𝒞𝓏𝓉ℯ𝓇𝓃𝒶𝓈𝒸𝒾ℯ🔪

995 93 28
                                    

OKEY misie!

Łapcie kolejny rozdział :')

Zapraszam do czytania!❤️

🦎🦎🦎


Zapukał do jej drzwi po krótkim namyśle. Wolał nie wchodzić do jej pokoju bez pukania, po jej wcześniejszych zażaleniach z tego powodu. Moment odczekał i zaraz otworzył wejście, wchodząc do środka.

— Miło, że zapukałeś — mruknęła, jakby przed chwilą ją obudził. Widać nie była chętna na jakiekolwiek rozmowy, chciała tylko chwili spokoju. — Czegoś potrzebujesz?

— Nie, niczego — mruknął, zerkając za okno. — Zejdź na dół i ubierz buty, zaraz podjedzie Ueki i wrócimy na miejsce morderstwa — poinformował ją krótko.

— Naprawdę muszę tam jechać? — zmieniła pozycje na siedzącą i potarła czoło, zmęczona ostatnimi dniami i przeżyciami wiążącymi się z nimi.

— Tak. Więc się zbieraj, będę czekać na dole i obyś się szybko uwinęła. Nie będę stać w nieskończoność — burknął. Wcale nie pasowało mu to, że zabiera ze sobą szatynkę. Był pewny, że zaraz wyskoczy ze swoimi przemyśleniami odnoście seryjnego, psychicznego mordercy. I choć sam zaczynał mieć do do tego podejrzenia, nie miał ochoty o tym słuchać. Wyszedł z pokoju zajmowanego przez Ushijime zamykając bezgłośnie drzwi, chociaż miał ochotę mocno nimi uderzyć, by choć trochę wyładować frustrację wypełniającą go pod każdym możliwym kątem i każdego dnia. Miał ogromną ochotę, by się komuś wygadać. Jako pierwszego z listy na rozmowy wykreślił Akiteru. Mimo że był jego bratem, to nie widziało mu się prowadzić z nim konwersacji na ten temat. Został mu tylko Yamaguchi, lub Kuroo, z którym nie widział się od ponad dwuch tygodni. Przymknął na moment powieki, opierając się o ścianę i kręcąc kluczem na palcu. W jego głowie toczyła się wyliczanka, którą przerwały kroki w momencie, gdy decyzja miała już zapadać.

— Możemy iść — oświadczyła Maki i nasunęła na nogi mozolnie buty. — Tylko proszę, nic do mnie nie mów. Moja głowa pęka w szwach — potarła palcem wskazującym skroń.

I problem rozwiązał się sam.

Kei w duchu odetchnął z ulgą. Oboje nie byli w najlepszych humorach. Od rana coś ich zaskakiwało i przeprowadzili dość zagmatwane rozmowy. Brunetka z Koise, a blondyn z przełożonym, który także, jak Ushijima, zaczął twierdzić, że z tej sprawy nie wyniknie nic dobrego i jak najszybciej muszą złapać sprawcę, ponieważ morderstw może być w jakimś czasie coraz więcej. Zza drzwi usłyszeli odgłos samochodu. Chwilę później wsiadali już do jego wnętrza i zapinali się pasami.

— Jak wam mija dzień? — zagadnął Ueki. W odpowiedzi doczekał się tylko nieco zirytowanych spojrzeń i prychnięcia od brązowookiego współpracownika. — Dobra, nieważne, chciałem być tylko miły — wyjęczał z dużym grymasem na twarzy. — Od zawsze wiedziałem, że spojrzenie Tsukishimy może zepsuć dzień, jednak nigdy nie spodziewałem się, że spotkam osobę, która mu w tym dorównuje.

— Po prostu jedź i nie gadaj — powiedział niechętnie Kei z przymkniętymi powiekami i twarzą skierowaną w stronę szyby.

— Jak sobie książę życzy — mruknął i zaczął odjeżdżać z wjazdu do posiadłości Keia. — Jednak najpierw muszę wiedzieć, jakie miejsce jako pierwsze muszę obrać za cel.

— Najpierw na miejsce zdarzenia, a później rozpytamy znajomych ofiary — okularnik powiedział to takim tonem, że od razu uciął rozmowę. Ueki nie starał się wypowiedzieć nawet najkrótszego słowa do końca drogi, w której towarzyszył im tylko odgłos cicho grającego radia. I chociaż Maki na początku to przeszkadzało i miała ochotę jak najszybciej je wyłączyć, tak teraz w ogóle jej to nie przeszkadzało. Głos spikera zadziałał na nią kojąco i aż żałowała, że ze swojego mieszkania nie zabrała ze sobą radia, by na wieczór posłuchać kilka losowych piosenek, a o wybranej godzinie wsłuchać się w głosie, czytającego kolejny rozdział książki, prowadzącego program.

Kilka Słów || TSUKISHIMA KEIWhere stories live. Discover now