Pressure broke me

109 6 2
                                    

- Cholera jasna! On chyba oszalał!

Usłyszałam na korytarzu krzyk. Od razu zerwałam się z łóżka i na wpół przytomna wyszłam z sypialni, owijając się kocem. Nie chciałam, aby ktoś zobaczył mnie taką, jaką stworzyła mnie natura. Takie widoki zarezerwowane były tylko dla mojego ukochanego.

- Co się stało? - spytałam, podchodząc do Seta.

Bóg trzymał w rękach jakiś kawałek papirusu. Patrzył się na niego z niedowierzaniem, jakby był  w transie. Pomachałam mu dłonią przed oczami, a wtedy chłopak porwał papirus na pół, co było nie lada wyczynem, i rzucił go na podłogę.

Czym prędzej się schyliłam i podniosłam dwa kawałki. Starałam się je złączyć, ale było to na nic. Zapiski były hieroglifami, więc i tak nie dowiedziałabym się, co zostało tam zapisane.

- Co jest? - spytałam ponownie.

Podeszłam bliżej Seta, który uciskał palcami nasadę nosa. Miał zamknięte oczy i oddychał spokojnie.

- Ozyrys postradał zmysły - oznajmił poważnym tonem. Po wczorajszym Secie nie został nawet ślad. A szkoda, bo w nocy bawiliśmy się świetnie...

- Powiesz mi więcej? - spytałam, gładząc go dłońmi po piersi. Widziałam po jego twarzy, że trochę się zrelaksował, więc kontynuowałam czynność.

- Chce zorganizować spotkanie, na które zaprosi wszystkich bogów. Rozumiesz to, Ivy? Wszystkich! Nie tylko Horusa czy Anubisa, ale też mnie, Thotha i Ptaha! To niepojęte! Co on chce zrobić?

Byłam zdziwiona i zaskoczona. Ja też nie wyobrażałam sobie tego spotkania. To zwyczajnie nie miało prawa się udać. Rozumiałam, że Ozyrys chciał pogodzić te dwa światy, ale uznawałam to za głupotę. Nie kwestionowałam oczywiście autorytetu boga zmarłych, ale bardzo mi się to nie podobało. Te dwa światy - dobra i chaosu - powinny pozostać oddzielne już na zawsze.

- Możecie się przecież na nim nie stawić - powiedziałam spokojnie.

- Ty nic nie rozumiesz, kochanie - odparł bóg, zwieszając smutno głowę. Nie patrzył mi się już nawet w oczy.

- W takim razie powiedz mi, co w tym takiego złego.

- Wszystko, Ivy. To za wiele dla naszych światów. Może się wtedy stać tak, że kraina umarłych przestanie istnieć. Wszystkie uwięzione tam dusze przepadną. W tym także Jonah.

Oderwałam dłonie od ciała Seta i spojrzałam się na niego przerażona. Widziałam w spojrzeniu Seta smutek i współczucie. Nie mogłam do tego dopuścić. Jonah nie mógł zniknąć na zawsze.

- Proszę... Nie róbcie tego... - wyszeptałam, załamując się.

- Skarbie, przecież tam nie pójdę - rzekł uspokajająco bóg, przytulając mnie.

Byłam w takim szoku, że nie mogłam nawet płakać. Po prostu stałam w miejscu i przytulałam się do Seta. Starałam się przetworzyć informacje, które mi przekazał. Brzmiało to irracjonalnie. Ozyrys musiał mieć jakiś plan. Nie zorganizowałby tego spotkania od tak. Czyżby on też chciał pozbyć się Jonah i wymazać go z kart historii?

- Muszę porozmawiać z Ozyrysem - oznajmiłam.

Set odsunął mnie od siebie na długość ramion i spojrzał mi się w oczy. Jego spojrzenie pozbawione było tego blasku, które zawsze od niego biło. Fioletowe oczy stały się matowe i pozbawione życia.

- Nie możesz, Ivy. To wtrącanie się w sprawy bogów. Ozyrys jest wyrozumiały, ale nie aż tak. To ja będę musiał znów z nim porozmawiać. Co za drań, że wczoraj o niczym mi nie powiedział!

Soaking up the air IIWhere stories live. Discover now