5. Thanks for hoodie

386 32 3
                                    

Pov. Andy
Bardzo spodobał mi się pomysł Rye'a. Zawsze lubiłem w ciepłe dni jeździć na rowerze. Mam nadzieję, że nie jest za gorąco. Zadzwoniłem do Harvey'ego zapytać czy ma ochotę na wycieczkę rowerową. Zgodził się i za pół godziny będzie. Poinformowaliśmy chłopaków na co Brook niezbyt się zgodził, ale Jack go namówił. Dzwonek do drzwi
- Hej Harv - powiedziałem i przytuliłem chłopaka
- Cześć Andy. To Co? Wyruszamy?
- Pewnie. Ruszcie się Harvey już jest! - krzyknąłem do przyjaciół
- Już idziemy! - rzucił Mikey
Wyciągnęliśmy rowery z garażu i wyruszyliśmy.
Najszybciej jechał Mikey
- Ej Mike to nie wyścigi! - krzyknąłem
- Wiem!
- Brook rusz dupe! - rzucił Jack, który jechał za mną
- Daj mi spokój. Zajmij się sobą bo wjdziesz w Andy'ego  - powiedział Brooklyn
- Ale wy mnie denerwujecie - odezwał się Rye
Przyśpieszyłem żeby już nie słuchać tych kłótni i dołączyłem do Harv'a, który jechał trochę za Mikey'm, który wciąż był na prowadzeniu.
- Co on tak pędzi? - zaśmiał się Harvey
- Chcę pokazać, że ma najlepszy rower- uśmiechnąłem się
- Bo mam - powiedział Mike
- Tak, tak - odpowiedziałem
Nagle przed nas wjechał Brook
- Haha. Widzisz Jack. Dla chcącego nic trudnego- powiedział rozbawiony
- Od kiedy ty taki chcący? - zapytałem
- Od...dzisiaj - wypalił
- Aaaa! - krzyczał Rye
Zatrzymaliśmy się. Popatrzyłem do tyłu i nie mogłem opanować śmiechu. Rye leżał w rowie i trzymał rower nad głową.
- Hahaha. A mówiłeś, że Brook się wypiepszy do rowu. Hahahahaha- śmiałem się
- Hahaha. Karma wraca Ryan
hahahaha - śmiał się Brook
- Dobra. Koniec śmieszków. Andy, pomóż mi- śmiał się Rye
Wyciągnąłem mu rower, a potem podałem rękę.
- Ała...
- Co jest?
- Rye podwinął rekaw swojej koszulki gdzie miał siniaka z zadrapaniem.
- Jacky. Apteczka- powiedział Brook
Jack zawsze wozi apteczke. Każdy z nas ma coś co się przyda, na przykład Rye ma w koszyku kanapki, a ja nasze telefony, akurat wode to indywidualnie, a Mikey zwykle jezdzi ze słuchawkami w uszach, ale tym razem postanowił ich nie brać.
Tak właściwie to do końca nie mamy celu gdzie jedziemy.
- Rye. Gdzie my w ogóle jedziemy?
- O kuźwa. Hahaha. Nie wiem, Mikey prowadzi - zaśmiał się
- Mikey! Gdzie ty nas wieziesz?! - krzyknąłem
- Zobaczysz Fovvs!
Jechaliśmy już dobre 45 minut. Dobrze, że umiem kierować jedną ręką i mogłem użyć inhalatora
- Andy. Wszystko dobrze? - zapytał Harv
- Tak. Jest okej. Tylko tak już trochę zmęczyłem się.
- Mike! Postój!
- Spoko
Wjechaliśmy na łąkę z ławkami i zjedliśmy kanapki zrobione przez Rye'a, napiliśmy się wody i odpoczęliśmy. Z daleka widziałem zbliżające się ciemne chmury.
- Nie zaskoczy nas deszcz? - zapytałem
- Mnie na tym świecie już nic nie zaskakuje- powiedział zmęczony Brook
- Ja na poważnie pytam
- A ja poważnie odpowiadam
- To nie było poważne- dodał Jack
- Jeszcze trochę i będziemy na miejscu, a potem wrócimy- powiedział Mikey
- Super.
Ruszyliśmy w dalszą drogę.

Pov. Rye
Jestem szczęśliwy, że Andy chociaż na chwilę może zapomnieć o tym, że jest chory i cieszy się chwilą. To nie koniec świata i wszyscy dobrze wiemy jak mu pomagać i w czym. Naszym celem okazała się być niewielka altanka przy lesie. Jakby zaczęło padać to możemy w niej zostać więc nie jest źle. Zrobiliśmy sobie małą sesję na instagrama.
- Jack. Zrób mi fotę- powiedział Brook pozując
- Dobra

Polubione przez fovvs i 230 innych użytkowników brooklynwyattmusic Lubię lasy 😅🌲🌳

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Polubione przez fovvs i 230 innych użytkowników
brooklynwyattmusic
Lubię lasy 😅🌲🌳

fovvs a ja lubię twoje opisy

iamjackduff fajne zdjęcie, ciekawe kto robił

ryebeaumont o hej Brook

- Świetnie- powiedział zadowolony
- Andy szkoda, że nie wziąłeś gitary - powiedziałem
- No właśnie. Byłoby tak nastrojowo - potwierdził blondyn
- Ej. Może wracamy? - zapytał Harvey gdy lekko zaczął wiać wiatr
- No lepiej tak
Zebraliśmy się szybko i wsiedliśmy z powrotem na rowery.

Pov. Andy
Trochę za szybko jechaliśmy, ale nie chciałem hamować chłopaków żebyśmy zdążyli przed deszczem, chociaż czułem, że już nie wytrzymam. Zacząłem ciężko oddychać i tu wcale nie chodzi o astmę. Rye to chyba zauważył, bo gwałtownie się zatrzymał.
- Andy! - rzucił rower i pobiegł do mnie
- Wszystko będzie dobrze. Zaraz będziemy w domu- uspokajał mnie

Pov. Rye
Widziałem, że Andy czuł się coraz gorzej. Mógł mi powiedzieć że nie da rady z tymi rowerami. Siedzieliśmy pod dzrzewem i przytulałem go cały czas, żeby chociaż trochę go uspokoić. Nie wiedziałem co mam robić. Podałem mu inhalator z nadzieją, że chociaż trochę będzie mu lepiej oddychać.
- R-rye co się dzieje? - zapytał przerażony Harvey
- Harv. Później ci powiem. Nie chcę przy Andy'm
- To coś poważnego?
Nie chciałem potwierdzać, ale taka jest prawda i tylko skinąłem głową. Harvey posmutniał i usiadł obok nas i trzymał Andy'ego za rękę. Widziałem, że cierpi i nic nie mogłem z tym zrobić. Nagle wpadłem na idealny pomysł. Z tylu mojego roweru mam bagażnik. Poprosiłem Brook'a aby posiedział z Andy'm, żeby go trochę uspokajał, a ja trochę zmodyfikowałem mój bagażnik z Harvey'm. Harvey dał swoją bluzę i złożyłem ją i położyłem na bagażnik. Odkręciłem klapę od bagażnika i przymocowałem ją tak żeby służyła za oparcie. Wziąłem Andy'ego na ręce i posadziłem go tam. Mój rower jest dość wysoki więc problemu nie ma bo Andy nawet nie sięga nogami do ziemi. Jechałem najszybciej jak potrafię za Mikey'm który prowadził nas z powrotem no i zaczęło już padać. Co chwilę zerkałem na Andy'ego na moim bagażniku. Dojechaliśmy do domu.
Wziąłem Andy'ego i pobiegłem z nim na górę.
- Dzięki za bluzę Harv!
- Spoko
Położyłem go na łóżko i dałem tabletki które zalecił lekarz.
- Zaraz poczujesz się lepiej. Napewno. Przytuliłem go i oparłem o siebie. Siedziałem z nim dopóki nie poczuł się lepiej. Nie wiedziałem do końca co się dzieje bo Andy nic nie mówił.
- A powiesz mi co się dzieję?
- No...boli... - powiedział cicho załamanym głosem
- Nie płacz- przytuliłem go mocniej pocierając jego ramię. Jesteśmy oboje nieźle mokrzy, ale dla Andy'ego chyba teraz nie to się liczy.
- Ja wiem, że to trudne, ale przechodzę przez to razem z Tobą.
I'll be living
One life for The two of us
Zaśpiewałem mu cicho. Poczułem jak moja koszulka robi się bardziej mokra od łez blondyna więc wziąłem chusteczkę i je wytrałem.
- Wypadałoby się przebrać w coś suchego. Wybiorę Ci coś i sam pójdę się przebrać. Chyba, że mam Ci pomóc
- Nie. Dam radę
- Dobra.
Wyciągnąłem z szafy koszulkę z długim rękawem w paski i rzuciłem dla Andy'ego oraz białe spodnie z dziurami.
- Zaraz wrócę.
Ubrałem białą koszulkę z nadrukiem i czarne spodnie.
Wróciłem do Andy'ego, który już był przebrany wziąłem suszarkę i suszyłem mu włosy. Potem powiedział mi, że chce spać więc przykryłem go i pocałowałem w czoło. Muszę go wreszcie zapytać...

Ten rozdział ma 1045 słów.
Ostatnio mam tak, że kilka pierwszych rozdziałów nowej książkidługie, a później coraz krótsze 😂
Wiem, że wolicie dłuższe. Pamiętam komentarze z LOST SOUL, ale no...różnie wychodzi. Macie cute Randy moments, mam nadzieję, że się podoba 😁
Do następnego
Pa 😘


You've Got My Heart | Randy | RoadTrip Where stories live. Discover now