KATHRINE
Alana przeskakiwała z nogi na nogę obok mnie, coraz szybciej zmierzając w kierunku nieskończonego jeziora. Byłam tu dopiero trzeci dzień, a mój ojciec już chciał ze mną rozmawiać.
Jednak mimo wszystko nie żałowałam moich słów, ani jednego.
Kiedy tylko wyraźnie pojawiły się przed nami sylwetki Èbena i naszego ojca, rzuciła się na tego starszego, zapewne w kolejnym silnym uścisku tego dnia.
Posejdon uśmiechnął się do niej, dopiero wtedy na mnie spojrzał. Spodziewałam się w jego oczach dezaprobaty, zawodu czy smutku, on jednak patrzył na mnie rozbawiony, tak jakby wstrzymywał się od wybuchnięcia śmiechem.
Nie tego się spodziewałam.
– Èben, zrozumieliśmy się prawda?– zapytał stojąc naprzeciw niego.
– Ale tato...!
– Musisz zaakceptować sytuacje taką jaka jest. Nie ma innej opcji, jasne?– powiedział ostrzejszym chociaż nadal delikatnym tonem głosu.– Proszę cię.
Odetchnął, zaciskając place w pięści i puszczając je po chwili.
– Rozumiem. Dziękuję ojcze– skłonił mu się lekko co Posejdon skwitował lekkim wywróceniem oczu.
Chłopak zwrócił się w stronę powrotną, dopiero mnie zauważając. Zauważyłam błysk gniewu w jego oczach i zaciśnięte mięśnie szczęki. Wziął głęboki wdech i spojrzał na mnie łagodniejszym już spojrzeniem.
– Cześć Kathrine– powiedział i odszedł szybko nie dając mi szansy na odpowiedź.
– Dziękuję, że ją do mnie przyprowadziłaś, delfinku– zwrócił się do Alany, dalej mocno go trzymającą.
– Zobaczymy się niedługo?– zapytała, a szeroki uśmiech odsłaniający wszystkie jej zęby nie schodził z jej twarzy.
– W przyszłym tygodniu, obiecuje ci to. Teraz jednak musisz biec na lekcje– oddał jej uścisk, po czym ostatecznie go puściła i rzuciła się na mnie. Jednak tak szybko jak mnie objęła, tak szybko zniknęła, biegnąc prosto przed siebie.
Poczułam na sobie spojrzenie Posejdona.
– I co ja mam teraz z tobą zrobić Kathrine– zapytał, a jego oczy były tak samo rozbawione jak jeszcze przed chwilą.
– Zamierzasz... krzyczeć?– zapytałam niepewna.
– Katarina krzyczała?– uniósł brew.
– Nie, ona ma ton– prychnął kręcąc rozbawiony głową.
– Nie, nie zamierzam krzyczeć, chociaż pewnie tego oczekiwałby ode mnie mój brat. Trochę się zdziwiłem dostając od niego wezwanie z taką szybkością.
– Wyrzuci mnie?
– Musiałby też wyrzucić Reginę George, nie chce nawet myśleć co mogłoby się stać gdyby cię trafiła– podobnie jak on uniosłam brew, na dźwięk przezwiska jakie nadaliśmy jej wraz z Alexem.– Mówiłem, że cię znam– mrugnął do mnie.– Na przyszłość jednak polecałbym, obrażać ją lub mojego brata w mniej... bezpośredni sposób. Prawdę powiedziawszy oszczędziłabyś mi wielu nerwów gdybyś zrezygnowała z obrażania tego drugiego. Do twojej misji pięć dni, byłbym naprawdę wdzięczny gdyby do tego czasu nic ci się nie stało, a już szczególnie, nie uderzył żaden piorun.
– Nic nie poradzę na to, że ten tleniony lachociąg...
– Kathrine...– upomniał mnie przez zaciśnięte żeby, jednak dość wyraźnie słyszałam w jego głosie śmiech.
YOU ARE READING
Arena
FantasyCzteroletnia Kathrine na skutek traumatycznego przeżycia w którym traci matkę, trafia pod skrzydła ciotki stojącej u władzy całego świata wampirów i nie wiadomo jak wielkiej części świata ludzi. Dwanaście lat później, kiedy jednego dnia na jej życie...