Rozdział: 12

4.5K 212 33
                                    

Budzę się jak zwykle chwile przed budzikiem, dzięki czemu mogę dłużej poleżeć i przygotować się mentalnie na spotkanie z Blake'm. Od razu po wyjściu Marcel zamknęłam się w pokoju i praktycznie w ogóle z niego nie wychodziłam. Nie chciałam natknąć się na Blake'a. To nie tak, że mi to przeszkadza, że sypia też z chłopakami, ale po prostu nie mogę się do tego przyzwyczaić. Widok jego i Marcela jak się całowali było dla mnie czymś nowym, nigdy bym nie pomyślałam, że Rogers'a kręcą faceci. Niby wtedy na placu zabaw przyznał się do tego, że jest bi, ale wtedy nie brałam tego na poważnie. Często sobie ze mnie żartował, więc myślałam, że wtedy też to robi. Musi minąć trochę czasu zanim się do tego przyzwyczaję. 

Przeciągam się na łóżku, odrzucam kołdrę na bok i wstaje. Wyciągam z szafy czarne jeansy, tego samego koloru bluzę z kapturem z Adidasa, świeżą bieliznę i skarpetki. Uważając aby niczego nie zgubić idę do łazienki. Zamykam drzwi, ściągam z siebie ubrania po czym wchodzę pod prysznic. Myje się waniliowym żelem, spłukuje z siebie pianę i wychodzę. Dokładnie wycieram się ręcznikiem, kiedy jestem w stu procentach pewna, że moja skóra jest już słucha, ubieram się. Myje zęby oraz robię delikatny makijaż składający się tylko z małej ilości podkładu, pudru oraz tuszu do rzęs. Włosy rozczesuje i zostawiam rozpuszczone. Ostatni raz przeglądam się w lustrze, nie jest źle. Wychodzę z łazienki i wracam do pokoju. 

Pakuje do torebki najpotrzebniejsze przedmioty. Zostały równe dwa tygodnie do wakacji. Na lekcjach praktycznie nic nie robimy. W sumie nie opłaca nam się już chodzić do szkoły, ale większość w tym ja chodzi do niej tylko po to aby spędzić te ostanie chwile z przyjaciółmi. Większość osób już na początku wakacji wyjeżdża, więc to są ostanie momenty kiedy możemy spędzić ten czas razem. 

Upewniam się, że wszystko zabrałam po czym wychodzę z pokoju. W kuchni jem jogurt owocowy. Wyrzucam puste opakowanie do śmietnika, a łyżeczkę szybko myje i odkładam na swoje miejsce. W przedpokoju ubieram moje czarne Roshe Run'y. Wychodząc zamykam drzwi na klucz. Pochodzę do windy i naciskam przycisk. Po krótkiej chwili winda zatrzymuje się i otwiera, wychodzę do niej i naciskam "0" czyli parter. Cieszę się, że nie spotkałam rano Blake'a , jakoś nie jestem jeszcze gotowa, aby spojrzeć mu prosto w oczy, zwłaszcza kiedy mam zamiar spotkać się dzisiaj z Marcelem. 

Wychodzę z bloku zaraz po tym jak winda się zatrzymuje. Odnajduję na parkingu swój samochód po czym wsiadam do niego i odjeżdżam. Po drodze zatrzymuje się w Starbucksie. Zamawiam na wynos Vanilla Latte, płacę wyznaczoną sumę. Po chwili odbieram moją kawę i od razu kieruje się do wyjścia. Wsiadam do samochodu, biorę łyka kawy po czym odjeżdżam. 

Parkuje przed szkołą. Zabieram torebkę oraz kawę i wychodzę. Naciskam przycisk zamykający samochód, w razie czego sprawdzam jeszcze raz czy jest zamknięty, dopiero kiedy jestem pewna, że tak właśnie jest pochodzę do Belli. Witam się z nią całusem w polik.

— Widziałaś Archie'go? — pytam.

 Odwróć się.

Odwracam się plecami do niej. Na moją twarz od razu wchodzi uśmiech. Archi podchodzi do mnie i składam na moich ustach krótki pocałunek. Nawet nie staram się go przedłużyć, bo wiem, że i tak zaraz by się odsunął. W końcu zasada numer trzy: Minimum okazywania uczyć w miejscach publicznych. 

— Cześć — wita się z Bellom.

 Ta cześć odpowiada z niechęcią.

 Po szkole idziemy do mnie zwraca się do mnie, już mam zamiar przytaknąć, ale przypomniało mi się, że jestem umówiona.

 Nie mogę, jestem już umówiona.

 Z kim?  marszczy brwi, a Bella nagle ożyła. No tak bardzo rzadko zdarza się, w sumie to chyba pierwszy raz, kiedy odmawiam spotkania z Archie'm.

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz