Fancied someone else

77 8 1
                                    

Poszłam do łazienki, aby się uspokoić. W ciągu ostatnich godzin zdarzyło się tak wiele, że w pewnej chwili poczułam się słabo. Emocje zmieniały się jak w kalejdoskopie. Nie mogłam za nimi nadążyć.

Patrzyłam się w swoje nędzne odbicie w lustrze. Wciąż miałam rumieńce na twarzy po tym, jak bawiliśmy się z Setem. Kto by przypuszczał, że miał tak bujną wyobraźnię i takie fantazje?

Jonah zamienił się w kupkę pyłu i został zesłany na roboty do podziemi. Dochodziło to do mnie jak zza mgły. Teraz jednak, jak nigdy wcześniej chciałam, aby poniósł karę za to, jak się zachował. Rozumiałam, że mógł być na mnie zły za to, że mówiłam przez sen imię Seta, ale żeby od razu mnie zabijać? Naprawdę zrobiłby to, gdyby Anubis go nie powstrzymał?

Nie chciało mi się już nawet płakać, co było dla mnie nie lada osiągnięciem. Owszem, czułam się smutna i zawiedziona, ale łzy nie były potrzebne. Nie dałyby mi nic dobrego. Nareszcie się tego nauczyłam.

Dużo do myślenia dało mi to, w jaki sposób Jonah się na mnie patrzył, gdy mówił o swoim planie zabicia mnie. Widziałam w jego oczach nienawiść, złość i zgorszenie. Gdyby wtedy mógł, wyrwałby się z rąk Ptaha i na pewno by mnie pobił. Skoro już posunął się do uderzenia mnie w twarz, mógłby iść dalej. Nie krępowałby się.

Poza tym to, jak splunął mi w twarz, było okropnie bolesne. Znaczyłam dla niego tyle, co nic. Ja nigdy, przenigdy, bym go tak nie potraktowała. Miałam żal do Jonah za to, jak się do mnie odnosił, ale nigdy bym go nie uderzyła.

Usłyszałam, że drzwi łazienki się otworzyły. Set cicho wszedł do pomieszczenia. Podszedł do lustra i stanął za mną. Widziałam jego odbicie w lustrze. Na twarzy boga malowała się konsternacja.

- Wszystko w porządku? - spytał, przyciągając mnie w talii do swojego torsu.

Westchnęłam i postarałam się uśmiechnąć do jego odbicia.

- Tak - odpowiedziałam.

Postarałam się do niego odwrócić, ale Set przytrzymał mnie tak, że wciąż patrzyłam się w jego oczu w lustrze.

- Nie jest w porządku, Ivy. Widzę to - wyznał.

Spuściłam wzrok. Dotknęłam jego dłoni, które splecione były na moim brzuchu.

- Chodzi o to, co robiliśmy w łóżku? - spytał zmartwionym głosem.

Podniosłam głowę i tym razem udało mi się przekręcić tak, że patrzyłam mu się w oczy. Już nie w odbiciu lustrzanym, ale naprawdę. Bóg trzymał dłonie na moich nagich biodrach, lustrując z uwagą moją twarz.

- Nie, było nawet fajnie - wyznałam, uśmiechając się. - Po prostu tak dużo się dzieje, że nie nadążam. Chciałabym spędzić jeden spokojny dzień z tobą. Od rana do wieczora być razem i nie robić nic więcej. Nie myśleć o Jonah, nie myśleć o tym, jak sobą gardzę. Tylko tyle bym chciała.

Nawet nie zauważyłam, kiedy spuściłam wzrok na pierś boga. Patrzyłam się na jego mięśnie brzucha, jednak Set podłożył palec wskazujący pod moją brodę i nakazał tym samym, abym się na niego spojrzała.

- Możemy jutro spędzić taki dzień, kochanie - odpowiedział, całując mnie w czoło. - Tylko mi nie mów, że wciąż siebie nienawidzisz. Za co to, Ivy? Dlaczego tak siebie nie lubisz?

Wzięłam wdech i odsunęłam się od boga. Dobrze, że nie oponował.

- Nienawidzę siebie, bo wiem, że wszystkich zawiodłam. Anubisa, Horusa, Jonah... Skoro zawiodłam egipskich bogów, to już chyba lepiej nie będzie. Przeszłam na złą stronę świata, oddając się tobie. To dużo...

Soaking up the air IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz