8 | Pierwszy trening ✅

ابدأ من البداية
                                    

— ZAMKNIJ SIĘ! — ryknął chłopak, odwracając się w moją stronę. Jego oczy były czarne, a włosy rozwiane we wszystkie strony. Nagle meble w pokoju podleciały w powietrze, a lampa spadła tuż przy mojej głowie, roztrzaskując się na milion kawałków. Runęłam na ziemię. Serce mi stanęło z przerażenia. Kilka odłamków lekko raniło mnie w rękę. Milimetry dzieliły mnie od pewnej śmierci. Meble opadły z hukiem.

Zapadła cisza, podczas której chłopak uspokajał oddech, a ja trawiłam aktualne wydarzenia.

— Chciałeś mnie zabić? — wstałam wzburzona. Policzki piekły mnie ze złości, a ręce się trzęsły. Rzuciłam się w stronę chłopaka, przewracając go tym samym na ziemię. Przycisnęłam go za gardło do posadzki i nie zamierzałam zwolnić uścisku. Byłam w pieprzonym szale.

Turlaliśmy się po ziemi dobre kilka minut, aż nagle ktoś silny złapał mnie za ramiona i obrócił w stronę swojego torsu, wtulając do siebie. Poznałam zapach Alexa.

Do oczu napłynęły mi łzy. Czułam się taka bezradna, ale nie mogłam płakać. Obiecałam sobie, więc cały mój smutek i szok jak zawsze przeobrażę w złość i agresję. Powoli odwróciłam się do Petera, który stał już na nogach i wpatrywał się we mnie roziskrzonym wzrokiem.

Jego koszulka była porozciągana, włosy porozrzucane we wszystkie strony, a policzki płonęły żywa czerwienią. Nic nie powiedział, tylko wyminął mnie i wyszedł z domku, trzaskając drzwiami.

***

Przy śniadaniu wszyscy znów się śmiali, tylko ja i Peter co jakiś czas zerkaliśmy na siebie pogardliwym spojrzeniem. Po porannej sytuacji jednego byłam pewna.

Nienawidziłam go.

Z całego serca go nienawidziłam.

Z tego co zauważyłam, to on nienawidził też mnie.

Dowiedziałam się, że kucharz w Nibyladnii nazywał się Toby, a na dzisiaj podał ciepłe gofry z owocami i bitą śmietaną. Reszta zachowywała się jakby nic się nie stało. W sumie, to dla nich tak faktycznie było. Tylko Alex co jakiś czas głaskał moje ramię albo szturchał mnie ze znaczącym spojrzeniem.

Skupiłam wzrok na moim śniadaniu, krojąc wielkiego złocistego gofra. Mimowolnie spojrzałam już chyba pięćdziesiąty raz na Petera. Wyglądał teraz trochę spokojniej, jednak cały czas przed oczami miałam jego puste czarne tęczówki. To nie do wiary, że w tak niepozornym chłopaku mieści się tak wielka moc.

— Dzięki, pyszne było — wstał zielonooki i czym prędzej skierował się do wyjścia. Nie minęła sekunda, a zniknął z mojego pola widzenia.

To nie to, że zwróciłam na niego jakąś uwagę, tylko dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo jest niebezpieczny.

— Ja też już pójdę — przeczesałam włosy, wstając od stołu.

— Iść z tobą? — zapytał Alex, patrząc mi w oczy. Wystarczyło, że zagryzłam nerwowo wargę, a chłopak od razu zrozumiał przekaz — Do zobaczenia na treningu — rzucił do chłopaków i poszedł za mną. Szybko jednak się wrócił po jednego gofra na drogę.

— Już? — zaśmiałam się. Chłopak pokiwał głową, jednak pobiegł jeszcze raz w strone stołu i dołożył sobie czekolady.

— Teraz tak.

Posłałam mu znaczące spojrzenie, a on jedynie dodał
— Dobra, ostatnia truskawka — wrócił z jeszcze jednym gofrem i czerwonymi owocami w ręce. — Możemy iść — wyszczerzył się do mnie.

— Chodź — parsknęłam śmiechem.

***

— A więc trening — przyglądałam się moim paznokciom, leżąc na łóżku Alexa.

Take me to the Neverland حيث تعيش القصص. اكتشف الآن