Rozdział: 4

5.1K 246 62
                                    

Wychodzę z Tomim na rękach do domu. Młody zasnął w połowie drogi. Ostrożnie zdejmuje swoje buty, aby nie obudzić braciszka. Już mam zamiar wychodzić po schodach i zanieść go do pokoju, ale zatrzymuje mnie głos taty.

Śpi?

Przytakuje głową. Bez słowa podchodzi do mnie i zabiera Tomiego.

Ja go zaniosę, a ty idź pomóc mamie w kuchni.

Okej.

Odwracam się plecami do ojca i idę do kuchni. Wchodząc zauważam mamę, która biega w tą i z powrotem.

Pomóc? pytam.

Nie musisz. uśmiecha się.

Wzdycham i podchodzę do niej. Mama rzadko prosi o pomoc mimo, że z chęcią by ją przyjęła.

Może jednak? wskazuje na jej rozcięty palec. Nawet nie poczuła tego. Wzrok Emmy spoczął na swojej dłoni.

Cholera. syknęła i włożyła palce pod zimną wodę.

Mamo ty używasz takich słów? udaje zaskoczoną.

Oj cicho. Lepiej zabierz się za robienie sałatki.

Śmieje się cicho i zaczynam kroić warzywa. Mama zajęła się smażeniem kurczaka i dokańczaniem swojej specjalnej zapiekanki. Pokroiłam już wszystkie warzywa, robię to samo z serem feta i mieszam sos do sałatki. Na koniec przekładam wszystko do miski, łącznie z usmażonym kurczakiem.

Voila, sałatka grecka gotowa. mówię.

  Dobra, ja też skończyłam. Zostało jakieś czterdzieści minut do przyjścia państwa Rogers. Chodźmy się szykować.

Przytakuje i wchodzę na górę do swojego pokoju. Zabieram czystą bieliznę i idę pod prysznic. Dokładnie myję całe ciało żelem o zapachu wanilii. Włosy myję i nakładam odżywkę, po czym skupuje wodą. Wchodzę spod prysznica, robię na głowie tak zwany "turban" z ręcznika, a ciało wycieram i ubieram na siebie bieliznę. Na twarz nakładam delikatny makijaż, składający się z odrobiny podkładu i tuszy do rzęs do tego usta maluję błyszczykiem. Wychodzę z łazienki w samej bieliźnie. Wchodzę do swojego pokoju, gdzie pochodzę do szafy i zaczynam przeglądać swoje ubrania.

Hm... wyciągam bordową rozkloszowaną spódniczkę i czarną koszulę. Ubieram się w przygotowane ubrania. Koszulę wkładam w środek spódniczki, dwa guziki od góry zostawiam rozpięte. Na szyi zapinam srebrny, nie za gruby łańcuch, który należał do Jamesa. Ściągam ręcznik z włosów, po czym je rozczesuje i suszę suszarką. Zostawiam je rozpuszczone. Na stopy ubieram czarne botki na obcasie. Przeglądam się w lustrze.

Nie jest źle, wyglądam... dobrze.

Z tą myślą schodzę na dół. W sam raz na dzwonek do drzwi.

Naomi, otwórz proszę. odzywa się mama.

Otwieram drzwi państwu Rogers i zapraszam ich do środka.

— Dzień dobry. witam się.

Witaj Naomi. odzywa się pani Amelia.

Dzień dobry. odpowiada pan Michael.

Nao! mała Atina wtula się w moje nogi.

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz