𝒮𝓏ℯ𝓈𝒸 🔪

897 112 16
                                    

OKEY misie!

Tak się zastanawiam...

Może jakiś maraton? ^^

Zaczęłabym w środę, co wy na to? :')

Zapraszam do czytania!❤️

🦎🦎🦎

Wróciła do szpitala po ciepłym, rozluźniającym prysznicu i jajecznicy zjedzonej na śniadanie. To tylko na moment odłożyło jej myśli na bok. Weszła do swojego gabinetu i usiadła wygodnie na krześle, odchylając głowę do tyłu z przymkniętymi powiekami. Westchnęła ciężko, kiedy zaczęła wspominać noc. Przejechała ręką po twarzy. Wstała na nogi, założyła na czarny golf biały kitel i wyszła, by zrobić obchód. Jednak kiedy szła korytarzem, została złapana za rękaw. Zmarszczyła brwi i spojrzała się w tył, a widząc dziecko o ciemnych włosach oraz oczach, uśmiechnęła się kucając przy nim.
- Co jest? - zapytała, głaszcząc go po głowie.
- Byłem w toalecie i się zgubiłem. - oznajmił, a brunetka westchnęła cicho.
- Jak się nazywa twoja mama?
- Tsuijio Ayuka. - wymamrotał bawiąc się palcami.
- Nie martw się, szybko cię do niej zaprowadzę. - jej uśmiech poszerzył się. Podniosła się z klęczek i wzięła kilkulatka na ręce. - Nasz szpital jest bardzo duży, więc łatwo tutaj o pomylenie drogi. Sama, jak zaczynałam tu pracę, gubiłam się kilka razy. - wyznała. - Wiesz może na jakiej sali leży twoja mama?
- Niedawno ją przyjęli, więc chyba na sali przyjęć... - powiedział cicho z nieco rumianymi polikami.
- Jesteś taki słodki. - westchnęła głaszcząc go po włosach i zaczynając schodzić że schodów. - I na dodatek, jaki mądry. Twoja mama jest pewnie z ciebie bardzo dumna. - mruknęła.
- Tylko trochę. Niedawno sprawiłem jej duży kłopot. - szepnął.
- Nie martw się tym. Na pewno nie był to taki duży kłopot, jak myślisz.
- Spaliłem patelnie. - mruknął, a Ushijima powstrzymała chichot. - Chciałem jej zrobić śniadanie do łóżka. Ostatnio taka dziewczyna z mojej klasy tak zrobiła. Chciałem, żeby moja mama poczuła się tak jak jej.
- Uważam, że spalona patelnia to nie jest kłopot. Chciałeś tylko dobrze dla swojej mamy. - kąciki jej ust uniosły się delikatnie w górę.
- Tak pani myśli?
- Oczywiście. Twoja mama jest teraz pewnie bardzo wzruszona. W końcu chciałeś zrobić jej śniadanie do łóżka, jak prawdziwy, dorosły mężczyzna. - pociągnęła go lekko za polik.

Kei wszedł do szpitala. Dowiedział się niedawno od policjanta pilnującego Maki, że ta w nocy uciekła przed człowiekiem, który był sprawcą morderstwa, którego była świadkiem. Westchnął cicho i zmarszczył brwi, widząc zdarzenie za szklanymi drzwiami prowadzącymi do sali przyjęć. Totalny chaos, jeśli mógł to tak nazwać. Podszedł trochę bliżej. Płaczący chłopiec, który raz za razem wycierał twarz z łez i brunetka, która próbowała przywrócić pracę serca pacjentowi. Westchnął, kiedy rozpoznał w lekarce Ushijime. Na prawdę, nie wierzył, że została lekarzem. Spojrzała na monitor urządzenia i westchnęła. Odłożyła elektrody na miejsce i podeszła do chłopca, przed którym kucnęła. Powiedziała coś do niego, głaszcząc go po włosach. Złapała go za rękę i podniosła się na równe nogi zaczynając kierować się do wyjścia. Kiedy wyszła przez drzwi i zobaczyła Tsukishime, westchnęła cicho.
– Poczekaj na mnie w moim gabinecie. – powiedziała tylko i zaczęła iść w znanym sobie kierunku. Kei śledził ją wzrokiem, póki nie przepadła mu z pola widzenia. Zaczesał włosy to tyłu i zrobił to, o co prosiła go dziewczyna. Kiedy doszedł w wyznaczone miejsce, usiadł na krześle przed biurkiem i zaczał się rozglądać po pomieszczeniu. Spojrzał na zegarek. Jeśli Maki zaraz nie przyjdzie, to zirytowałby się. Ma dużo innych spraw na głowie, nie tylko jej. Kiedy drzwi wydały z siebie dźwięk, obrócił się w ich kierunku i ze zmarszczonymi brwiami zobaczył, jak za Ushijimą idzie powoli mały brunet ze spuszczoną głową w dół.
– Z twoją mama będzie w porządku. Muszę się tylko dowiedzieć, czy nie była ostatnio w jakimś szpitalu. – mruknęła.
– Była, ale w innym. Powiedziała, że idzie na jakieś badania kontrolne. – pociągnął nosem.
– Dobrze. Połóż się i odpocznij. Taki płacz naprawdę musiał cię zmęczyć. – ułożyła go na leżance i westchnęła. Ignorowała jeszcze przez moment blondyna, który pukał palcami w drewniane biurko. – Wyjdę teraz na moment na korytarz. Muszę porozmawiać z tym panem. – oświadczyła, a chłopiec przytaknął. Wyprostowała plecy, obróciła się przodem do okularnika i ruchem głowy pokazała na drzwi. Wyszli z gabinetu, który Maki cicho zamknęła, a następnie odetchnęła głośno.
– Czemu nie zgłosiłaś tego wydarzenia z nocy?
– Wiedziałam, że ktoś i tak przyjdzie. Nie wiedziałam tylko kto. – mruknęła i zaczesała kosmyk włosów za ucho. – Więc co chcesz wiedzieć?
– To jedna sprawa. Mam też drugą. Ale najpierw, konkrety. Jak wyglądał?
– Wiem tyle, ile wiedziałam wcześniej. No prawie. Był twojego wzrostu, więc wysoki. Miał czarne włosy, a oczy są nieistotne. – oświadczyła, a Kei zmarszczył brwi.
– Nieistotne?
– Najprawdopodobniej miał soczewki. – wzruszyła ramionami.
– Ale tego nie jesteś pewna, więc jakie?
– Jestem pewna. Nie odważyłby się, bym zobaczyła coś więcej niż to, co już widziałam. Ale niech Ci będzie, zielone. – powiedziała, wkładając ręce do kieszeni kitla.
– Mówił coś? Cokolwiek?
– Milczał jak grób. – westchnęła. Tsukishima poruszył głową na boki i znów spojrzał na zegarek. – Teraz powiedz mi, jaka była twoja druga sprawa.
– Znalazłaś kogoś, kto mógłby cię przenocować? – zapytał. Maki skrzywiła się nieco.
– Nie mam wielu znajomych, Tsukishima. A jeśli miałabym już u kogoś nocować, to tylko u Koise, nawet jeśli to sprawa mojego życia. – burknęła. Kei przekręcił oczami wzdychajac przy tym.
– Jesteś tak samo nieodpowiedzialna, jak w liceum. – prychnął.
– Można tak powiedzieć, chociaż ja nie porównywałabym tego do sprawy z Hidemi.
– Jeśli nie masz żadnych znajomych, u których możesz się zatrzymać, to zatrzymasz się u mnie. – oświadczył, przecierając twarz dłonią. Piwnooka uniosła wysoko brwi.
– Że co?
– To co usłyszałaś. Jeśli się nie zgodzisz, to prędzej czy później będziesz leżała gdzieś zadźgana. Oddaje ci przysługę. – wzruszył ramionami. – Zadzwoń do mnie, jeśli już to przemyślisz. – powiedział i po prostu zaczął odchodzić, zostawiając nieco skołowaną brązowowłosą.

– Zaprosił cię na randkę? – usłyszała obok ucha i zirytowana zamachnęła się do tyłu ręką, trafiając czerwonowłosego prosto w czoło.
– Nie denerwuj mnie, Tendou. – burknęła. – Musisz mi pomóc z dzieckiem.
– Co? Maki, masz dziecko? Boże, to była wpadka z tym okularnikiem?!
– Przymknij się, o ile chcesz mieć dzieci. – warknęła odwracając się do niego przodem. – Pomóż mi się zająć dzieckiem pacjentki, idioto.
– A czy to należy do twoich obowiązków? – przechylił głowę w lewo, układając dłoń na karku.
– A czy do twoich obowiązków należy plotkowanie i wtrącanie się w nie swoje sprawy?

Do zoba!🍂

Kilka Słów || TSUKISHIMA KEIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz