| | Rozdział 3 | |

1.3K 44 93
                                    

* Dwa miesiące od akcji z drugiego rozdziału *

Obudził mnie krzyk, a po nim było słychać jak cały obóz staje na nogi. Narzuciłam na siebie pierwszą z brzegu bluzę i wyszłam z namiotu. Pobiegłam w tą samą stronę co reszta po chwili biegu zobaczyłam sztywnego z rozwaloną głową i zdechłego jelenia z rozszarpanym podbrzuszem a obok siedziała na ziemi przestraszona i cała roztrzęsiona Sophia. Ukucnęłam obok dziewczyny i próbowałam ją uspokoić.

- Hej Sophia wszystko już w porządku. Jesteś bezpieczna.- Oddech dziewczyny nieco zwolnił co oznaczało, że choć trochę jej pomogłam- Co się stało?

- Oddaliła się od obozu i zobaczyła sztywnego, ze strachu wrzasnęła i naraziła wszystkich na niebezpieczeństwo.- Odpowiedział Shane który stał za mną.-

- Pytałam się jej nie Ciebie.- Odsunęłam się od Sophii i podeszłam do mężczyzny który wcześniej się odezwał.- Nie nauczyli Cię w szkolę, że jak nikt się Ciebie o zdanie nie pyta to nie odpowiadasz?

Nie odpowiedział nic, wrócił bez słowa do obozu. Wszyscy zaczęli się zbierać oprócz jednej osoby.

- A ty co nie idziesz?- Zapytałam się mężczyzny który trzymał w ręku kuszę-

- Nie, wrócę pod wieczór. Muszę upolować jakieś zwierze bo ten skurwiel- w tym samym czasie kopnął leżącego na ziemi sztywnego- mi zabrał mojego jelenia.

- Mogę iść z tobą? Nie mam żadnej broni ani nic ale nie mam nic lepszego do roboty.- Daryl był zaskoczony tego typu pytaniem ale po chwili namysłu zgodził się.

Szliśmy w kompletnej ciszy, ale nie była ona niezręczna. Była bardzo przyjemna i uspokajająca. Gdy szliśmy przez las mężczyźnie udało się złapać dwie wiewiórki, ale chciał czegoś większego. Postanowiliśmy zejść niżej obok jeziora, krzyk Sophii mógł spłoszyć zwierzynę w lesie więc może nad wodą nam się poszczęści.

- Masz jaja laska, mało kto postawiłby się Shanowi, gościu pewnie nieźle się zdziwił, że jakaś nastolatka mu się postawiła.

- Gościu z zawyżonym ego i to wszystko, z dnia na dzień coraz mniej go lubię.

Szliśmy jeszcze kilka minut, Daryl w pewnym momencie kazał mi być cicho. Zdziwiłam się na początku ale w tej samej chwili zauważyłam jelenia który akurat pił spokojnie wodę. Daryl nakazał mi zostać w tyle, tak też zrobiłam. Mężczyzna strzelił celnie w głowę i po chwili zwierze padło martwe na ziemie. Gdy doszliśmy już do naszej zdobyczy, Daryl wyjął strzałę z głowy Jelenia i zarzucił go na ramię. Ja wzięłam wiewiórki które trzymał wcześniej w ręce i postanowiliśmy wrócić do obozu. 

Gdy wróciliśmy zobaczyłam jak kilka osób zaczyna się pakować podeszłam do Glenna którego lubiłam chyba najbardziej z całej tej grupy. Azjata powiedział mi, że on wraz z kilkoma osobami idzie do Atlanty zebrać trochę rzeczy. 

- Powodzenia w takim razie.- Azjata odpowiedział na to uśmiechem i wraz resztą osób ruszył w stronę miasta.-

Chciałam podejść do Amy i chwilę porozmawiać ale przerwał mi to donośny męski głos który dochodził zza moich pleców. Ed... Ten skurwiel drze się bez powodu na Sophię. Zauważyłam, że na lodówce turystycznej leżał mały nożyk. Chyba nikt się nie obrazi jak go na chwilę pożyczę. Podeszłam pewnym krokiem do mężczyzny który szarpał za rękę Sophię.

- Zostaw ją skurwielu.- Mężczyzna spojrzał się na mnie ale chyba nic sobie z tego nie zrobił bo kompletnie mnie zignorował- Powiedziałam zostaw ją.

Teraz śmierć poluje na życie | | Carl GrimesWhere stories live. Discover now