Rozdział: 40

2.6K 129 37
                                    

Zbiegiem czasu moje życie zaczęło wracać do normy. Przez krótki moment zbłądziło, ale wróciło na właściwe tory. Dawne zmartwienie i problemy poszły w zapomnienie. Dzięki Rose wszystkie okropne momenty są już tylko wspomnieniami, do których nie wracam. Nie rozdrapuje starych ran. Przestałam patrzeć wstecz, idę do przodu. Cieszę się każdą drobną chwilą spędzoną, bo wiem że już nie długo one zniknął. Zabraknie w naszej rodzinie jeden osoby na tym świecie. Zawsze będzie przy nich, ale już nie ciałem a duchem. Nie będą mogli jej dotknąć, porozmawiać ani spędzać wspólnych chwil. Ona nie będzie mogła tego robić, a to sprawia jej ogromny ból. Robi wszystko aby bliscy zapamiętali tylko dobre chwile. Poświęca im cały swój wolny czas, nie chcę go marnować. 

Nasza rodzina żyje jak w mydlanej bańce. Jesteśmy szczęśliwi, ja jestem szczęśliwa. Wszystko nareszcie się ułożyło. A każdy dzień, każda zmiana w moim ciele powoduje większą radość. Niedługo na świat przyjdzie nowa malutka istotka, która wniesie do naszej rodziny jeszcze więcej miłości i zastąpi ból po stracie. Jest to owoc miłości mojej i Blake'a. Jednak rodzimy się by żyć, żyjemy by umierać. Ktoś przychodzi na świat, a ktoś z niego odchodzi taka jest kolej rzeczy. 

Głaszcząc mocno zaokrąglony brzuch czuje miłość i tęsknotę do dwóch najważniejszych osób w moim życiu. Do Blake'a i naszej córeczki, która już za chwilę przyjdzie na świat. Już nie długo jej tatuś będzie trzymał ją w swoich silnych ramionach. Będzie ją kochał i jeśli będzie trzeba uchyli jej nieba, aby była szczęśliwa. Wiem, że tak będzie. Ona jest skarbem, naszą księżniczką i najlepszym co nas w życiu spotkało. Wyrośnie na piękną dziewczynę, od której ojciec będzie musiał odganiać adoratorów. Jest promyczkiem nadziei dla moich bliskich. Dzięki niej nie załamią się i pogodzą ze stratą.

W życiu nic nie trwa wiecznie. Na naszej bańce pojawiły się rysy, a z czasem zaczęła powoli pękać. Jeszcze moment a ona pęknie całkowicie pozostawiając po sobie chwilowe załamanie, ale wiem, że nie potrwa ono długo. Całą sobą czuję to. Z chwilą przyjścia na świat naszego dziecka ona pryśnie. Jeszcze tylko moment i...

— Blake! — głośny krzyk wyrywa się z mojego gardła. 

Mokra ciecz spływa wzdłuż moich nóg. Zaczęło się. Mimo bólu, uśmiecham się a słone łzy spływają mi po policzkach. Nasza córeczka niedługo będzie wśród rodzinny. 

Blake wpada do pokoju i spanikowany podbiega do mnie. Zginam się w pół i cicho jęczę. Po chwili spoglądam na mojego męża i posyłam mu słaby uśmiech. 

— Zaczęło się. — Szepcze czując kolejną fale bólu. 

***

Retrospekcja 

Wchodzę za Blakem do pokoju i zamykam drzwi. Moje serce wybija szaleńczy rytym. Czuję jakby zaraz miało mi wyskoczyć z piersi. Tak bardzo boje się tej rozmowy. Boje się co usłyszę. Boję się, że moje serce zostanie złamane i już się po tym nie pozbiera. Tak bardzo boje się uczuć Blake Rogersa. Mam ochotę odwrócić się i uciec. Zachować się po raz kolejny jak tchórz i spieprzyć, gdzie pieprz rośnie. Nigdy więcej nie wracać do tego momentu. Chce wrócić do wydarzeń sprzed tej przeklętej kolacji. Jednak wiem, że nie mogę. Nadeszła pora w której czas się zmierzyć z uczuciami. Skończyć z ucieczką i zachować się jak dorośli. 

Przełykam ciężko ślinę i podnoszę wzrok na chłopaka. Patrzy na mnie, a jego twarz nie wyraża nic. Nie mogę oczytać żadnych uczyć, emocji, niczego. Mijają kolejne minuty a żadne słowa nie zostały wypowiedziane. Czuję jak ręce zaczynają mi się trząść, a serce jak to w ogóle możliwe przyspiesza jeszcze bardziej. Przełykam po raz kolejny ślinę i spuszczam wzrok. Teraz albo nigdy.

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz