Hold me closer

72 8 5
                                    

- Chcesz mi się wygadać?

Pokiwałam przecząco głową, wysmarkując noc w chusteczkę. Było mi ciężko pogodzić się z tym, jak potraktował mnie Jonah. Przynajmniej teraz dotarło do mnie, że nie mogłam dłużej o niego walczyć. Książę mnie nie chciał. Znaczyłam dla niego tyle, co zeszłoroczny śnieg. Skoro mnie uderzył, i to nie raz, ale dwa, musiał mnie naprawdę nienawidzić.

- Nazwał mnie dziwką - wyznałam, spuszczając głowę. Ptah zacisnął palce mocniej na mojej dłoni, jakby dawał mi znać, że był tu dla mnie i nie zamierzał mnie oceniać.

- Dlaczego cię uderzył? - spytał spokojnie brunet o złotych oczach.

- Nie wiem - wyznałam, wzruszając ramionami. Odwróciłam głowę tak, aby spojrzeć mu się w oczy. - On mnie naprawdę nienawidzi za to, że pokochałam Seta.

Ptah skinął głową i westchnął. Puścił moją dłoń po to, aby pogładzić mnie po policzku.

- Nie ma prawa się o to gniewać, Ivy. Serce nie sługa. Nie mogłaś nic poradzić. Poza tym wiem, że kochasz ich oboje. I Seta i Jonah. Nie możesz więc się na siebie gniewać. Nie zrobiłaś nic, co dałoby mu prawo do takiego poniżającego traktowania ciebie. Set na pewno wymierzy mu sprawiedliwą karę.

Przełknęłam ślinę, odwracając wzrok. Niecierpliwie wpatrywałam się w drzwi, za którymi rozmawiali Set i Thoth. Bałam się, co takiego wymyślą.

- Chyba nie chcę, żeby ponosił kary - wyznałam, spuszczając głowę w dół. Nie miałam już siły płakać.

- Nie możesz tak się zachowywać, Ivy - upomniał mnie. - Robisz wszystko, żeby Jonah nie cierpiał, ale czy ty naprawdę nie widzisz, jak on cię traktuje? Wyzywa cię, bije, a ty go bronisz? Wybacz, ale kompletnie cię nie rozumiem i nie popieram tego, co robisz.

Ptah miał rację. Wiedziałam, że postępowałam irracjonalnie, ale robiłam to z miłości.

- Przepraszam. Tak mi wstyd za siebie, ale... Już nie mam nic na swoją obronę. Jonah miał rację. Jestem tylko dziwką...

- Nie waż się tak mówić! - krzyknął chłopak, chwytając w dłonie moje policzki. Zmusił mnie, abym się na niego spojrzała. Był tak blisko, że czułam na ustach jego oddech. - Ten dureń nie miał prawa się tak o tobie wyrażać. Nie możesz tak o sobie myśleć, słyszysz Ivy? To niepojęte i głupie. Jeszcze raz powiesz przy mnie takie słowo, a obiecuję, że naskarżę na ciebie Setowi i on załatwi sprawę.

Zamknęłam oczy. Zaczęłam płakać znowu. Czułam się smutna i bezsilna. Wiedziałam, że Ptah chciał mojego dobra.

Nagle drzwi do salonu się otworzyły. Do środka weszli Set i Thoth. Set nawet nie zareagował na to, że Ptah trzymał moją twarz w swoich dłoniach. Najwyraźniej mu ufał.

Kiedy chłopcy podeszli bliżej, Ptah puścił mnie i odsunął się trochę. Set ukucnął przede mną i położył dłonie na moich kolanach.

- Postanowiliśmy, że damy Jonah kilka dni. Musi się pogodzić ze śmiercią i wtedy do niego pójdziemy. To znaczy, pójdę tam z Ptahem. On zna się na tym, co chcę zrobić.

Spojrzałam się na Ptaha, który ściągnął brwi. Patrzył się bez zrozumienia na przyjaciela.

- Musimy go ukarać, skarbie - kontynuował Set. - Jonah nie powinien robić ci tego, co zrobił. Wiem, że to, co zaraz powiem, wyda ci się niestosowne i okrutne. Będziesz chciała mnie odwieść od tego pomysłu, bo wiem, jaka jesteś dobroduszna. Ja jednak się nie ugnę, Ivy. Muszę go ukarać.

Wzięłam wdech, patrząc się z przerażeniem na swojego męża. Set miał skomplikowany umysł. Kochał mnie i nie chciał mojej krzywdy. Był delikatny i umiał współczuć, ale z drugiej strony był potworem. To, że przestał zabijać, nie zmieniło w nim wiele. Wiedziałam, że hamował się przy mnie, bo nie znosiłam przemocy, ale kiedy było trzeba, stosował ją. Bardzo się bałam, co za chwilę usłyszę z jego ust.

Soaking up the air IIWhere stories live. Discover now