"Świetnie ci poszło"

30 3 0
                                    

*Końcówka lipca (9 miesiąc ciąży)*
Pielęgniarka podała mi dwa małe zawiniątka,miałam łzy w oczach
-Gratulacje urodziła pani pięknego synka i przepiekną córkę. Jak pani da im na imię?-podała mi dzieci na ręcę. Po moich policzkach popłynęły łzy szcęścia
-Lily-wyszeptałam
-A chłopiec?
-Matteo-podniosłam wzrok na pielęgniarkę
-Bardzo ładnie-po tych słowach wyszła zostawiając mnie z maluchami
-Mamusia bardzo was kocha-wyszaptałam,po chwili jak burza wpadł do mnie Sean,dziadek Charli którzy znowu mnie odwiedzili i oczywiście tata i mama
-Jestem z ciebie dumny-powiedział Sean patrząc na nas
-Mamo chcesz wziąść Matteo na ręcę?-zapytałam wcześniej uśmiechając się do Seana
-Jasne...a tata niech weźmie małą...pewnie jesteś zmęczona-wzieli ode mnie moje dwie pociechy
-Uważaj tato na główkę Lily...kiedy przyjedzie ciocia i wujek Jasper?
-Za 20 minut będę. Zdrzemnij się w tym czasie-powiedział dziadek,i wszyscy mnie zostawili tylko pielęgniarka wzięła Lily i Matteo. Od razu odpłynęłam w moją piękną krainę snów jedank dziewięc godzin męki daje w kość. Ale to jest takie piękne zobaczyć ich małe twarze. Lily jest małą kopią mnie,a Matteo też ale oczy ma po Jackobie.
"Kilka godzin później"
Z 20 minut drzemki zrobiło się 5 godzin. Przetarłam oczy i rozejrzałam się dookoła,siedzieli już tam praktycznie wszyscy...dziadkowie i dziadek,ciocia z wujkiem,rodzice i Sean,ale ojca dzieci nie było. Pewnie się zastanawiacie jak skończyła się rozmowa sprzed kilku miesięcy,no nie za dobrze się skończyła. Jackob krzyczał i jeszcze bardziej mnie obwiniał,w tych wszystkich emocjach powiedziałam,że jestem w ciąży po czym się rozłączyłam. Chłopak dzwonił jeszcze do mojej mamy,dziadka,Seana a nawet taty. Wszyscy milczeli i ja też...mam teraz moje dwa słoneczka. Właśnie przyszła do mnie pielęgniarka z nimi
-Pora nakarmić maluchy-powiedziała uśmiechnięta,najpierw nakarmiłam Lily a następnie Matteo. Trzymałam go w swoich ramionach,cała rodzina weszła do mnie do pokoju i zachwycała się nad bombelkami
-Świetnie ci poszło-powiedziała ciocia Alice siadając na krześle
-Nigdy bym nie pomyślała,że to jest takie ciężkie-westchnęłam
-Grunt,że urodziły się zdrowe i z tobą wszystko w porządku-uśmiechnął się dziadek. Była wspaniała atmosfera...ale szczerze to do pełni tej wspaniałości brakowało mi tylko jego...
*Hej wiem,że krótszego rozdziału to chyba nigdy nie napisałam. Za co was przepraszam ale myślę,że nic więcej nie jest potrzebne. Został nam już tylko epilog który też będzie dość krótki. Myślę,że nie więcej niż 300 słów. Do napisania!*

,,Coś więcej niż miłość" •Zakończone•Where stories live. Discover now