Rozdział 13

59 7 1
                                    

   Jęknęłam przeciągle w myślach kiedy dźwięki rzeczywistości zaczęły ubiegać się o miejsce w mojej świadomości.

Nie chciałam się budzić. Dalej chciałam być szczęśliwą posiadaczką farmy jednorożców, z dala od całego bałaganu świata zewnętrznego.

Zmieniłam pozycje, nakrywając twarz poduszką, ale po upłynięciu paru minut, szeptach dochodzących zza drzwi i trzasku ognia w kominku, zrozumiałam, że powrót na farmę jest niemożliwy.

Poderwałam się do siadu, uświadamiając sobie jakie dźwięki byłam zdolna wychwycić.

To na pewno nie jest ta miniaturka w której mnie trzymali– pomyślałam.

Pomieszczenie było o wiele większe niż ostatnie lokum w którym przebywałam.

Tu rządziły zupełnie inne prawa, przepychu i bogactwa i całkowitej wygody.

Ściany miały odcień klasycznego jasnego drewna, które miało w sobie coś niezwykle uspokajającego.

Ominęłam spojrzeniem szafę, komodę oraz duże, jednak puste biurko
i zeskoczyłam z łóżka o materacu miękkości chmurki w którym mogłoby się zmieścić więcej niż pięć osób. Kiedy moje stopy dotknęły ziemi musiałam podeprzeć się o stolik nocny, czując nagłe zawroty głowy, spowodowane albo zbyt długim snem, albo samym widokiem cienkiej koszuli nocnej, którą miałam na sobie.

Nacisnęłam klamkę od drzwi, znajdujących się naprzeciwko łóżka, jeszcze nigdy tak bardzo nie cieszyłam się z otwartych drzwi.

Słyszałam jak cicha rozmowa w pokoju cichnie, kiedy zaczęłam uchylać drzwi.

Postąpiłam kilka kroków w kierunku pary stojącej przy niskim stole na którego blacie stała srebrna taca nakryta kloszem z takiego samego metalu.

Na sam widok tyłu jak zwykle perfekcyjnie ułożonych ciemnobrązowych włosów, z powrotem zagościł we mnie niepokój.

Aaron stojący twarzą do mnie posłał mi łagodny uśmiech i przeniósł spojrzenie na swoją żonę i posłał jej spojrzenie pełne gniewu.

– Dokończymy tą rozmowę później– słysząc jego ton otworzyłam szeroko oczy, jak nigdy zdziwiona jego zachowaniem.

– Aaron bądź poważny– nie potrafiłam odczytać jej emocji.

– Później– uciął szybko i przeszedł kilka kroków po czym odwrócił się do niej i spojrzał jej w oczy, tym razem o wiele bardziej łagodnie.– Nie ważne co się dzieje Kat, pamiętaj o tym, że cię kocham– powiedział i opuścił pomieszczenie zamykając za sobą drzwi z ciemnego drewna.

– Wszystko w porządku?– zaczęłam niepewnie.

– W jak najlepszym– odwróciła się twarzą do mnie.– Gratulacje, właśnie o to mi chodziło!

– Dzięki– rzuciłam niezwykle szybko.– Możesz mi teraz powiedzieć, co ja do cholery zrobiłam?! Co to w ogóle jest za miejsce?!

– To ty powinnaś wiedzieć– usiadła na kanapie, przy niskim stoliku.– To twój nowy pokój.– zajęłam miejsce na fotelu naprzeciwko niej.

– Co masz na myśli?

– Mówiąc...?

– Te obydwie rzeczy.

– Kathrine, potrafię mówić w piętnastu różnych językach, znam praktycznie wszystkie tajemnice rządowe, mam dziewięć doktoratów i całą wiedze Aniołów zgromadzoną pod jednym dachem, ale ty, twoja umiejętność, którą pokazałaś tam, jest zupełnie obca.

ArenaWhere stories live. Discover now