30. valentines day (17&19yo)

602 69 8
                                    

Jungkook otworzył oczy i zakaszlał, po czym wziął do ręki swój telefon, marszcząc brwi przez okropny ból głowy. Skrzywił się jeszcze bardziej, gdy zobaczył jaki dziś dzień.

Walentynki. 

To jego pierwsze walentynki jako chłopak Yoongiego i widział, że musi coś z tej okazji zrobić, pomimo że szczerze nienawidził tego "święta". Uważał to za bezsensowne, bo przecież każdego dnia powinno się celebrować miłość, a nie tylko w ten osoby dzień. Ale niestety jego chłopak miał inne zdanie. Już jakiś miesiąc temu wspomniał, że kupił młodszemu prezent z tej okazji.

A Jungkook nadal nic dla niego nie miał. Nie był najlepszy w kupowaniu prezentów, tym bardziej takich, które powinny być romantyczne. A nie chciał być oklepany i kupić po prostu czekoladek i kwiatków. To najgorsze, co mogło być. Lubił, gdy prezenty były prosto z serca i miały jakieś znaczenie, były czegoś symbolem lub miały związek z jakimiś wspólnymi wspomnieniami. 

Miał w planach wybrać się do centrum właśnie dziś, ale jego samopoczucie sięgało dna. Bolała go głowa, ciągle się smarkał, a do tego było mu niedobrze.

Pomyślał, że może jednak sobie to odpuści, ale gdy odczytał esemesa od Yoongiego, w którym tamten napisał litanię jak to się nie cieszy z dzisiejszego dnia i jak bardzo nie może się doczekać, aż się zobaczą i wymienią prezentami, Jungkook wiedział, że musi się wziąć w garść. 

Wstał z łóżka i ubrał najwygodniejsze i najcieplejsze ubrania jakie miał, po czym zszedł na dół. Chciał wymknąć się z domu bez wiedzy jego matki, ale niestety jak na złość siedziała w kuchni i piła poranną kawę.

– Wybierasz się gdzieś? – zapytała i zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu.

– Um, tylko się przewietrzyć – jęknął, drapiąc się po głowie.

– Jesteś bledszy niż ta ściana, a wczoraj miałeś trzydzieści dziewięć stopni gorączki. Nigdzie nie pójdziesz, Jeon Jungkook – powiedziała kobieta, a na twarzy bruneta pojawił się grymas niezadowolenia.

– Czuję się dobrze, mamo – mruknął. – Przejdę się chwilę i wrócę – dodał, sięgając już po swoją kurtkę.

– Gdzie tak naprawdę chcesz iść, co?

– W żadne szczególne miejsce – jęknął. Nie chciał się przyznać, że idzie kupić walentynkowy prezent dla swojego chłopaka. Jego rodzice nie wiedzieli nawet, że kogoś ma, a co dopiero, że tym kimś jest chłopiec i do tego, że jest nim właśnie Yoongi - jego najlepszy przyjaciel i osoba, którą jego rodzice traktowali jak drugiego syna.

– Powiedz to cię podwiozę – westchnęła. – Skoro to coś aż tak ważnego, że musisz wyjść schorowany o dwunastej w południe.

– Uh, galeria. Podwieź mnie do galerii – burknął zrezygnowany, a kobieta przytaknęła.

🌺

– Co tam kupiłeś? – zapytała jego mama, gdy po półtorej godziny Jungkook wrócił do samochodu z wielką papierową torbą.

– Nic – odparł cicho, zapinając pas.

– Myślisz, że jestem głupia i ślepa? Co jest z tobą nie tak? – jęknęła, zaraz zaczynając się cicho śmiać. – No powiedz. To prezent dla kogoś? Masz dziewczynę?

– NIE MAM DZIEWCZYNY – krzyknął z wyrzutem. – Po prostu jedźmy.

🌺

– O mój boże, to jest takie słodkie! – zapiszczał Yoongi spoglądając na dużą maskotkę różowego królika, którą przed chwilą otrzymał od Jungkooka.

– Cieszę się, że ci się podoba – uśmiechnął się, obserwując starszego ze swojego łóżka. – A wiesz w ogóle dlaczego kupiłem ci królika? – zaśmiał się, łapiąc go za dłoń.

– Oczywiście, że tak. Pamiętam. Jak urosły ci jedynki, to przez długi czas nazywałem cię królikiem – wyszczerzył się, a Jeon przytaknął, po czym kichnął. – Moje biedactwo, nie lubię jak chorujesz.

– Też tego nie lubię – przytaknął, smarkając nos, a Yoongi pstryknął go palcem w czoło. 

– A jak ci się podoba mój prezent? – zaśmiał się nieśmiało i położył się obok swojego chłopaka, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.

– Bardzo. Będę miał teraz zawsze w pokoju moje dwie ulubione osoby.

– Aha, porównujesz mnie do Iron Man'a? – zapytał teatralnie, a Jungkook zaczął się śmiać.

– On jest super, ratował świat! – krzyknął podekscytowany. – A teraz będzie ratował też mnie i Ciebie, gdy będzie nam zimno – uśmiechnął się i cmoknął starszego w czubek głowy. – To najmilszy kocyk jaki miałem w życiu, więc będę spał po nim ciągle. No, a gdy rano będę się budził, a ciebie nie będzie obok, to spojrzę na szafkę nocną, gdzie będzie nasze zdjęcie, dzięki czemu mój dzień stanie się lepszy – mruknął, a Min uśmiechnął się pod nosem.

– Ale pamiętaj, że to ja sprawiam, że twój dzień jest lepszy, a nie Iron Man.

– To oczywiste – odparł i pogłaskał plecy starszego. – Przepraszam, że musiałeś do mnie przyjechać. To ja powinienem być teraz u Ciebie.

– Przecież nic się nie stało. Nie chcę, żebym rozchorował się jeszcze bardziej, a dla mnie to żadna różnica, czy jesteśmy u ciebie, czy u mnie. Ważne, że razem.

– Czekam na pytania od mojej mamy, gdy pojedziesz. Dzisiaj wypytywała mnie, czy mam dziewczynę.

– Nadal jej o nas nie powiedziałeś? – skrzywił się Yoongi, spoglądając na młodszego.

– Boję się – pokręcił głową. – Ale powiem, obiecuję.

– Czekam na to – mruknął. – Kocham Cię, Kookie – wyszeptał cicho.

– A ja kocham Ciebie, Yooni – odpowiedział i ponownie cmoknął czubek jego głowy. 

Bloom |j.jk+m.ygWhere stories live. Discover now