You can't understand

81 4 3
                                    

*Rozdział może zawierać treści nieodpowiednie dla osób nieletnich*

- Miałem kiedyś dziewczynę. Rozstaliśmy się przez Seta.

Siedziałam z Ptahem w głównym salonie naszego pałacu. Set wraz z Thothem zostali przy stole. Widziałam, że mój mąż był coraz bardziej pijany, więc Ptah zaproponował, żebyśmy wyszli z jadali i spędzili trochę czasu razem. Tak wylądowaliśmy w salonie, gdzie siedzieliśmy obok siebie na kanapie.

- On chciał ci ją odbić? - spytałam.

- Nie - odparł Ptah, śmiejąc się. Też wypił trochę alkoholu, dlatego pewnie był skłonny do takich rozmów. - Kiedyś byłem po dobrej stronie, Ivy. Anubis i Horus byli moimi przyjaciółmi. Miałem dziewczynę, nazywała się Nehetefi i bardzo ją kochałem. Myślałem, żeby założyć z nią rodzinę, ale pewnego dnia przybył Set i wszystko zniszczył.

Chwyciłam boga za rękę, kiedy widziałam, że zamilkł. Chyba ta historia była dla niego bolesna.

- Co się wydarzyło?

- Set zniszczył mój pałac. Powiedział, że jeśli nie pójdę z nim dobrowolnie, zniszczy całe królestwo. Na moich oczach zabił kilka osób. Nie wiedziałem, czego chciał, ale nie mogłem tam zostać. Musiałem pożegnać się z Nehetefi. To było najbardziej bolesne, co mnie spotkało. Pamiętam nasz ostatni pocałunek...

Ptah ponownie umilkł, zwieszając głowę. Wiedziałam, co musiał przeżyć na ziemi. Ja sama zostawiłam za sobą miłość swojego życia. Winowajcą również był Set.

- Set chciał, żebym mu pomógł dokonywać sądu ostatecznego. Twierdził, że przyglądał się moim poczynaniom na ziemi i stwierdził, że nadaję się do tego idealnie. Na początku miałem opory. Byłem przecież po dobrej stronie i zawsze pomagałem ludziom, a od teraz miałem ich zabijać. To było okropne, ale nie miałem wyboru. Przysiągłem kiedyś, że będę służył królestwu i musiałem się zgodzić na to, żeby mnie wtedy zabrał. To bolało, ale nie było innego wyjścia.

Bóg spojrzał mi się w oczy. Starał się do mnie uśmiechnąć, ale nie udało mu się to najlepiej.

- Wciąż siebie winię, że przemieniłem cię wtedy w nieśmiertelną. Nie miałem wyboru, Ivy. Musiałem to zrobić, bo inaczej Set mógłby zrobić komuś krzywdę. Widzę, że się zmienił, ale i tak nie jest bez winy. To okrutna istota.

- Mam się czego obawiać? - spytałam, wciąż trzymając bruneta za rękę. Ptah wydawał się teraz taki słaby. To było dziwne, jak bogowie w jednej chwili mogli z dumnych i silnych stać się ludzcy.

- Nie, Ivy - odrzekł pewny siebie Ptah. - Set bardzo cię kocha. Nie widzi świata poza tobą. Zazdroszczę wam takiej miłości, ale wiem, jak wiele musiałaś przejść, aby być w tym miejscu, w którym jesteś dzisiaj. To pokazuje, jak silna jesteś, Ivy. Nigdy bym nie przypuszczał, że zwykła śmiertelniczka, jeszcze z przyszłości, stanie się żoną tego potwora. To naprawdę dziwne.

Uśmiechnęłam się, przyznając mu rację. Sama wciąż w to nie dowierzałam, ale każdy dzień pokazywał mi, że takie życie było dobre. Nie myślałam już nawet o studiach ani o swojej rodzinie. Choć nie ukrywałam, że bardzo za nią tęskniłam.

Nasze głowy odwróciły się w prawo, kiedy usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Zobaczyliśmy w nich Seta, który obejmował ramieniem Thotha. Bogowie śmiali się radośnie. Alkohol chyba sprawił, że zapomnieli, jakie pozycje w królestwie zajmowali.

- Ivy, kochanie - powiedział Set, uśmiechając się do mnie. Chłopak wyciągnął w moją stronę ręce. Stwierdziłam, że wstanę o własnych siłach, bo bóg jeszcze mógłby się potknąć i nas przewrócić. A był w takim stanie, że było to bardzo możliwe.

Soaking up the air IIWhere stories live. Discover now