Rozdział: 13

4.3K 211 31
                                    

Do końca dnia nie rozmawiałam z Archiem. Nawet tego nie chciałam. Unikam go jak ognia. Wiem, że będę musiałam z nim porozmawiać i jest duże prawdopodobieństwo, że to będzie nasz koniec. Bella ma racje, duszę się w tym związku. Nie wiem kiedy nasza relacja aż tak bardzo się zmieniała. Kiedyś było cudownie. Jednak od początku roku szkolnego, od tego feralnego dnia, kiedy Archie mnie uderzył wszystko jest nie tak. 

Wyrzucam natrętne myśli z głowy i uśmiecham się do Marcela, który tak jak obiecał czeka na mnie przed szkołą. 

 No hej — przytula mnie.

 Hej.

Coś się stało? — pyta z troską. 

 Zły dzień — posyłam mu wymuszony uśmiech. 

 No to trzeba to zmienić  porusza w zabawny sposób brwiami.

 Co masz na myśli?

— Zobaczysz.

 Okej...

— Przyjechałaś samochodem? — kiwam głową na tak. — To dobrze. Daj kluczki, ja prowadzę.

Bez słowa podaje mu kluczyki i ruszamy do samochodu. Siadam na miejscu pasażera. Marcel odpala samochód i odjeżdżamy. 

 Nie mieliśmy iść na kawę? — odzywam się, marszcząc brwi. Minęliśmy właśnie kawiarnie.

— Mała zmiana planów — posyła mi szeroki uśmiech. 

Wzruszam ramionami i odwracam wzrok na krajobraz za oknem. Wszystko mi jedno gdzie pojedziemy. Chcę zapomnieć o dzisiejszym wydarzeniu sprzed kilku godzin.

 Jesteśmy — odwracam wzrok od okna i spoglądam na Marcela. 

Posyłam mu wymuszony uśmiech po czym otwieram drzwi i wysiadam.

 Tenpin Acton? 

— Najlepsza kręgielnia, w dodatku sprzedają tutaj fast food'a — po raz kolejny porusza brwiami, co wywołuje mój cichy, szczery śmiech. 

Marcel obejmuje mnie ramieniem i razem ruszamy do wejścia. 

 Siema! — chłopak puszcza mnie i przybija męską piątkę z jakimś kolesiem, który tutaj pracuje. A skąd to wiem? To proste, ma na sobie charakterystyczną bluzkę z logo kręgielni.

 A co to za piękność? nieznajomy spogląda na mnie. — David.

Wyciąga w moją stronę dłoń. Podaje mu swoją, a ten tak samo jak Marcel przy naszym pierwszym spotkaniu, całuje jej wierzch.

 Naomi. 

 Piękne imię.

— Dziękuje — uśmiecham się.

 Dobra koniec tego podrywu  odzywa się mój towarzysz.

 Zazdrosny?  dźgam go delikatnie w żebra.

 A żebyś wiedziała. Nikomu nie pozwolę ukraść mojej psia psi. 

 Znamy się od niecałych dwóch dni.

— No i?

— No i nic. 

 David rezerwujemy jeden tor — Marcel kładzie przed przyjacielem pieniądze. Ja również wyciągam je, ale nawet nie jestem w stanie dać ich Davidowi, bo mój psia psi mnie powstrzymuje. — Ja cię zaprosiłem, ja płace.

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz