"No skarbie nie patrz się tak na mnie!"

28 2 2
                                    

"pov:Renessme"
Chłopcy spojżeli na mnie przestraszeni
-Kiedy?-pierwszy odezwał się Nathan
-Jak byliśmy na plaży,w tedy gdy weszliście zami beze mnie do morza-spojrzałam na Jackoba i omiotłam wzrokiem reszte chłopaków
-Mogę zobaczyć?-zapytał Jackob
-Tak...-zaczęłam szukać w mojej torebce telefonu kiedy kelner przyniósł nam jedzenie do stolika. Podałam chłopakowi telefon a ja sama zaczęłam jeść kolacje
-Ness czemu wcześniej nam nie powiedziałeś?-zapytał Jackob
-Nie chciałam wam przeszkadzać...no nie patrzcie się tak na mnie!-powiedziałam kiedy zauważyłam,że patrzą się na mnie jak by mnie chcieli zabić
-Wiesz,że my się o ciebie martwimy-uśmiechnął się delikatnie Nathan
-Wiem...-mruknęłam i zabrałam się za jedzenie. Nagle coś mnie tchnęło
-Czy on może wiedzieć o tym gdzie aktualnie jesteśmy?-zapytałam,na co wszyscy parskneli śmiechem. Spojrzałam się na nich wzrokiem typu no co?
-Bo jakby...zostawiliśmy fałszywy trop-powiedział Jackob cały czas się śmiejąc
-I?
-I nakierowaliśmy ich do Francji pod pretekstem,że ty z Jackobem jedziecie we dwójkę na wspólny wyjazd. A twój tata nie lubi ani Francji ani Jackoba-patrzyłam się na nich jak na idiotów
-No skarbie nie patrz sję tak na mnie!-powiedział Jackob
-Z kim ja się zadaję? Ale tak czy siak niespodziewałam się tego po was-pokiwałam głową z uznaniem. Zjedliśmy,wypiliśmy i ruszyliśmy do pensjonatu. Jackob złapał mnie za rękę i szliśmy razem,oczywiście byłam czerwona a chłopacy jeszcze mocniej mnie zawstydzali. Gdy weszliśmy do hoteli Jackob poszedł na "męski wieczór" do chłopaków przez co ja miałam pokój dla siebie. Szybko wskoczyłam pod prysznic i umyłam zęby. Ubrałam piżamkę i położyłam się na łóżko,chwyciłam moją ulubioną książkę. Jeszcze napisałam do dziadka i spojrzałam na zegarek,cztery minuty po północy. Zawinęłam się w kołdrę i poszłam spać. Nad ranem obudziły mnie jakieś trzaski i hałasy z pokoju chłopaków. Szybko założyłam szlafrok i w kapciach ruszyłam do chłopaków. Otwierając drzwi uderzył we mnie smród alkocholu. Chłopacy rozmawiali a gdy mnie tylko zobaczyli po pijacku się uśmiechneli
-Kochanie...jested! Moj nakochańszy kwotiuszku!-powiedział ululany Jackob
-Chłopcy idzicie już spać...Jackob śpisz dziś u nich-mruknęłam i każdego z chłopaków położyłam do łóżka. Oczywiście oni byli tak narąbani że ledwo konaktowali. I to co oni robili to się w głowie nie mieści. Dobrze że chodziaż nie zarzygali nic. Zrezygnowana znowu położyłam się do łóżka.
"poranek 7:13"
No nie mogłam spać pół nocy przez chłopaków. Postanowiłam,że przez dzisiejszy dzień będę na nich z lekka obrażona. Ubrałam się w ogrodniczki i koszulkę do pępka. Włosy tylko delikatnie rozczesałam i wzięłam plecak z okularami. Zeszłam na śniadanko po drodze mijając panią Marię. Wdałam się z nią w chwilową pogadankę i zjadłam śniadanie. Wyszłam na ulicję i poszłam wypożyczyć rower. W mapach google znalazłam jak dojechać do Jardin de la Union czyli jeden z zabytkowych ogrodów. Miałam jechać 40 minut z czego się cieszyłam bo miałam czas dla siebie bez chłopaków. Wiedziałam,że za szybko oni nie zadzwonią bo się na tyle schlali że będą spali do 12. Na ulicach Meksyku nie było dużo osób bo jest poranek. Rozglądałam się na boki,podziwiałam widoki i uśmiechałam się do wszystkich. Po tym czasie dojechałam na miejsce zamówiłam sobie sok ale nie arbuzowy tylko z dragon frut był dobry. Weszłam do ogrodu i podziwiałam wszystkie rośliny i fontanny. Zaglądałam w każdy kont. Potem jechałam zwiedzać meksykańską świątynie astecką. Byłam pod ogromnym wrażeniem jak to wygląda. Oczywiście robiłam masę zdjęć,że chyba moja pamięć w telefonie jest na wyczerpaniu. Przez to że zgłodniałam pojechałam do pobliskiej restauracji i zamówiłam sobie jedzenie. Kelner chciał ze mną flirtować a ja jakby tego nie zauważałam. Zobaczyłam już wiadomości na telefonie
Jackob
"Kochanie gdzie jesteś?"
"Wiem,że wczoraj przegieliśmy ale gdzie jesteś?"
"Martwię się"
"Skarbie przepraszam ale gdzie jesteś"
"Nie tylko ja się martwię"
Mhm zaczyna się jeszcze miałam kilka wiadomości od Nathana i Seana. Szybko im odpisałam że wszystko jest ze mną okej i żeby się nie martwili. Cały dzień spędziłam na zwiedzaniu i oczywiście jedzeniu ale to pomińmy. Gdy po południu zobaczyłam,że do hotelu mam 2 godziny drogi to jak jakaś wariatka zaczęłam się śmiać. Ale co mogłam zrobić dreptałam tym rowerem ile wlezie. Po drodze dzwonili jeszcze chłopacy ale tym razem nie odbierałam bo nie miałam jak. Dojechałam do domu po 21!!! Weszłam padnięta do pensjonatu,przywitałam się z recepcjonistą i weszłam na górę. Otorzyłam drzwi do naszego pokoju i nikogo w nim nie była,lekko zawiedziona odłorzyłam plecak i pokierowałam się pod ciepły prysznic. Nie wzięłam rzeczy z łazienki więc okryta ręcznikiem wyszłam z łazienki i poszłam do szafy. Już byłam jedną nogą byłam w łazience
-Renessme?-usłyszałam Jackoba odwróciłam się w jego stronę mocno trzymając ręcznik
-Tak-zapytałam podchodząc do niego
-Przepraszam,że wczoraj tak...się zabawiliśmy. Ale gdzie ty byłaś? Cały dzień nie dawałaś znaku życia,martwiłem się że coś ci się stało-powiedział
-Jak widzisz żyję-powiedziałam trochę zbyt oschle. Szybko się odwróciłam i chciałam pomknąć do łazienki ale poczułam jak Jackob złapał mnie za mój nadgarstek
-Jackob puści to trochę boli-powiedziałam na co on się zbliżył i nachylił się i mnie pocałował,nie chciałam oddać pocałunku ale to zrobiłam. Po chwili zaczęliśmy się namiętnie całować,ręcznik spadł. I chyba każdy się domyśla co było potem

*Hej wybaczcie mi tą nieobecność ale mam tyle zadane,że już nie wyrabiam od rana do wieczora siedzę w książkach ale znalałam czas żeby napisać jakiś rozdział. Chciałam wam zdradzić,że za niedługo może pojawi się nowa książka na moim profilu która będzie dość krótka. Ale to dopiero po świętach! Na razie skupiam się na naszych zakochańcach czyli Renessme i Jackobie!
Ps.nie będę wam tu opisywała niecenzuralnych scen nawet na to nieliczcie! Do napisania!*


,,Coś więcej niż miłość" •Zakończone•Where stories live. Discover now