Broken heart is all that's left

70 6 7
                                    

Poczułam przeszywający chłód. Leżałam na boku, w skopanej pościeli. Gdy otworzyłam oczy, zdziwiłam się widząc pościel w takim stanie, w jakim była.

- Rzucałaś się przez sen.

Odwróciłam głowę w bok. Na sofie w rogu pokoju siedział Thoth. Gdy go zobaczyłam, powróciły wspomnienia sprzed kilku godzin.

- Proszę, powiedz mi, że to nieprawda.

Patrzyłam się na boga błagalnie. Thoth westchnął i wstał. Podszedł do mnie i ukucnął przy łóżku tak, żeby patrzeć mi się w oczy.

- Przykro mi, Ivy - powiedział, spuszczając głowę w dół.

Zerwałam się z łóżka i podbiegłam do drzwi. Zaczęłam szarpać się z klamką, próbując je otworzyć. Moje starania zdały się na nic. Wiedziałam, że drzwi były zamknięte. Set nie pozwoliłby, abym przeszkodziła mu w dokonaniu zemsty ostatecznej.

- Pomocy! - krzyknęłam, waląc pięściami w drzwi. Zaczęłam płakać i uderzać w drzwi mocniej. Wiedziałam, że nikt nie otworzy, ale musiałam spróbować. Nie byłabym sobą, gdybym siedziała bezczynnie i pozwoliła, aby Set oderwał mojemu byłemu ręce. Tego było za wiele.

- Ivy, spokojnie - poprosił Thoth. Czułam, że podszedł bliżej mnie. Ja jednak nie przestawałam bić w drzwi i szarpać klamki. Byłam głupia, jeśli myślałam, że drzwi ustąpią. Nie było takiej szansy. Poza tym, gdyby nawet jakimś cudem udało mi się wyważyć drzwi, musiałabym uporać się ze służbą i strażnikami, którzy na pewno nie wypuściliby mnie z pałacu.

- Słońce, zrobisz sobie krzywdę. Przestań już. Przecież wiesz, że nie dasz rady.

Zwiesiłam głowę, poddając się. Poczułam dłonie Thotha na ramionach. Pozwoliłam, aby ulżył mi w bólu i mi je rozmasował.

Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam mu się w oczy, zadzierając głowę.

- Czy oni naprawdę oderwą mu ręce? - spytałam, drżącym głosem.

Thoth skinął głową. Bóg pogładził mnie po policzku. Zamknęłam oczy i wtuliłam twarz w jego dłoń. Czułam, że zaraz się rozkleję. Albo zacznę przeraźliwie krzyczeć albo płakać.

Zrobiłam jednak coś innego. Upadłam na kolana i przytuliłam się do nóg Thotha. Płakałam rzewnie. Nie wiedziałam, czy chłopak w ogóle mnie zrozumie.

- Proszę, zabierz mnie do nich! - krzyknęłam rozpaczliwie, przytulając się do niego mocniej. Nie obchodziło mnie nawet to, że się przed nim tak poniżałam. Klęczałam przed bogiem, który świadomie skrzywdził Jonah. Nienawidziłam go całą sobą, ale tylko on mógł mi w tej chwili pomóc.

- Ivy, wstań - poprosił, a raczej rozkazał. Ja jednak się nie ruszyłam. - Nie czuję się komfortowo, jak przede mną klęczysz. Wstań, skarbie. Nie wymusisz na mnie, żebym cię wypuścił, więc się uspokój i pogódź z tym.

- Jak mam się pogodzić z tym, że Set urwie ręce mojemu byłemu mężowi? - spytałam, patrząc się w górę na postawnego boga. Przy nim wydawałam się taka mała i bezbronna.

- Mężowi, który zwyzywał cię od dziwek i uderzył w twarz. Ivy, przejrzyj w końcu na oczy. Ten człowiek nic już dla ciebie nie powinien znaczyć. A teraz wstawaj.

Puściłam nogi boga i spróbowałam się podnieść. Zachwiałam się z bezsilności, jednak Thoth przytrzymał moje ramiona, a później podał mi ręce, abym mogła się go chwycić i stanąć na nogi.

- Proszę, przenieś mnie do nich. Nigdy więcej o nic cię nie poproszę. Muszę powstrzymać Seta. Przysięgam, że kiedy tutaj wróci, znienawidzę go. Nie będę kochała boga, który jest takim potworem.

Soaking up the air IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz