𝒮𝓏ℯ𝓈𝒸💬

2.2K 169 21
                                    

Poprawiono:09.05.20

WITAM

drogie misie i zapraszam do czytania!❤️

𓆈𓆈𓆈

– Jak tam, Waka? – odebrała telefon wychodząc ze szkoły i kierując się na salę gimnastyczną.
Jest dobrze. Niedługo nasza szkoła będzie organizować obóz treningowy.
– Kogo będziecie zapraszać?
Nie my, tylko klub koszykówki. Przez to będziemy musieli korzystać z sali z niższym sufitem. – burknął, a brunetka wyczuła w jego głosie nutkę zirytowania.
– Nie przejmuj się Waka, to tylko tydzień. A jak ze szkołą? – zapytała wchodząc do szatni i kładąc torbę na ławce.
Nie przejmuje się. Ze szkołą jak zawsze. A ty jak sobie dajesz radę z protezą na treningach? Nic się nie dzieje?
– Zupełnie nic. Mam tylko drobne otarcia na nodze, ale to nieważne. – mruknęła i zdjęła buty.
Pewnie n...
– Tak, wiem. Jeszcze nie umiem tego zrobić tak dokładnie jak ty. – burknęła niezbyt zadowolona.
Muszę kończyć. Tendou idzie.
– Nie ma sprawy, do usłyszenia. – pożegnała się i zaraz rozłączyła wzdychając.

Była pierwsza i cieszyła się z tego. Nie nosiła już spodni do mundurka, ponieważ Koise jej nie pozwoliła. Za każdym razem, gdy przyszła w spodniach, rudowłosa ciągnęła ją do toalety i stawała przed nią zakładając rękę na rękę. I chociaż głupio to brzmiało, to mówiła: – Trzymaj się, będę cię rozbierać!

Maki wzdrygnęła się na to wspomnienie i zsunęła z siebie spódniczkę. Wyciągnęła z torby ochraniacze na kolana, jeden dłuższy, bordowy i wciągnęła je na nogi. Chwilę później miała też na sobie czarne przylegające spodenki i nieco za dużą koszulkę. Była już gotowa, musiała tylko związać włosy i tyle. Gdy już to zrobiła wzięła telefon oraz bidon z wodą w dłoń i wyszła z pomieszczenia, mijając się z trzema dziewczynami z jej drużyny, przybijając przy tym z nimi piątki na powitanie. Za sobą usłyszała jeszcze krzyk, który zwalił ją na kolana.
– Mamy znowu łączony trening!

– Cholera... – burknęła i poszła na salę, gdzie chłopcy ćwiczyli już rozgrzewkę. – Mogę się dołączyć? – zapytała od razu. Nie chciała czekać na resztę jej koleżanek z drużyny, to by była tylko strata czasu.
– Oczywiście. – powiedział brązowowłosy kapitan, Sawamura.

Brunetka stanęła w kółku obok Yamaguchiego i przywitała się z nim delikatnym uśmiechem.
– Nie męczy cię to? – zadał pytanie podczas robienia przysiadów.
– Nie, nie męczy. Chociaż na początku było mi z tym trudno. Nadal tak jest, ale tego tak nie czuje. – odparła i zauważyła ciekawskie spojrzenie okularnika na niej i piegowatym.

Kilka minut później byli już gotowi, a na sali stała już cała drużyna dziewczęca oprócz jednej osoby.
– Gdzie jest Koise? – zapytał ciemnowłosy.
– Nie mam pojęcia. – mruknęła i podeszła do swojej kapitanki. – Ashiro-sempai, czy mog...
– Gdzie jest Koise? Wcześniej widziałam ją na korytarzu. – zadała pytanie przerywając tym piwnookiej.
– Właśnie chciałam się zapytać, czy mogę do niej zadzwonić. – burknęła niechętnie. Nie lubiła kiedy jej się przerywa. Czuła też na sobie spojrzenie brązowych oczu.

Czego się na mnie patrzysz? – prychnęła w myślach i spojrzała na blondyna z niechęcią w oczach. Ten od razu zmienił obiekt swojego zainteresowania na Tadashiegio.

– Dzwoń, byle szybko. – machnęła na nią ręką pośpieszając ją tym samym. Maki westchnęła i podeszła do ławki. Wzięła z niej swój telefon i wybrała numer do koleżanki. Po kilku sygnałach usłyszała jej głos.
Coś się stało?
– Czemu cie nie ma? I nie kłam, nie lubię tego. – przez chwilę po drugiej stronie słuchawki trwała cisza.
No bo... Zakochałam się! – krzyknęła Koise, a Ushijima uniosła w zaskoczeniu brwi. Przecież jeszcze nie tak dawno była zakochana w tej ciocie.
– Że co proszę? I dlatego cię tu nie ma? – prychnęła. – To, że jesteś mena...
W Yamaguchim... – burknęła rudowłosa, a Maki roześmiała się prawdziwie perlistym śmiechem.
Zaraz jednak umilkła i zimnym jak lód głosem powiedziała:
– Widzę cię tu za pięć sekund, inaczej mu o tym powiem. – po czym się rozłączyła się, nie słysząc już krzyku, by tego nie robiła. Odłożyła urządzenie na jego miejsce i podeszła do Ashiro.
– Będzie za dosłownie kilka sekund. – oznajmiła i zaraz na salę wbiegła czarnooka.
– Powiedz, że tego nie zrobiłaś! – krzyknęła od razu podbiegając do Ushijimy i łapiąc ją za barki.
– Właśnie miałam to to zrobić. – uśmiechnęła się krzywo, a Koise odetchnęła z ulgą. – Ale jeszcze raz tak zrobisz... – pochyliła się trochę nad mniejszą z poker facem. – A to zrobię. – uśmiechnęła się.
– Co zrobisz? – zagadnął niski gracz z rudymi lokami.
– Nie interere. – mruknęła przekręcając oczyma. – Coś chciałeś, czy tylko podsłuchujesz? – uniosła lekko prawą brew do góry, a Hinata wzdrygnął się. Słychać było ciche śmiechy z jego drużyny, ale dwa były wybitnie głośne.

– Oj, nie strasz nam naszego przyszłego asa. – podszedł do nich łysy chłopak w towarzystwie ich libero. – Chcieliśmy was już zaprosić do gry. – poklepał rudowłosego po ramieniu z szerokim uśmiechem.
– Więc jak, piękne panie? – dopytał libero łapiąc Ushijime za dłoń i całując ją.
– Odsuń się, albo ci przyfasolę krasnalu. – burknęła i wyszarpnęła swoją rękę z uścisku Yuu. Ryu zaśmiał się głośno i pocieszającym klepnięciem obdarował także ramię swojego przyjaciela.

– Maki, gramy! – krzyknęła kapitanka, a dziewczyna odeszła na swoje miejsce.
– Co jest z nimi nie tak? – prychnęła pod nosem i stanęła za linią serwu.
– Zarywają do wszystkiego, co się rusza, nie przejmuj się Ushijima. – powiedziała jedna z graczek. Kilka sekund później po sali rozszedł się dźwięk gwizdka, a Maki wyrzuciła piłkę w powietrze, następnie w nią uderzając. Tsukishima tym razem stał pod siatką, więc nie miała jakiegoś konkretnego celu.

Jeszcze.

Do zoba! 🍂

Kilka Słów || TSUKISHIMA KEIWhere stories live. Discover now