część 51

218 20 0
                                    

Sehun

-Macie w chuj szczęścia. Gdybym o tym nie wiedział, Sehun już na pewno by nie żył. Luhan, jeśli chcesz, by on przeżył idź po jakąś pomoc. Nie wiem po kogo. Po prostu coś wymyśl. Ja się nim zajmę.

-Ale...

-Nie ma żadnych, ale. Chcesz go uratować wypierdalaj po pomoc.

Więc zostałem sam na sam z Layem. Nadal byłem mocno zaskoczony tym co powiedział. Jakim cudem mogłem nie zauważyć, że to z nim rozmawiam podczas imprezy?

Nadal mu nie za bardzo ufałem, szczególnie po wyjściu Luhana. Byłem zupełnie bezbronny, ledwo co udawało mi się mówić, a on mógł tak naprawdę zrobić co tylko chciał.

-Nie bój się Sehun-odezwał się-Naprawdę chcę wam pomóc. Ja już mam dość tych ciągłych kłótni naszych gangów. Co cię najbardziej boli?

-Głowa i brzuch-odpowiedziałem krótko

-Można się było spodziewać. Nieźle się nad tobą poznęcali, szczególnie Tao, ale uwierz mi. To nie było jego normalne zachowanie. Nie mam pojęcia co w niego wstąpiło. Co do Minseoka to on był wściekły za tą akcję z galerią. Wiesz o co mi chodzi? On i Luhan traktują się jak bracia, ty pewnie też kogoś takiego masz-pomyślałem o Yeolu-Widzę po twojej twarzy, że tak. No więc powinieneś go zrozumieć. Oczywiście ich to nie usprawiedliwia, ale sam pomyśl co ty byś zrobił na jego miejscu?-tak właściwie to on ma rację

-Oni tu nie przyjdą?

-Nie powinni. Luhan powiedział, żebyśmy wyszli bo chce się z tobą policzyć sam. Wszyscy teraz siedzą na piętrze i oglądają nowe zabawki Krisa.

Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy. Po chwili spojrzałem co on właściwie robi. Kończył bandażować mi rękę. Wcześniej kątem oka widziałem, że wycięto mi na niej jakieś chińskie znaki. Kiedyś mieliśmy się z Chanyeolem nauczyć chińskiego razem, ale ja po dwóch lekcjach odpadłem i skończyło się na tym, że on mówi jak rodowity chińczyk, a ja nic.

-Co tam pisało?-moja ciekawość zwyciężyła

-Nie rozumiesz chińskiego?-kiwnąłem leciutko głową-"Zabij"-przetłumaczył mi

-Który z nich to zrobił?

-Tao...-odrzekł cicho

Coś z tym Tao musi być serio nie tak. Serio, bardziej bym zrozumiał gdyby mnie po prostu zajebał, ale on się nade mną nieźle znęcał i widocznie się mu to podobało.

Miałem nadzieję, że Luhan wróci jak najszybciej i że nikt od razu z miejsca go nie zajebał.

-Możesz usiąść?-zapytał chińczyk-Musisz się napić. Straciłeś w chuj krwi.

Spróbowałem się podnieść. Ledwo co, ale udało mi się. Yixing podał mi butelkę, w której było jeszcze trochę wody. Kiedy wypiłem całą zawartość, usłyszałem nagle wystrzał i głośny śmiech.

-Mówiłem. Podziwiają zabawki Krisa-powiedział Lay gdy zobaczył mój przerażony wyraz twarzy-Luhan zaraz powinien być, jeśli oczywiście go wysłuchali i nie zajebali. Wtedy pamiętaj, że nawet ja ci nie pomogę-uśmiechnął się.

Nie wiem czemu, ale odczuwałem do niego jakąś sympatię. Naprawdę mu zaufałem.

Przez następne minuty siedzieliśmy w ciszy. Wszystko bardzo mnie bolało, ale przynajmniej przestałem krwawić.

Chwilę po tym usłyszeliśmy wystrzał i tym razem nie śmiech tylko przeraźliwy krzyk.



...

Can we are one? HunHan [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now