Rozdział 34

5.6K 434 373
                                    

Ostatniego dnia roku pogoda była wyjątkowo piękna.

Nate z uśmiechem na ustach wziął głęboki wdech rześkiego, mroźnego powietrza. Promienie słońca otulały blaskiem zmarzniętą trawę i krzewy.

Obydwoje z Aidenem znajdowali się aktualnie na przystanku autobusowym, na obrzeżach niewielkiej mieściny, położonej kilkanaście kilometrów od domku letniskowego Emmy. To było najdalsze miejsce, do którego mogli dotrzeć na własną rękę, więc czarnowłosa miała podjechać po nich samochodem.

Nate zerknął ukosem na Aidena, który stojąc tuż obok, kołysał się z niepozornym uśmiechem w miejscu. Obłoczki pary otaczały jego twarz przy każdym oddechu.

- Mam wrażenie, że uśmiechasz się nieprzerwanie od kilku dni – zauważył Nate.

- To źle? – Blondyn zerknął na niego. Jego szare oczy błysnęły w słońcu.

- Przeciwnie – odparł chłopak, unosząc dłoń i muskając policzek Aidena dłonią w rękawiczce.

Aiden przysunął się na ten gest bliżej, niemal jak kot łaszący się do pieszczot.

- Dziwisz mi się? – zapytał. – Mam wrażenie, że w końcu wszystko jest tak jak być powinno. Mam ciebie, po raz pierwszy w życiu spędzę Sylwester z przyjaciółmi, Shane i Maksymilian dostali to na co zasłużyli... Jest po prostu... dobrze.

- W sumie nie wiemy, jak do końca potoczyła się sprawa z narkotykami – napomknął Nate. – Media dalej milczą, Maksymilian się do ciebie na razie nie odzywa...

- Mam nadzieję, że gdy następnym razem się odezwie, będzie dzwonił z więzienia – prychnął blondyn. – Co prawda, jako że mieszkam pod jego dachem, nie jestem pewien w jakiej sytuacji by mnie to postawiło, ale... kto by się tym teraz przejmował – zaśmiał się.

Nate pokręcił tylko głową, czując przemożną chęć, aby tu i teraz pocałować Aidena, gdy zza horyzontu wyłoniło się nagle czarne Audi. Ponieważ po wypadku z furgonetką Emma dostała nowy samochód, chłopacy nie mieli pewności czy to ona, dopóki nie zajechała ze zgrzytem na przystanek.

Szyba od strony kierowcy opuściła się, ukazując im uśmiechniętą twarz czarnowłosej.

- Nie zamarzliście? – zapytała na przywitanie. – Pakujcie się do tyłu.

- Dobrze cię widzieć, Em – rzucił Nate, nachylając się lekko i zaglądając do wnętrza auta. Jego wzrok padł na siedzenie pasażera. – Och, Abby! Hej!

- Hej, chłopcy! – rzuciła, machając im z uśmiechem. Długie włosy związała w warkocz, który opadał jej teraz na puchowy, zimowy sweter.

- Martina też tam gdzieś macie? – Aiden zajrzał do środka. – Jest w bagażniku?

Abigail się roześmiała.

- Nie, dojedzie pod wieczór z Tessą – wyjaśniła.

- Czyli przyjedzie już na gotowe – prychnął Aiden, ładując się na tylne siedzenie. – Sprytny rudzielec.

- Skoro mowa o przygotowaniach, czy to na pewno w porządku, że nie dokładamy się do imprezy? – zapytał Nate, siadając obok chłopaka. – Moglibyśmy chociaż dać ci kasę...

- Przestań. – Emma machnęła ręką, ruszając z powrotem na drogę. – Wszystko czego nam trzeba jest w bagażniku, moja mama się tym zajęła... - dodała cicho. – Zresztą. Po naszym ostatnim nocowaniu w lodówce zostało jeszcze kilka litrów alkoholu. Spokojnie starczy dla gości, których ma być...? – Spojrzała wymownie na Abby.

Fores [boyxboy]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang