8. I will bring you water

313 31 3
                                    

Pov. Rye
Dzisiaj śpię w swoim pokoju za namową Andy'ego. Wiem, że chce abym trochę odpoczął bo przecież zajmowałem się nim cały czas po tej wycieczce gdy się źle poczuł. Położyłem się i miałem tylko nadzieję, że nic mu się nie będzie działo. Dzisiaj czuł się lepiej więc mogłem spokojnie zasnąć. Około 01 : 30 obudziły mnie dziwne odgłosy, jakby szmery. Usiadłem na łóżku i nasłuchiwałem. Otwierane drzwi, huk. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się do pokoju blondyna. Nie było go. Wyszedłem i zobaczyłem, że w łazience pali się światło.
- Andy? - zapukałem

Pov. Andy
Nie wytrzymam dłużej. Poszedłem do łazienki i oblałem się zimną wodą. Było mi gorąco i nie mogłem oddychać i do tego ten ból. Usiadłem na podłodze i próbowałem się uspokoić. Starałem się też nie hałasować żeby nikogo nie obudzić, tym bardziej Rye'a którego pokój znajduje się jedne drzwi dalej. Chciałem wstać, ale zakręciło mi się w głowie i upadłem. Poczułem się jeszcze gorzej.
- Andy? - usłyszałem pukanie i głos Rye'a
- Jesteś tam? - zapytał
Nie mogłem odpowiedzieć, było mi słabo i ból się nasilał.

Pov. Rye
Brak odzewu równa się wchodzę i to natychmiast. Andy leżał na podłodze.
- Andy czemu nic nie odpowiadałeś? - podszedłem do niego i objąłem
Dalej nic nie mówił
- Boli Cię, mam rację?
Pokiwał głową.
Wziąłem go na ręce i zaniosłem do pokoju. Nie wiem co mam robić, ale coś wymyślę. Andy miał zamknięte oczy, ale reagował na wszystko. Podałem mu inhalator, który odrobinę poprawił jego stan.
- Zaczekaj chwilę. Przyniosę Ci wodę- powiedziałem cicho i zbiegłem na dół.
Wziąłem szklankę i butelkę wody i wróciłem do blondyna.
- Brałeś wszystkie tabletki? - zapytałem
Pokiwał głową i spojrzał na mnie. Pocałowałem go w policzek i przytuliłem.
- Będzie dobrze. Napij się- podałem mu szklankę z wodą
Nie wiemy co się dzieje skoro Andy bierze tabletki i się nie przemęcza powinno być wszystko dobrze, a tym czasem on czuje się gorzej. Mówi, że nie chcę iść do lekarza, wiem, że to dla niego trudne słuchając wyników jego zdrowia, ale w tym wypadku to jedyne wyjście. Nie chcę żeby źle się czuł i cały czas cierpiał. Kocham go i chcę dla niego jak najlepiej.
- Andy. Śpisz tu ze mną i nie słyszę sprzeciwu- popatrzyłem na niego czekając na potwierdzenie
Pokiwał głową
- Dlaczego mi nie odpowiadasz? W ogóle nic nie mówisz... - zapytałem wreszcie
- A co mam mówić? - powiedział cicho
- Dlaczego leżałeś w łazience? Coś się stało?
- Tak. Cały czas się dzieję... - powiedział i po jego policzku spłynęła łza
- Nie wiem jak Ci pomóc. Robię wszystko co w mojej mocy. Andy...kocham Cię
- Ja Ciebie też Rye- wtulił się we mnie
Zasnęliśmy razem. Andy parę razy w nocy się budził. Dziwne bo w domu było strasznie gorąco i duszno.
Obudziłem się o 7. Otworzyłem okno żeby trochę przewietrzyć pokój. Zszedłem do kuchni gdzie spotkałem Mikey'ego.
- O hej Rye. Już nie śpisz? - zapytał
- Nie. Tobie też tak gorąco było w nocy?
- No właśnie. Okropnie gorąco. Na moim telefonie pokazuje, że ma być dzisiaj aż 30°C
- Nieźle jak na początek maja
- Może idziemy na basen?
- Wątpię żeby Andy się zgodził, bo źle się czuł w nocy, ale pogadam z nim
- Okej. Robię gofry. Chcesz?
- Chętnie - uśmiechnąłem się
Mikey zrobił nam gofry i zjedliśmy śniadanie gdy niespodziewanie do kuchni przyszedł Andy.
- O Fovvlove. Jak się spało? - zapytałem z uśmiechem
- Nawet dobrze
- To super. Mamy propozycję- odezwał się Mikey
- No...Andy najpierw powiedz czy już się dobrze czujesz - dodałem
- W miarę. Gdzieś idziemy? Jest gorąco. Nie chcę mi się
- Tak idziemy. Właśnie dlatego, że jest gorąco idziemy na basen!
- Gdzie? - dopytał
- No na basen. Idziesz?
- Nie
- Czemu? - zapytał Mikey zdziwiony
- Bo nie... - wziął talerz z kanapkami i poszedł na górę
- Rye...
- Tak. Zapytam o co chodzi. Chociaż się domyślam.
Poszedłem na górę spotykając po drodzę Jacklyn'a.
- Cześć chłopaki
- Hej Ryan- opowiedzieli równocześnie
Właśnie znalazłem się pod drzwiami do pokoju Fovvs'a.
- Andy - wszedłem do pomieszczenia
Włączyłem w jego pokoju wentylator i usiadłem obok
- Co? - popatrzył na mnie
- Chodź z nami. Fajnie będzie
- Daj spokój Rye. Nie idę
- Ja wiem o co ci chodzi, ale przy nas nie masz się czego wstydzić albo bać. Andy jesteś piękny na swój własny sposób.
- Przestań. Wyglądam okropnie
- Nie mów tak - przytuliłem go
Muszę mu to jakoś uświadomić. Dołączył do nas Mikey
- Chłopaki też idą- oznajmił
- Super to o 13.
- Dobra - powiedział Mike i wyszedł
Spojrzałem na Andy'ego  porozumiewawczo
- Nie namówisz mnie- odwrócił wzrok
Westchnąłem i wyszedłem.
Nie mam pomysłów jak go przekonać i uświadomić,  że jest piękny. Dla mnie Andy jest idealny i nie musi się zmieniać. Trzeba się szykować.

Wracam na wattpada.
Jak tam samopoczucie?
Mi było strasznie trudno się z tym pogodzić i dalej nie mogę w to uwierzyć, ale nie mamy na to wpływu.
Już teraz zakomunikuje. Wiadomość która was ucieszy.
Mimo, że Mikey nie jest już w RoadTrip to w każdej mojej książce on pozostanie w RoadTrip i będę dalej to ciągnąć. Mam nadzieję, że cieszycie
Do następnego
Pa 😘

You've Got My Heart | Randy | RoadTrip Where stories live. Discover now