— To Peter? — zapytał niepewnie Matt, co spotkało się z moim cichym prychnięciem. To było tak absurdalne, zważając na to, że to właśnie dzięki niemu żyję.

— Wendy?! Mów! — Alex złapał moją twarz i spojrzał w puste zielone oczy, zajmujące miejsce na mojej twarzy. W Jego błękitnych, wciąż migotały złote światełka.

Po wiadomości o ataku na Ceddar, mało nie zabił Damona, a teraz gdy druga ważna dla niego osoba by oberwała, to jestem pewna, że rudy nie dożyłby rana.

— Jutro — szepnęłam i opadłam na posłanie pode mną. Nie myśląc wiele, zwinęłam się w kłębek i z otwartymi oczami wbiłam spojrzenie tępo w przestrzeń. Cały czas nie docierało do mnie to, co się właśnie wydarzyło.

Poczułam ciepłą rękę Zack'a na mojej głowie, która informowała, że rozumie i jutro pogadamy. Oczywiście planowałam to, choćby nie wiem ile bólu by mi to sprawiło.

Niespodziewanie ktoś położył się za mna i przylgnął do moich pleców, obejmując silnymi ramionami. Położył twarz przy mojej głowie i wtulił sie we mnie tak, jakbym była niesmowicie ważnym skarbem. Po jasnoszarej koszulce i zapachu, rozpoznałam mojego przyjaciela Alexa.

— Jutro opowiesz — wyszeptał mi we włosy i prawdopobnie zamknął oczy. Cieszyłam się z takiego przyjaciela. Naprawdę lepiej mieć go, niż jakiegos chłopaka. Rozumiał bez słów i znał znaczenie słowa „nie" w przeciwieństwie do Damona.

Zamknęłam oczy i odpłynęłam do krainy snów, zapominajac o Bożym świecie i tym, na czyim posłaniu zasnęłam.

Ale pamiętajmy, że jestem Wendy Darling i nie szukam problemów. One mnie same znajdują.

***

— Puszczaj — pisnęłam z bijącym sercem. Damon zaśmiał się szyderczo i rzucił w moją stronę wulgarnym wyzwiskiem.

Zacisnęłam wargi, mając w głowie obraz, jak rozrywam napastnika na strzępy moimi króciutkimi paznokciami, a następnie wyrywam wszystkie wnętrzności.

Kopnęłam go w poniżej pasa i odwróciłam się na brzuch, chcąc wyczołgać się z błota, na którym zajmowałam miejsce i rozgrywała się tam moja katorga. Poczułam na kostce lodowaty uścisk dłoni, który zacisnął się mocno i wybudził mnie z tak okrutnego dla mojej psychiki koszmaru..

Otwarłam oczy, ale wciąż krzyczałam nieświadoma tego, że mój sen się skończył. Do oczu napłynęły mi łzy, ale powstrzymałam je wiedząc, że nie wolno mi płakać. Tak teraz będzie wyglądało moje życie?

— Ej co ty, wściekliznę masz? — Peter puścił moją kostkę i kucnął przy mnie, łapiąc za twarz, żebym na niego w końcu spojrzała. Wciąż rozglądałam się niespokojnie, ręce mi się trzęsły, a serce łomotało tak bardzo, że byłam pewna połamanych żeber.

Alex usiadł obok mnie i przytrzymał, bym nieświadomie nie strzeliła Peterowi w twarz. Chwilę zajęło mi dojście do siebie, aż w końcu zdałam sobie sprawę z otaczającej mnie rzeczywistości, a mój oddech zaczął się normować.

— Dlaczego śpisz na moim łóżku? — Peter warknął, gdy nie musiał sie już obawiać, że wydłubię mu oko. Mierzył mnie potwornym spojrzeniem jakby obserwując, czy nie dostanę znowu ataku paniki.

— To twoje? — wyszedł mi szept, który zielonooki i tak usłyszał. Ręce wciąż mi się trzęsły, a usta były wyschnięte, jak uczucia blondyna. Zamrugał pare razy, jak robił gdy zaczynał czuć wzrastający licznik złości w ciele.

Nie odpowiedział, tylko wypalał we mnie dziury swoimi zielonymi tęczówkami. Czasem szczędził słów, bo jego wzrok potrafił opisać wszystkie agresywne emocje, które tak często mu towarzyszyły. Myślę, że przemawiało też za to lenistwo.

Take me to the Neverland Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz