You should know

93 8 4
                                    

Czułam się osłabiona jeszcze przez długi czas. Przespałam całą noc. Obudziłam się po kilku godzinach i spojrzałam się na Seta, który nie spał. Wydawał się być zmęczony, ale gdy tylko zobaczył, że się przebudziłam, uśmiechnął się lekko i pogładził mnie po głowie.

- Jak się czujesz, kochanie? - spytał cicho.

Nie miałam sił, aby odpowiedzieć. Wiedziałam, że gdy tylko jakiekolwiek słowo wypłynie z moich ust, automatycznie się rozpłaczę.

- Śnił mi się Jonah - wyszeptałam w końcu, odwracając wzrok. Nie byłam w stanie znieść na sobie spojrzenia fioletowych oczu boga chaosu.

- Chcesz mi o tym opowiedzieć? - spytał Set.

Położyłam głowę na jego piersi i wtuliłam się w niego. Ciepło ciała Seta sprawiało, że umiałam się uspokoić. Mimo tego, że byłam bardzo roztrzęsiona.

- Byliśmy w jego pałacu. Kłócił się ze mną. Chciałam mu powiedzieć, że go kocham, ale mówił, że kłamię. To bolało, ale naprawdę kocham Jonah. Wiem, że ty jesteś dla mnie ważniejszy i nie muszę tego ukrywać, bo podałeś mi to serum prawdy.

Zrobiłam przerwę. Zamknęłam oczy i wzięłam kilka wdechów zanim kontynuowałam. Chciałam odgonić łzy zbierające się w moich oczach.

- Powiedział, że nie ma sensu, aby ze mną był. To było okropne...

Mimo wszelkich starań nie wytrzymałam i się rozpłakałam. Set podniósł się lekko i oparł się plecami o tył łóżka. Wciągnął mnie na swoje kolana i przytulił. Nie mogłam na niego patrzeć, ale również się do niego przytuliłam i mówiłam dalej.

- Mówił, że już mnie nie kocha. Twierdził, że się starał, aby ratować nasze małżeństwo, ale nie był w stanie dłużej tego ciągnąć. Poszłam do Anubisa, aby błagać go o pomoc, ale nie chciał mnie słuchać. Stwierdził, że jeśli przestałam być ważna dla Jonah, dla niego też przestałam się liczyć. Później skazali mnie na wygnanie za to, że pokochałam ciebie. Tułałam się po jakimś ciemnym świecie. Chyba nie była to kraina umarłych, ale nie mam pewności. Szukałam tam ciebie. Wołałam cię i błagałam, żebyś mnie uratował. Na tym się urwało.

Set przez cały czas słuchał mnie i nie przerywał. Głaskał mnie po głowie, a gdy skończyłam mówić, złożył pocałunek na moim czole.

- Serce mi się łamie, kiedy patrzę, jak cierpisz - wyznał, dotykając ciepłą dłonią mojego policzka.

- Masz w ogóle serce? - spytałam.

Wiedziałam, że w starożytnym Egipcie po śmierci ważono serce na wadze wraz z piórem, aby dowiedzieć się, czy serce śmiertelnika uprawniało go do wejścia do krainy dobra. Jeśli serce było lżejsze od pióra, tak się działo. Jeśli natomiast było cięższe, śmiertelnik trafiał na wieki do krainy umarłych. Byłam ciekawa, czy taka procedura dotyczyła również bogów.

- Mam, kochanie. Bogowie mają serca, ale funkcjonują na innej zasadzie niż zwykłych ludzi. Moje jest bardzo ciemne. Dokonałem w życiu wiele zła i dlatego moje serce stopniowo pokrywało się czernią. Nie jest to nic złego. Wiem, że i tak będę nieśmiertelny, więc nic mi nie grozi. Jeśli chcesz, mogę ci pokazać moje serce.

Spojrzałam się na niego pytająco, jednak po chwili pokiwałam przecząco głową. Jeśli Set miał sobie rozrywać pierś, aby wyjąć z niej serce i mi je pokazać, wolałam tego uniknąć. Wiedziałam, że był bogiem i miał takie możliwości, ale nie chciałam mieć więcej koszmarów.

- To nic takiego, moja droga.

Mówiąc to, Set wyciągnął przed siebie rękę. Otoczyła ją mgła, a po chwili pojawiło się coś, co przypominało hologram przedstawiający serce. Biło spokojnie, jednak pokryte było czernią w większości. Znacznej większości.

Soaking up the air IIWhere stories live. Discover now