Rozdział 29

5.7K 499 607
                                    

- Po namyśle stwierdzam, że to był kiepski pomysł.

Martin oparł się o krzesło, obracając między palcami długopis.

- Nawet nie zaczęliśmy się uczyć – dodał.

Nate musiał niechętnie przyznać mu rację. Dzisiejszego popołudnia, gdy wszyscy skończyli już zajęcia, spotkali się całą piątką w bibliotece, aby się pouczyć. Ostatnimi czasy każdy z nich potrzebował sporej motywacji, aby skupić się na tak trywialnych rzeczach jak materiały na zajęcia, więc uznali, że atmosfera grupowej nauki bardziej ich zmobilizuje.

Zupełnie to jednak nie wypaliło.

Zamiast się uczyć po prostu ze sobą gadali albo zajmowali się wszystkim, co tylko było niezwiązane ze studiami. Podczas gdy Aiden siedział z kubkiem parującej kawy nad otwartym podręcznikiem, w ogóle na niego nie patrząc, Emma nawet nie udawała, że się uczy i po prostu szkicowała coś w notesie. Abigail natomiast siedziała na laptopie, po raz setny czytając o metaforycznym znaczeniu kolorów.

Nate miał wrażenie, że kolory były jedyną poszlaką jaką zdobyli po włamaniu się do gabinetu Maksymiliana. Konkretnie chodziło o kolory, którymi były oznaczone kartoteki tamtych wszystkich osób, których jak na złość nie udało im się ściągnąć.

Zielony, fioletowy, czerwony i niebieski.

Tyle wynieśli z gabinetu.

Abigail upierała się, że musi kryć się za tym jakieś znaczenie i o ile szatyn się z tym zgadzał, nie uważał, aby Maksymilian czy Shane kierowali się jakimś głębszym, metaforycznym znaczeniem kolorów przy znakowaniu dokumentów. Prawdopodobnie mieli po prostu swoją legendę, której oni sami nie znali.

Nate podzielił się także swoją spekulacją na temat własnej produkcji narkotyków i testowaniu ich wbrew woli i prawu na przypadkowych osobach, ale ta teoria spotkała się z różnymi opiniami. Podczas gdy Abby poważniej się nad tym zastanawiała, Emma, Martin i Aiden twierdzili, że jest to przesadzone. Szatyn po części ich rozumiał, nie miał na to żadnych większych dowodów. Ten pomysł po prostu zrodził się nagle w jego głowie, gdy starał się niemal na siłę dopasować do siebie elementy układanki. I chociaż był surrealistyczny, nie mógł przestać o nim myśleć.

Prawdą też było, że każdy z ich paczki czuł się poirytowany i bezsilny. Gdzieś w środku mieli przekonanie, że śledztwo w gabinecie Maksymiliana będzie czymś przełomowym. I chociaż coś rzeczywiście znaleźli, nie mieli pojęcia, co dalej z tym zrobić. Nate żałował, że nie wygląda to jak w jednym z filmów przygodowych, które oglądał, gdzie po tym jak bohaterowie napotykają jakąś ważną i podejrzaną wskazówkę, akcja zaczyna toczyć się lawinowo i kolejne poszlaki pojawiają się jedna za drugą.

U nich było odwrotnie. Na dobrą sprawę nie mieli nic.

Nie mieli dokumentów, które mogliby pokazać na policji, ani osoby, którą mogliby przyszpilić. Gdyby zapytali Shane'a o podejrzane kartoteki, ten pewnie tylko by się wyparł, zarzucając im, że nie ma pojęcia o czym mówią, a oni sami byliby spaleni w swoim śledztwie. Nie mówiąc już o tym, co mógłby im zrobić tak bogaty i wpływowy człowiek jak Maksymilian, gdy dowiedziałby się, że myszkowali w jego gabinecie.

W dodatku dziennik Alexa, nad którym pracowali już prawie drugi miesiąc zdawał się być bezużyteczny. Domyślna skarbnica wiedzy i poszlak, z każdą stroną okazywała się coraz mniej czytelna i treściwa. Alfabet Alexa, który każdy z nich znał już na pamięć uległ zmianie, a raczej stał się pogmatwany, tak jakby chłopak pisząc to, zaczynał się gubić we własnym piśmie. Wnioskując po czasie, kiedy tworzył obecne strony, były to już tygodnie, gdy zachowywał się dziwnie i niestabilnie i stracił z Abby kontakt. Istniały dwie możliwości. Albo w tamtym czasie zaczął używać jakiegoś dodatkowego kodu i metafor, zrozumiałych tylko dla niego, albo z czasem treściwe notatki i poszlaki zamieniły się w kompletne bzdury.

Fores [boyxboy]Where stories live. Discover now