wyraźnie zaznaczając zdanie. — I chcę wiedzieć czy to tylko głupi pacjent, czy coś więcej — mogłaby przysiądź, że spojrzeniem przeszukiwał wszystkie zakamarki jej myśli czy wspomnień.

— To... Tylko pacjent — odparła niepewnym tonem głosu. Gdyby tylko stała, nie wiedziałaby czy utrzymałaby się na nogach, które były jak z waty.

— Z którym wymieniasz wiadomości? Przecież widziałem jego imię, gdy wchodziłem w wiadomości z Koise — przechylil głowę lekko w bok, układając swoją dłoń na jej udzie. Nie zrywał kontaktu wzrokowego chcąc wyłapać z jej oczu jakąkolwiek oznakę zawahania.

— Faktycznie, zapisałam jego numer — mruknęła, a jej serce nieco przyspieszyło bicia. — Ale tylko dlatego, żeby wiedzieć kto to — dodała zaraz, gdy zbliżył się jeszcze bardziej. Jego oddech okalał jej policzek wywołując ciarki na ciele lekarki. — Nic mnie z nim nie łączy.

— Cieszę się — mruknął, gdy dziewczyna przymknęła powieki. Uśmiechnął się nieco szeczej i odsunął się od niej otwierając drzwi od samochodu. — Idziesz czy zostajesz tu na noc?

Zdezorientowana piwnooka otwierała i zamykała usta chcąc powiedzieć cokolwiek, ale słowa wylatywały z jej głowy potokiem. W końcu zacisnęła usta w wąską kreskę, zmrużyła powieki i wyszła z samochodu słysząc za sobą śmiech jasnowłosego, zamykającego pojazd i idącego zaraz za nią w kierunku drzwi domu, przy których się zatrzymała. Stanął obok niej i wsadził klucz do zamka, przekręcając go. Zanim jednak wszedł do środka, nachylił się trochę nad brunetką, by zerknąć jeszcze raz w jej oczy.

— Tylko ja mogę być twoim Titanikiem — mruknął muskając ustami jej polik. Wyjął klucz z zamka i nacisnął na klamkę przechodząc przez próg swojej posiadłości.

Do zoba!🍂

Kilka Słów || TSUKISHIMA KEIWhere stories live. Discover now