Rozdział: 20

4.2K 220 30
                                    

 Naomi Pirce!  głośny krzyk, rozniósł się po całym mieszkaniu. 

Wypuszczam ciężko powietrze i wywracam oczami. Od wyjścia Blake'a minęło kilka godzin, widocznie w tym czasie musiał powiadomić o moim powrocie. 

— Masz poważne kłopoty!  staje na przeciwko mnie, Bella. 

Bez słowa przyglądam się jej czerwonej twarzy i oczom, w których czai się złość i troska. Kurczę, mam wyrzuty sumienia, że zostawiłam ją tak bez słowa. 

 Coś ty sobie myślała, co?!

Spuszczam wzrok na swoje dłonie. Nie mogę patrzeć jej w oczy, nie mogę znieść tego spojrzenia. Tej złości, która jest uzasadniona i tej troski, którą ją obarczyłam. Kurczę, dopiero teraz dociera do mnie ile zmartwień jej sprawiłam, nie tylko jej, bo rodzicom także. Byłam głupia. Boże, co ja sobie myślałam, że ucieknę, potem wrócę i problemy znikną? Myślałam tylko o sobie i o moim bólu, a co z Bellą, co z rodzicami? Przecież to nie jest ich wina, to dziadkowie zmuszają nas do ślubu. Oni tylko nie chcą dopuścić do upadku czegoś na co pracowali całe życie. Teraz to rozumiem. Rozumiem, dlaczego postępują tak, a nie inaczej. Nie powinnam obwiniać rodziców i się na nich wściekać, to Matthew i Andrew są wszystkiego winni. Jak już chce kogoś obwiniać to powinnam ich. 

 My tu od zmysłów odchodziliśmy! Szukaliśmy cię wszędzie, dzwoniliśmy do wszystkich znajomych, rodziny. Nikt nic nie wiedział! Twoim rodzice siedzą w domu, zamartwiają się, a ty co? Siedzisz sobie, jak gdyby nic i telewizje oglądasz! Policja cię szuka, twoi rodzice nawet wynajęli prywatnego detektywa, żeby cię odnaleźć! Od pięciu cholernych dni praktycznie nic innego nie robimy, tylko ciebie szukamy! Pomyślałaś o tym, jak uciekłaś? Pomyślałaś o tych wszystkich ludziach, którzy cię kochają i będą się martwić?! Pomyślałaś, jak będą się wszyscy czuć, z twoim zniknięciem?! Do głowy przychodziły nam już najczarniejsze myśli! Porwanie, wypadek, a nawet śmierć! 

Oczy zaczęły mi się szklić. Bella ma racje, nie przemyślałam tego. Nie myślałam o innych, tylko o sobie. Jaka ze mnie egoistka. Nie powstrzymuje już łez, pozwalam im spłynąć po moich policzkach. Czuję się jak... sama nie wiem jak to określić. Czuję się okropnie. Byłam, jestem niewdzięczna. Przecież rodzice dali mi wszystko w życiu, a ja? Kiedy potrzebują pomocy ode mnie, co robię? Uciekam i wściekam się na cały świat. 

— Przepraszam — tylko to jedno słowo, udaje mi się wydusić z siebie.  

Wiem, że głupie przepraszam, nie załatwi tej sprawy i Bella może mi nie wybaczyć, i dalej się wściekać. Jednak ma do tego pełne prawo i zrobię wszystko, aby rodzice i przyjaciele mi wybaczyli tą ucieczkę. Cichy szloch wydostaje się z moich ust. 

 Nao... siada obok mnie i chwyta moją dłoń.

 Przepraszam, naprawdę przepraszam podnoszę w końcu na nią wzrok. — Wiem zachowałam się egoistycznie i  samolubnie. Nie pomyślałam o tym co w będziecie czuć, myślałam tylko o sobie, przepraszam. 

 Nao... Nikt nie ma do ciebie pretensji. Nie wiem jak ja bym się zachowała na twoim miejscu, ale za pewne podobnie. W końcu chcą cię zmusić do ślub i zabrać szansę na prawdziwą miłość, chociaż ja uważam, że ty i Blake pasujecie do siebie, to i tak twoim dziadkowie nie mają prawa wam tego zrobić. Jednak mogłaś zostawić jakąś wiadomość, albo chociaż odezwać się czy napisać głupiego SMS'a, że nic ci nie jest. 

 Wiem, przepraszam. Po prostu musiałam to wszystko przemyśleć, uspokoić się. Nie mogłam, dalej nie mogę znieść myśli, że chcą mnie pozbawić jedynego wyboru, na który miałam wpływ. Przecież nie idę na studia, będę pracować w firmie, poświęcam dla nich całe swoje życie, marzenia. Chciałam chociaż w tym mieć wybór. Ożenić się z miłości, a nie z obowiązku. Bella ja mam dopiero dziewiętnaście lat, a moje życie jest zaplanowane od a do z i to nie przeze mnie. Wiem, że nie mam wyjścia i muszę to zrobić. Nie będę się sprzeciwiać, tylko potrzebowałam czasu, żeby się z tym pogodzić, rozumiesz? 

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz