Rozdział: 30

3.5K 173 6
                                    

Wchodzę do mieszkania całkowicie wyczerpana. Konfrontacja z Archiem i wizyta na posterunku policji przyniosła mi tyle nerwów i niepotrzebnego stresu. Mam ochotę rzucić się na łóżko i nie wyjść z niego przez co najmniej tydzień. W dodatku jestem cała obolała, a mój policzek od kilkunastu minut daje coraz bardziej o sobie znać. Jednak ten ból jest niczym w porównaniu z tym co się dzieje w mojej głowie. Panuje tam totalny chaos. Nie mogę uporządkować, żadnej myśli. Wszystkie wspomnienia nagle zaatakowały moją głowę. Archie był naprawdę ważną osobą w moim życiu i w jakimś stopniu go kochała. Nasłanie na niego policji było dla mnie naprawdę trudne, a nawet odczuwam wyrzuty sumienia. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Poniżył mnie, upokorzył, wyzywał i uderzył zrobił tyle niewybaczalnych rzeczy, że nie powinnam czuć się źle z zgłoszeniem sprawy na policje, a jednak czuję się z tym okropnie. Chociaż za pewne i tak się wywinie z tego i nawet nic nie zostanie w jego kartotece po tym, jego rodzice już o to zadbają. Źle zrobiłam, to co zrobił i tak mu ujdzie na sucho, a ja tylko narobiłam sobie nowych wrogów w rodzinie Collins. Gdybym najpierw to przemyślała, szybciej doszłabym do wniosku, że to zwyczajna głupota. Nic to nie zmieni, tylko wzmocni chęć zemsty Archiego na mnie. Byliśmy ze sobą dwa lata, zdążyliśmy poznać swoje sekrety, które on teraz może wykorzystać. Jak wyciągnie wszystkie brudny mojej rodziny i pójdzie z nimi do prasy wizerunek firmy najbardziej na tym ucierpi. Rodzice będą wściekli, a boje się myśleć co zrobi mój dziadek. Nie tylko moja rodzina na tym ucierpi, ale też Blake. Jest moim mężem i wspólnikiem, tak samo jego rodzice. Wszystko się skomplikowało. Nie wiem co robić. Wycofać zgłoszenie? Powiedzieć o wszystkim rodzicom? Czy czekać na rozwój sytuacji? Rodzice gdyby dowiedzieli się o wszystkim co zrobił Archie na pewno nie odpuściliby mu. Jednak załatwili by to po cichu, nie wywołując skandalu. To dowód na to, że czasami zachowuje się pod wpływem impulsu, nie myśląc o konsekwencjach. Mimo ukłucia i żalu jaki czuje, nie wycofam zgłoszenia. Wiem, że tym mogę skazać firmę na nadszarpnięcie dobrego imienia, jednak będę walczyć z rodziną Collinsów. Archie powinien ponieść konsekwencje swoich czynów. Był mi bliski, dalej w jakimś stopniu jest, ale nie mogę pozwolić sobie na takie traktowanie. Jak mam w przyszłości zarządzać rodzinną firmą muszę być silna i nieustępliwa. Nie mogę pokazywać moich słabości, bo konkurencja tylko czeka aż potomstwo obecnych kierowników popełni błąd, a oni zyskają na naszej wpadce. Razem z Blakem jesteśmy najmłodszymi pracownikami firmy. Każdy pracownik ma ukończone studia i zdobyte jakieś doświadczenie, a my od razu po liceum jesteśmy rzuceni na głęboką wodę, chociaż praktycznie od małego rodzina nas przygotowuje na to. Sprawę z Archiem Collinsem muszę załatwić szybko i najlepiej po cichu, ale sprawiedliwie. 

Na początek muszę szczerzę porozmawiać z rodzicami i powiedzieć im o wszystkim, aby w razie czego przygotowali się na to co może się wydarzyć. Obawiam się, że prasa już wie o tym, że byłam na policji. Mają wszędzie wtyki, a od jakiegoś czasu śledzą każdy nasz krok i czekają na jakiś skandal. A córka właścicieli największej agencji nieruchomości zgłasza na policji napaść w dodatku z udziałem jednego z członków rodziny równie wysoko ustawionych Collinsów, to idealny temat dla nich. Może wywołać nie mały skandal, który nie wpłynie dobrze na nas wszystkich. 

Wzdycham ciężko i opieram się plecami o ścianę za sobą. Chyba pora zwołać naradę rodzinną, ale najpierw muszę się ogarnąć. W takim wydaniu nie mogę pokazać się przed całą rodziną. Idę do łazienki, całe szczęście Blake nie ma w domu. Muszę przygotować się mentalnie na rozmowę jaka mnie czeka. Ściągam z siebie ubrania i staję przed lustrem. Kolorowe siniaki z każdą minutą są coraz bardziej widoczne. Przecieram twarz dłonią i wchodzę pod prysznic. Odkręcam ciepłą wodę i staję pod strumieniem, oddychając z ulgą. Przymykam zmęczone powieki i opieram czoło o chłodną ścianę. Woda spływa swobodnie po moim ciele, a moje spięte mięśnie z każdą minutą rozluźniają się. Odrywam czoło od ściany i otwieram oczy. Nalewam na dłoń trochę szamponu i wcieram w swoje włosy. Na gąbkę nalewam mydło i delikatnie myję swoje ciało. Z każdym gwałtowniejszym ruchem krzywię się z bólu. Spłukuje z siebie całą pianę i chwilę stoję po prysznicem delektując się ciszą i ciepłymi kroplami wody. Z niechęcią zakręcam kurek i wychodzę. Osuszam się ręcznikiem i zawijam go wokół siebie. Przecieram zaparowane lustro dłonią i wyciągam z szafki maść. Smaruje każdy posiniaczony kawałek mojej skóry po czym wychodzę. Zatrzymuje się w pół kroku, słysząc dźwięk otwieranych drzwi. Nie mija chwila, a w zasięgu mojego wzroku pokazuje się dobrze mi znana męska sylwetka. Z lekkim ociąganiem podnoszę wzrok, trafiając prosto w jego czekoladowe tęczówki, które bacznie mnie obserwują. Unosi dłoń i opuszkami palców dotyka mojego opuchniętego policzka, wstrzymuje oddech. Z jego twarzy nie mogę nic wyczytać, jego ciemne oczy pozostając poważne. Jego palce przesunęły się z mojego policzka na odciśnięte ślady rąk Archiego na mojej szyi. Jego dłonie są szorstkie i ciepłe, na mojej skórze pojawia się gęsia skórka i nie jest ona spowodowana zimnem. Jego wzrok w końcu odrywa się od sinych śladów, teraz patrzy prosto w moje tęczówki. Z całej siły powstrzymuje się, aby nie spuścić wzroku. Jego ręka spada bezwładnie wzdłuż jego ciała, a ja w miejscu gdzie jego skóra stykała się z moją odczuwam nagłe zimno. 

 Kto ci to zrobił? — szepcze, a mnie przechodzą ciarki. Jego głos jest cichy i zachrypnięty, ale spokojny. Jednak tego samego nie mogę powiedzieć o jego ciele. Dłonie jak i szczękę ma mocno zaciśniętą, a jego mięśnie są całe spięte. 

Przełykam gulę w gardle i spuszczam wzrok. Jeśli mu teraz powiem, że to wina Archiego to od razu do niego pójdzie i narobi sobie kłopotów. A nie chcę aby przeze mnie ucierpiał. 

 Zadzwoń do moich rodziców i powiedz, że czas na naradę rodziną mój głos jest cichy, ale opanowany, chociaż w środku cała drżę. Obawiam się tej rozmowy i konsekwencji jakie wynikną z mojej decyzji. 

Odwracam się i idę do swojego pokoju. Zamykam za sobą drzwi i opieram się o nie plecami, przymykając na moment powieki po raz tysięczny tego dnia. Podchodzę do szafy wyciągam czarne leginsy i siwą bluzę przez głowę z kapturem. Zakładam świeżą bieliznę, skarpetki i przygotowane ubrania. Ściągam z głowy ręcznik i osuszam nim swoje włosy po czym je rozczesuje. Biorę suszarkę i całkowicie wysuszam nią włosy, i związuje je w kitkę. Niechętnie opuszczam swój pokój z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Blake w ciszy obserwuje każdy mój krok, a ja pod jego czujnym okiem zalewam płatki mlekiem i siadam przy stole. 

 Możesz się tak na mnie nie gapić? — przerywam panującą ciszę.  

Niestety Blake nic sobie nie robi z mojej prośby i dalej uparcie wpatruje się we mnie. Słysząc dźwięk dzwonka do drzwi, wzdycham z ulgą. Chłopak w końcu odrywa ode mnie wzrok i idzie otworzyć. Kończę swoje jedzenie i odkładam miskę do zlewu. Przygotowuje się w myślach na spotkanie z rodziną i wychodzę do salonu. Wszyscy już są. Mama, tata, dziadek, babcia i oczywiście mój kochany braciszek, Tomi. Kucam niedaleko niego i otwieram szeroko ramiona. Mały wpada prosto w nie i mocno mnie przytula, a ja mimo bólu spowodowanego opiciem się jego małego ciałka o moje posiniaczone, uśmiecham się. Wstaje na równe nogi, z Tomim na rękach. 

 Hej młody, pójdziesz pobawić się do mnie do pokoju?  pytam braciszka, uśmiechając się do niego. 

Mały kiwa głową, puszczam go na ziemię, a on ucieka do mojej sypialni. Biorę głęboki wdech i podnoszę wzrok na rodzinę. Każdy z osobna przypatruje się mojej twarzy. 

 Nic nie mówcie, tylko posłuchajcie. — Zaczynam, widząc, że moja rodzicielka chce się już odezwać. — Obawiam się, że zrobiłam coś, co może zaszkodzić firmie...

***

1279 słów^^

Hej, kochani!

Przepraszam was, że rozdziały są tak rzadko dodawane, ale ostatnimi czasy mam brak weny i w ogóle nie mam chęci do pisania. Czym to jest spowodowane? Nie wiem. Nie mogę wam obiecać, że rozdziały będą pojawiać się częściej niż dotychczas, a nawet czasami mogą się pojawić o wiele później. Jednak mogę wam obiecać, że nie porzucę historii Blake i Naomi i na pewno ją skończę, ale może to zająć więcej czasu niż planowałam. 

Jeśli ktoś z was czyta także "Davina", to przepraszam za brak rozdziału przez tak długi czas i naprawdę nie wiem kiedy się pojawi. Nie chce na siłę czegoś pisać, bo wyjdą z tego same głupoty, które później nie będę wstanie poukładać w jedną, spójną całość. Wiem, że wyczekiwanie na rozdział jest męczące i czasami nawet wkurzające, kiedy nie pojawia się od dłuższego czasu, ale jesteśmy tylko ludźmi, nie robotami. Mamy lepsze i gorsze dni. Wrócę do tej historii na pewno, jednak nie wiem kiedy. Bądźcie cierpliwi i zrozumcie mój brak weny :( 

Pozdrawiam <3

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz