Rozdział: 32

3.6K 185 34
                                    

Już na samym stracie zaczęły się schody. Dziadek wręcz staje na głowie, aby nam wszystko utrudnić. Za wszelką cenę nie chcę pozwolić na proces. Chce wszystko zatuszować. Za to moi rodzice wręcz przeciwnie, robią wszystko aby Archie dostał za swoje. Umawiają się z najlepszymi prawnikami, obdzwaniają swoich znajomych i zbierają jak najwięcej brudów na Collinsów. Mam nadzieje, że one nie będą potrzebne i cały proces będzie w stu procentach dotyczył tylko mnie i Archiego, a nie życia i działalności naszych rodzin. Wiem, że są nikłe szanse na to, żeby ta sprawa obeszła się bez rozgłosu, ale nie chcę aby wszystkie brudy obu rodzin wyszły na światło dzienne. To przysporzy tylko więcej problemów, a prasa już węszy. Minął niespełna tydzień od mojej rozmowy z rodzicami, a już w sieci pojawiły się pierwsze artykuły. Zawsze zastanawiało mnie to jak oni tak szybko się o wszystkim dowiadują. Chociaż wtajemniczonych w całą sprawę jest naprawdę nie wiele. 

Już nawet nie wiem czy to wszystko ma sens. Od tych kilku dni między naszymi rodzinami trwa otwarta woja. Obawiam się, że wszystko zmierza w kierunku, wszystkie chwyty dozwolone. Collinsowie się nie poddadzą, Pirce oraz Rogersowie też nie. A kto to wszystko rozpoczął? No oczywiście, Naomi Rogers-Pirce, która najpierw robi później używa mózgu i myśli. Może dziadek miał racje? Najlepiej byłoby podpisać ugodę, która zadowoli obie strony. Zaoszczędzilibyśmy niepotrzebnych nerwów, firma pozostałaby nieskazitelna, a my mielibyśmy spokój. Ale co to za spokoju, bez sprawiedliwości? Archie by wygrał, a jego kpiący uśmiech prześladowałby mnie do końca życia. W jego oczach jestem słaba i bezbronna, gdybym teraz odpuściła okazałoby się to prawdą. A przecież tak nie jest! Nie jestem słaba ani bezbronna. Umiem o siebie zadbać, w końcu mam zarządzać potężną firmą. Do cholery, nie jestem słaba! Nigdy nie byłam, to Archie sprawił, że tak się czułam. Będąc z nim straciłam cząstkę prawdziwej siebie i teraz mam zamiar ją odzyskać. Nie pozwolę mu wygrać, dostanie to na co zasłużył. Dokonam tego, nie niszcząc wizerunku firmy, dam radę. Uda mi się. Jeśli on zacznie grać nie czystko i ja to zrobię. Zrobi coś, co zaszkodzi mojej rodzinie, zniszczę go. Pociągnę go na dno, nawet jeśli miałabym na to dno spaść z nim. Niech tak będzie, ale nie pozwolę aby zrobił to całej mojej rodzinie. Ta walka rozgrywa się między mną, a nim i na mnie i na nim się zakończy. Jedno z nas upadnie, albo oboje, nikt więcej. 

Patrzę na ludzi krążących po moim rodzinnym domu. Każdy z osobna zajmuję się tą sprawą. Zbierają informacje, brudy i świadków. Tyle ludzi jest w to zamieszanych, a nie powinno. Czas to zakończyć. 

— Mamo, tato, dość — mówię, ale nikt nie reaguje. — Przestańcie! — podnoszę głos, a wszystkie rozmowy cichną.

— Córeczko, o co chodzi? — odzywa się tata, przerywając chwilą ciszę.

— Koniec tego.

— Czego kochanie? — marszczy brwi i odkłada trzymane papiery na stolik.

— Tego wszystkiego — pokazuje ręką na wszystko. Wszystkie papiery, ludzi i cały ten bałagan.

— Chyba nie rozumiem. — Pochodzi bliżej i kładzie swoje ciepłe dłonie na moich barkach. 

— Tato doceniam to co dla mnie robisz, ale to koniec.

— Skarbie nie mamy czasu na takie zagadkowe rozmowy. Pogadamy później, dobrze? — opuszcza swoje ręce wzdłuż ciała.

— Nie.

— Nie?

— Tato, to koniec. Dziękuje za waszą pomoc, ale ona na tym etapie się kończy.

— Nie gadaj głupot, Naomi. 

— To nie są głupoty, tato. Postanowiłam. Sama zmierzę się z Archiem i Collinsami. Sama dokończę tą sprawę. To jest moja walka, nie wasza. Ja wszystko zaczęłam, ja skończę. Nie pozwolę aby i was ściągnął na dno. Nie pozwolę zniszczyć firmy. W tej chwili wasza pomoc się kończy.

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz