Liars are everywhere

77 8 4
                                    

*Rozdział może zawierać treści nieodpowiednie dla osób nieletnich*

Klęczałam przy kupce popiołu na ciemnej, brudnej ziemi. Drżącym dłońmi dotknęłam popiołu, po czy chwyciłam go w dłoń. Przeleciał mi przez palce, lądując na powrót na ziemi.

Moje oczy zasnute były mgłą i łzami. Nie widziałam prawie nic. Płakałam cicho. Nie wierzyłam w to. Set naprawdę rozkazał zabić Jonah. Zabić go w krainie umarłych. To oznaczało tylko jedno.

- Przepraszam, że musiałaś przy tym być.

Otarłam łzy z twarzy i odwróciłam się w tył, nie wstając z klęczków. Podniosłam głowę wyżej i zobaczyłam smutne spojrzenie Seta. Za nim stał Thoth, a obok niego Ptah. Przypominali jakąś wielką, nieśmiertelną trójkę.

- Nienawidzę cię... Nienawidzę cię! - krzyknęłam. Szloch rozdzierał mi pierś. Teraz już się nie hamowałam tylko płakałam tak mocno i boleśnie, jak tylko się dało.

Set podszedł bliżej mnie, po czym ukucnął tuż przede mną. Chciałam go odepchnąć albo uderzyć, ale poczułam, że bóg sterował moim ciałem. Nie mogłam się ruszyć. Po prostu przed nim klęczałam i patrzyłam się w jego fioletowe oczy.

Chłopak wyciągnął w moją stronę rękę. Pogładził mnie po policzku, a ja zamknęłam oczy. Czułam poniżenie i uległość. Było mi wstyd, że Ptah i Thoth się temu przyglądali. Nie chciałam, aby uważali mnie za słabą dziewczynę. Tylko na nich mogłam liczyć, a i tak się na nich zawiodłam. W szczególności na Ptahu, który biczował Jonah do krwi.

- Jonah nie zginął na zawsze, Ivy - oznajmił Set. Otworzyłam oczy i spojrzałam się na niego z nienawiścią.

- Nie obchodzi mnie to! - krzyknęłam. - Zabiłeś go dwa razy! Dwa razy! Wiedziałeś, że mi na nim zależy, ale i tak go zabiłeś!

- Ivy, do jasnej cholery, opanuj się! - krzyknął bóg, potrząsając moimi ramionami. - Ten skurwysyn wyzwał cię od dziwek, uderzył cię w twarz, splunął ci w twarz i próbował zabić, a ty chciałaś, aby żył sobie spokojnie? Kurwa, czy coś z tobą jest nie tak?!

Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam przeraźliwie płakać. Wiedziałam, że Set miał rację, ale nie chciałam tego przyznać.

- Przepraszam... - wyszeptałam, przyciskając dłonie do oczu.

Tak bardzo chciałam umrzeć. Przestać czuć to wszystko, co czułam przez ostatni czas. Brak poczucia własnej wartości, niechęć do egzystowania. Nienawidziłam siebie za to, że zawiodłam człowieka, który tak mnie kochał. Choć słysząc ostatnie wyznanie Jonah, miałam wątpliwości, czy naprawdę mnie kochał. Gdyby mnie kochał, nie chciałby mnie zabić.

Rozumiałam, dlaczego mnie nienawidził. Rozumiałam też to, że chciał mnie zabić. Pokochałam Seta. Zrobiłam to, ale nigdy nie znienawidziłam Jonah. Zawsze darzyłam go szacunkiem i wierzyłam, że jeśli w moim życiu stanie się coś złego, to mi pomoże. Niestety, tak się nie stało.

Nigdy nie czułam takiego bólu, jaki czułam, gdy książę mi wyznał, że chciał mnie zabić. Myślałam, że kłamał, bo zmusił go do tego Set, ale patrząc w jego oczy wiedziałam, że prawda była inna. Jonah naprawdę chciał się mnie pozbyć ze swojego życia.

- Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem na ciebie krzyczeć - rzekł spokojnie Set.

Poczułam, jak bóg podnosi mnie z ziemi. Chwycił mnie tak, że oplotłam nogami jego biodra, a ręce zawiesiłam na jego szyi. Mocno go objęłam i oparłam głowę o ramię chłopaka, płacząc przeraźliwie.

- Co stało się z Jonah? - spytałam cicho. Set pogładził mnie po plecach.

- Skazałem go na wieczne roboty. Zesłałem go do podziemnej krainy, gdzie będzie pracował bez przerwy. Może to nauczy go szacunku do kobiet.

Soaking up the air IIWhere stories live. Discover now