2. Epilog

28 2 0
                                    

   Przemknęliśmy obok nich. Tylko Afrodyta wydawała się usłyszeć cokolwiek. Żaden z nich nie był wstanie spojrzeć poprzez demoniczną mgłę, nawet spojrzenie najbystrzejszej z nich wszystkich nie potrafiło się przez nią przebić.

Jedynymi rzeczami, które powstrzymywały mnie przed całkowitym omdleniem od utraty krwi w moim brzuchu był na szybko zawiązany opatrunek i Kilian który starał się dać mi tyle podpory ile tylko potrafił. Widziałam w jego oczach, że walczy sam ze sobą aby nie wziąć mnie na ręce. Mieliśmy jednak zbyt mało czasu, musieliśmy się pośpieszyć, aby zdążyć przed nimi do krawędzi ich królestwa. Nie cofnęli nam naszych zaproszeń. Nie zdołały przekazać im jeszcze wieści, może Perevel w końcu udało się zrobić coś dobrze i zdechła, tak jak powinna zrobić to już dawno temu. Kiedy zginęła jej matka, kiedy prawie się utopiła mając cztery lata, kiedy omal nie została zadźgana w rytuale, w eliminacjach na arenę i w czasie jej trwania, na tej cholernej Povegli i w końcu teraz.

Piekielne psy, niepełniące służby przy przejściach, biegały przy murach w postaci podobnej ich ojcu. Szukali nas.

– Poczekaj– szepnęłam do brata, łagodnie ciągnąc go w dół, zmuszając do głębszego zanurzenia się w krzakach, kiedy kolejny z synów Cerbera przebiegł pod murem z nosem nisko przy ziemi.

Demoniczna mgła mogła nas ukryć przed ich spojrzeniem, ale nie przed ich niezwykle czułym węchem.

Ciężkie kroki odbijające się od ziemi zamilkły, sprawiając, że od razu spojrzeliśmy na siebie z Kilianem.

– Szybko– powiedzieliśmy w tym samym czasie, wybiegając za kępy zieleni, rzucając się do krawędzi muru. Syn Cerbera zawrócił i pędził w naszym kierunku o wiele szybciej niż przedtem.

Położyłam dłoń na murze, intensywnie przyciągając do siebie ciemną energie ze świata zewnętrznego. Czułam pulsowanie w moich palcach, gdy piekielna energia przebiła się przez osłony murów, tworząc wyrwę wystarczająco dużą, aby przeszedł przez nią jakikolwiek człowiek.

Kilian przeszedł pierwszy. Czy tego chciał czy nie, był w posiadaniu obroży, był teraz dziesięciokrotnie ważniejszy niż ja. To tak czy siak nie powstrzymało go przed złapaniem mnie za rękę i pociągnięcie do środka, tuż za nim.

Zdążyłam usłyszeć tylko wycie mitologicznych psów, zanim ciemność piekieł zdołała mnie pochłonąć zanim byli nawet w stanie mnie zobaczyć.

Tak jak miało być wylądowaliśmy w sali tronowej piekielnego pałacu. Uklękliśmy na jedno kolano, schylając głowę przed pięcioma tronami, jednym zajętym i czterema, nie zajmowanym od lat.

Jeden z nich należał do brutalnie zamordowanej kilkanaście lat temu, Lilith.

Drugi, do zamordowanego przez Aarona Sandersa, Beliala.

Trzeci i czwarty, do złapanych przez archanioły, Azazela i Lewiatana. Byli uwięzieni w celach w srebrnym mieście od dnia kiedy skonał ich brat, razem z naszą przybraną matką.

Pozostał tylko Asmodeusz, pełniący pełną kontrolę nad królestwem piekielnym.

– Mój panie. Zadanie zostało wykonane– rzekł Kilian nie unosząc głowy, gdy czubki butów Asmodeusza były w polu naszego widzenia.

– Przeszkody?– zapytał swoim standardowym, chłodnym tonem.

– Kathrine Perevel, wychowanka Katariny Erlajn. Udało mi się zranić ją demonicznym ostrzem– powiedziałam słabo. Krew już dawno przesiąkła przez mój opatrunek, skapując na zimną posadzkę.

– Zraniła także ciebie, jak widzę– przykląkł przede mną, podnosząc mój podbródek do góry. Napotkałam czerń jego oczu– Tekla za chwilę cię uzdrowi. Potrzebuje waszej dwójki, aby sprowadzić waszą matkę do domu.

– Obroża w tym pomoże?– zapytałam z nadzieją i tęsknotą.

– Nie. Obroża sprawi, że znikną granice między światami. Anioły odwrócą od niej spojrzenie, wtedy będziemy mieli okazję aby ją wydostać. Czas aby czerwono oka wróciła do domu.

– Wraz z akompaniamentem zniszczenia i chaosu.

– Czy zderzenie światów może być czymś innym Kilian? Czas aby demony zemściły się na srebrnym mieście, raz na zawsze. Zderzenie będzie pierwszym gwoździem do ich trumny, wasza matka, ostatnim.

– Kiedy zaczniemy?

– Teraz.


_____________________________________

Wracam do was za dwa miesiące z trzecią częścią!

ArenaNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ