Rozdział: 25

4K 241 23
                                    

Od rana mama oraz pani Amelia skaczą wokół mnie, jak jakieś kangury. Nie żartuje z tym porównaniem. Zamiast normalnie się przemieszczać one skaczą, dopinając wszystko na ostatni guzik. Nie mówiąc już o tym, że wyrzuciły mnie z łóżka o siódmej rano! Jestem ledwo żywa. Nie mogłam w nocy w ogóle zasnąć, a jak mi się w końcu udało to zaraz musiałam wstawiać przez te dwie zołzy. 

 Naomi! Wyłaź już z tej łazienki! — stłumiony krzyk wybudził mnie z zadumy. 

Wzdycham ciężko i wychodzę z wanny. Osuszam dokładnie swoje ciało oraz włosy po czym zakładam na siebie szary szlafrok i otwieram drzwi. Od razu mama łapie mnie za nadgarstek i ciągnie w stronę kosmetyczki. Siadam na krzesełku, a za mną staje pani Amelia, która oświadczyła, że to własnie ona zrobi mi fryzurę. Podobno w młodość bardzo interesowała się fryzjerstwem i robiła przeróżne kursy. 

Na początku rozczesuje moje mokre włosy po czym suszy i ponownie przejeżdża po nich grzebieniem. Dalej nie jestem wstanie zobaczyć co robi, iż moja kochana mamusia zasłoniła oba lustra w moim pokoju. Stwierdziła, że zobaczę dopiero efekt końcowy. Nie mam w ogóle wpływu na nic. Emma i Amelia wszystkim się zajmują. Nie mam do nich o to żalu, ależ skąd! W końcu sama tak postanowiłam. Nie jest to ślub z mojej własnej woli, tylko z przymusu. Zresztą ufam mojej rodzicielce i wiem, że postara się zrobić wszystko, aby ten dzień był wyjątkowy pomimo, że obie wiemy, iż to nie będzie najszczęśliwszy moment w moim życiu. 

Krzywię się, czując mocne pociągnięcie za włosy. Odwracam się przodem do pani Amelii, która posyła mi przepraszające spojrzenie. Wymuszam uśmiech i wracam do poprzedniej pozycji. Nawet cała ta farsa się jeszcze nie zaczęła, a ja już chcę koniec. Spoglądam tęsknie na łóżko, najchętniej miałabym gdzieś mój wygląd i poszła spać, jednak dwie wredne kobiety nie dałby mi żyć i nigdy nie pozwoliłyby iść mi do ołtarza z moim codziennym makijażem i byle jaką fryzurą. 

Jednak najgorsze przede mną. Rodzice zarówno moi jak i Blake'a zaprosili na nasze wesele mnóstwo osób związanych z firmą. Najważniejszych inwestorów i współpracowników. Do tego wszystkiego dochodzi nasza rodzina i przyjaciele. Dlaczego nie możemy tego zrobić po cichu? Dla najważniejszych osób. Najlepiej gdyby przy tym wszystkim byli tylko rodzice i dziadkowie, w końcu to im na tym tak bardzo zależy. Po co w to wszystko mieszać innych ludzi? Przy nich wszystkich będziemy musieli udawać, jacy to szczęśliwi jesteśmy. Nie możemy w kocu przynieś wstydu naszym rodzinom i firmie. 

Niespełna czterdzieści minut zajęło pani Amelii uporanie się z fryzurą. Jednak to nie był koniec tortur teraz czas na moją mamę i makijaż. Zawsze miała do tego smykałkę. Wszystkie kosmetyki jakie miała w domu, teraz leżą praktycznie w całym moim pokoju. 

 Nie ruszaj się, bo wyjdzie krzywo — uprzedza mnie i zabiera się do pracy. 

Wywracam oczami po czym je zamykam. Czując lepką maź na moim policzku krzywię się.

— Nie rób głupich min — karci mnie.

Powstrzymuje się od ponownego wywrócenia oczami. Jak mam nie robić min, skoro zimna, lepka maź nie jest wcale przyjemna. Na co dzień nie używam podkładu tylko krem BB, trochę pudru i tusz do rzęs. Po kilkunastu minutach zaczynam się irytować. Ile to będzie jeszcze trwać? Mam dość, za dużo tego wszystkiego. 

 Skończyłaś? — jęczę niezadowolona, że tyle to trwa.

 Moment — przygryza wargę i robi ostatnie machnięcia pędzelkiem. — Gotowe! — uśmiecha się z zadowoleniem.

 Nareszcie — mamroczę. 

Wstaję z krzesełka i prostuje obolałe kości. Ponad trzy godziny siedzenia w jednym miejscu robi swoje. 

THE SAMEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz