Początek

178 4 0
                                    

Hej!Nazywam się Renesmee Cullen. Mam siedemnaście lat,jestem córką Beli i Edwarda Cullen'nów. Moi rodzice zgineli miesiąc temu,nadal nie wiem z jakiej przyczyny nie odnaleźli ich ciała. Został mi już tylko dziadek Charli. Właśnie jutro do niego lecę. Będę z nim mieszkać w Forks.Nie było mnie tam jakieś 10 lat,kupa czasu.Rodzice powiedzieli mi,że nie jestem zwykłą dziewczyną,moi przodkowie są wampirami,a ja jestem półwampirem-półczłowiekiem. Zapytacie pewnie dlaczego? Moja mama uradziła mnie gdy była jeszcze człowiekiem. Ja jak narazie funkcjonuje jako człowiek może jak przyjadę do Forks to się coś zmieni.Wracając do teraźniejszości. Mamy  końcówkę, lata,ubrałam krórkie czarne spodenki do tego pudrowo różowy crop-top i czarne tenisówki. Wzięłam małą torebkę i wyszłam z domu,po to aby pożegnać się z moim chłopakiem. Umówiliśmy się w kawiarni. Po 15 minutach byłam już na miejscu. Siedział przy jakimś stoliku podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek
-Cześć,stęskniłeś się?-zapytałam siadając na przeciwko niego
-Jak nigdy. Nie wiem jak ja wytrzymam tyle czasu bez ciebie- powiedział
-Też się zastanawiam jak to będzie-chciało mi się płakać,kochałam go a wiem,że związkom na odległość jest naprawdę ciężko. Będziemy się widzieć kilka razy do roku...
-Odwieziesz mnie jutro na lotnisko?-zapytałam
-Nie mogę,muszę zająć się moją siostrą,przepraszam-odpowiedział,zabolało. Może i to mało ale jednak przykro mi ,że w takiej chwili nie będzie go przy mnie. Będzie mi naprawdę ciężko. Po dwóch godzinach spędzonych z chłopakiem,pożegnałsm się i poszłam do swojego mieszkania. Skończyłam się pakować uszykowałam ciuchy na jutro i położyłam się spać. Lot mam na 11.

Następny dzień godzina 7:39
Obudziłam się,pierwsze co zrobiłam do udałam się do łazienki.Pod szybki ale dokładny prysznic,ubrałam długie czarne jensy,biały crop-top i conversy. Zjadłam śniadanie,zadzwoniłam po taksówkę i zeszłam z torbami,walizkami. Wsiadłam do samochodu i udałam się na lotnisko. Przeszłam odprawę,usiadłam na miejscu i miałam zamiar włączyć tryb samolatowy na telefonie zobaczyłam,że dostałam wiadomość
"Hej skarbie!Chciałem ci życzyć miłego lotu i powiedzieć,że z nami koniec,związki na odległość nie wypalają na dłuższą mete. Żegnaj...twój Zayn". Łzy same spłyneły mi po policzakch...miałam ochotę się rozpłakać. Wybaczałam mu każdy skok w bok. Zdradzał mnie na okrągło a ja to ignorowałam bo tak mi na nim zależało. Postanowiłam nie będę płakać przez takiego pacana! Jego strata! Nie raz słyszam od płci przeciwnej,że jestem wspaniała a niech ten skunks wali się na drzewo! Niebędę przez niego płakać. Po takim moim godzinnym rozmyślaniu samolot wylądował. Mój dziadek miał mnie odebrać z lotniska. Czekał za mną. Wzięłam walizki i torbę i wyszłam z lotniska
-Czy to moja kochana wnuczka?-zapytał dziadek nie widziałam się z nim chyba przez jakieś 3 lata
-Dziadek!-pobiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Tak się za nim stęskniłam
-Ale wyrosłaś!Jaka jesteś podobma do taty!Jak skę w ogóle czujesz?-zapytał
-Dobrze pogodziłam się z tym...- dziadek wziął mi walizki i schował je do auta. Wsiedliśmy i pojechaliśmy. Calą drogę przegadaliśmy. Teraz dopiero zauważywałam jak mi go brakowało...zamknęłam pewian rozdział w moim życiu...teraz zaczynam następny. Po 25 minutach dojechaliśmy na miejsce dom nic a nic się nie zmienił. Dziadek musiał jechać do pracy na komisarjacie. Powiedział żebym przygotowała jakiś obiad. Wyszłam z auta i ruszyłam w stronę domu. Wszystkie wspomnienia związane z rodzicami wróciły,jedna samotna łza spłynęła mi po policzku szybko ją przetarłam. Poszłam schodami na górę na jednych drzwiach widniało moje imię,otorzyłam je. Dostałam od dziadka pokój po mamie. Mieł tylko inne meble. Na środku pokoju było wielkie dwu osobowe łóżko z masą poduszek. Po prawej stronie była duża szafa obok niej biurko a po drugiej stronie pokoju znajdowała się toaletka.Wszystko było w kolorze szarości i pudrowego różu. Pokój był wspaniały. Rozpakowałam się i poszłam na dół zrobić jakąś kolacje. Sięgnęłam po telefon i odpaliłam sobie moją ulubioną piosenkę. W tamtej chwili dostałam esemesa ,,Renesmee jakbyś mogła zrób więcej tego obiadu,będziemy mieli dwóch gości". Odpisałam dziadkowi,że nie ma najmniejszego problemu i wzięłam się za szykowanie. Postanowiłam zrobić dwa dania na pierwsze był krem z pomidorów a na drugie grilowany indyk z kaszą gryczanąną i sosem pomarańczowym. Po dwóch godzinach było wszystko gotowe. Goście razem z dziadkiem mieli być na 15:30 była pietnasta. Nakryłam do stołu i poszłam się przebrać.

,,Coś więcej niż miłość" •Zakończone•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz