Wychodzę z Tomim na rękach do domu. Młody zasnął w połowie drogi. Ostrożnie zdejmuje swoje buty, aby nie obudzić braciszka. Już mam zamiar wychodzić po schodach i zanieść go do pokoju, ale zatrzymuje mnie głos taty.
— Śpi?
Przytakuje głową. Bez słowa podchodzi do mnie i zabiera Tomiego.
— Ja go zaniosę, a ty idź pomóc mamie w kuchni.
— Okej.
Odwracam się plecami do ojca i idę do kuchni. Wchodząc zauważam mamę, która biega w tą i z powrotem.
— Pomóc?— pytam.
— Nie musisz.— uśmiecha się.
Wzdycham i podchodzę do niej. Mama rzadko prosi o pomoc mimo, że z chęcią by ją przyjęła.
— Może jednak?— wskazuje na jej rozcięty palec. Nawet nie poczuła tego. Wzrok Emmy spoczął na swojej dłoni.
— Cholera.— syknęła i włożyła palce pod zimną wodę.
— Mamo ty używasz takich słów?— udaje zaskoczoną.
— Oj cicho. Lepiej zabierz się za robienie sałatki.
Śmieje się cicho i zaczynam kroić warzywa. Mama zajęła się smażeniem kurczaka i dokańczaniem swojej specjalnej zapiekanki. Pokroiłam już wszystkie warzywa, robię to samo z serem feta i mieszam sos do sałatki. Na koniec przekładam wszystko do miski, łącznie z usmażonym kurczakiem.
— Voila, sałatka grecka gotowa.— mówię.
— Dobra, ja też skończyłam. Zostało jakieś czterdzieści minut do przyjścia państwa Rogers. Chodźmy się szykować.
Przytakuje i wchodzę na górę do swojego pokoju. Zabieram czystą bieliznę i idę pod prysznic. Dokładnie myję całe ciało żelem o zapachu wanilii. Włosy myję i nakładam odżywkę, po czym skupuje wodą. Wchodzę spod prysznica, robię na głowie tak zwany "turban" z ręcznika, a ciało wycieram i ubieram na siebie bieliznę. Na twarz nakładam delikatny makijaż, składający się z odrobiny podkładu i tuszy do rzęs do tego usta maluję błyszczykiem. Wychodzę z łazienki w samej bieliźnie. Wchodzę do swojego pokoju, gdzie pochodzę do szafy i zaczynam przeglądać swoje ubrania.
— Hm...— wyciągam bordową rozkloszowaną spódniczkę i czarną koszulę. Ubieram się w przygotowane ubrania. Koszulę wkładam w środek spódniczki, dwa guziki od góry zostawiam rozpięte. Na szyi zapinam srebrny, nie za gruby łańcuch, który należał do Jamesa. Ściągam ręcznik z włosów, po czym je rozczesuje i suszę suszarką. Zostawiam je rozpuszczone. Na stopy ubieram czarne botki na obcasie. Przeglądam się w lustrze.
Nie jest źle, wyglądam... dobrze.
Z tą myślą schodzę na dół. W sam raz na dzwonek do drzwi.
— Naomi, otwórz proszę.— odzywa się mama.
Otwieram drzwi państwu Rogers i zapraszam ich do środka.
— Dzień dobry.— witam się.
— Witaj Naomi.— odzywa się pani Amelia.
— Dzień dobry.— odpowiada pan Michael.
— Nao!— mała Atina wtula się w moje nogi.
CZYTASZ
THE SAME
Teen FictionNienawiść od dzieciństwa... Współpraca ich rodzin... Zaplanowany ślub... Zrujnowane życie... Dwojga dziewiętnastolatków: Naomi i Blake zostają postawieni przed faktem dokonanym. Nic nie mogą zrobić, jedynie pogodzić się z losem.