Pov. Brook
Byłem z Jack'iem na randce gdy zadzwonił mój telefon. To był Rye, zapłakany dzwonił żeby powiedzieć, że jest w szpitalu. Z Andy'm jest źle. Od razu opuściliśmy nasze miejsce i pojechaliśmy do szpitala. Rye siedział na korytarzu i płakał. Nawet nie wie co z Andy'm.
- Rye, już spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Mikey wie?
- Nie. Nie będę mu przeszkadzał. Jest u rodziny...
- Rye! On przecież musi wiedzieć
- Już wystarczy, że zepsułem wam randkę
- Nic nam nie zepsułeś, Andy jest ważniejszy niż jakaś tam randka, na którą zawsze możemy sobie iść. - powiedział Jack
- Serio? - dodał Rye
- No tak. A co Ty myślałeś? - zapytał Jack
- Jesteśmy przyjaciółmi i nawzajem matrwimy się o siebie - powiedziałem
Już po chwili Mikey, Alex i Robbie zostali powiadomieni o całym zajściu i zjawili się w szpitalu kiedy Rye został wezwany do lekarza.
- Co się dzieje? - zapytał Robbie
- Andy zemdlał i spadł ze schodów. Rye go tutaj przywiózł i na razie nie wiemy co z nim jest- powiedziałem
- O Boże. Ale co? Źle się poczuł?
- Nie wiem
Zobaczyliśmy jak Rye idzie w naszą stronę
- Rye. Co z Andy'm? - zapytał Robbie
- Teraz. Powiem wam wszystko od początku. Sprzątaliśmy kuchnie i możliwe, że Andy mógł się zmęczyć. Zobaczyłem, że jest coś nie tak i powiedział, że boli go serce no to kazałem mu iść na górę i sam skończyłem sprzątać. Chciałem już iść na górę, ale usłyszałem huk no i Andy już leżał.
- To pewnie dlatego zemdlał- oznajmił Alex
- Też tak myślę- dodał Jack
- Lekarz mówi, że na razie jego stan jest stabilny. Zobaczymy co będzie później. Chce mu jakoś pomóc.Pov. Rye
Kilka godzin później lekarz dał mi znać, że Andy się obudził i pozwolił mi do niego wejść. Uchyliłem drzwi od sali i szukałem Andy'ego. Miał przymknięte oczy i był bardzo blady.
- Andyś. Jak się czujesz? - złapałem jego drobną rękę w swoją
- Dalej mnie boli. Słabo mi. Ja...nie chcę tak żyć Rye- powiedział cicho i po jego policzku spłynęła łza
- Co Ty wygadujesz? Andy wszystko będzie dobrze. Dostaniesz lekarstwa i poczujesz się lepiej
- Nie Rye
- Jak to nie?
- Bo...Ja chyba będę mieć operację
Przytuliłem go mocno. Wiedziałem doskonale jak bardzo się boi i wiem też, że operację serca nie są łatwe i są ryzykowne. Czułem jak się trzęsie.
- Spokojnie. Uda się. Damy radę razem.
- Razem? Jak chcesz mi pomóc?
- Jescze nie wiem jak. Ale wiem...że To zrobię- pocałowałem go
Powiedziałem chłopakom o operacji. Też się przejęli i martwili się, nawet bardzo. Wtedy do sali wbiegł lekarz i kątem oka zauważyłem, że biegnie do Andy'ego.
- Co się dzieje? - zapytałem łamiącym się głosem
- Proszę nie wchodzić- powiedział lekarz i zamknął drzwi
- Andy! Nie! - zsunąłem się po drzwiach i zacząłem płakać.
- Rye. Już spokojnie - przytulił mnie Mikey
- On nie może umrzeć. Po prostu nie może! - krzyczałem zalany łzami
- On nie umrze Rye. Będzie dobrze
- Nie wiesz jak będzie! - krzyczałem na przyjaciela
- Rye. Spokojnie - dodał Jack
- Dajmy mu może spokój- powiedział Robbie
- Skoro tak uważasz- powiedział Brook
- Rye. Usiądź sobie na krześle. Tutaj - brat pomógł mi wstać- posłuchaj mnie...Nie płacz już, lekarze mu pomogą, Andy wie dla kogo ma walczyć. Wszystko będzie dobrze. Uspokój się już- przytulił mnie
Kilka minut później
Z sali wyszedł lekarz i od razu podszedł do mnie. Popatrzylem na niego moimi czerwonymi od płaczu oczami
- Niestety jego stan jest dość poważny. Może go uratować tylko przeszczep
Znowu zacząłem płakać. W tym momencie nie wiedziałem co z dzieję. Było mi słabo i dusiłem się łzami. Nie mogłem przestać płakać. Pobiegłem do Andy'ego.
- Andy! Nie odchodź. Proszę Cię nie rób tego! - złapałem go za rękę. Przez moją głowę przechodziło tysiące myśli.
Jedną z nich uznałem za słusznąDo zobaczenia w epilogu 😘
CZYTASZ
You've Got My Heart | Randy | RoadTrip
FanfictionZespół RoadTrip jak każdy zespół odbywa właśnie trasę koncertową. Czasami jest to dla nich meczące szczególnie dla Andy'ego, który ma astmę. Pewien koncert odmienił jego życie gdy trafił do szpitala i dowiedział się, że ma pewne problemy z sercem. ...