Pov. Rye
Andy pewnie całą noc zarywał na pisanie piosenki. Jeśli sprawia mu to taką trudność i nie czuje się na siłach to niech zrobi sobie przerwę. Piosenka może poczekać, jego zdrowie jest najważniejsze. Mam nadzieję, że będzie wszystko dobrze.
W kuchni rozmawiałem z Jack'iem i opowiedziałem mu o tej całej sytuacji. Potem postanowiłem sprawdzić co z Andy'm. Cicho otworzyłem drzwi i akurat Andy się obudził i szukał inhalatora więc szybko do niego podbiegłem podając mu go.
- Andy jak mogłeś się tak
przemęczyć? - zapytałem przejęty
- Muszę dokończyć piosenkę- powiedział na jednym oddechu i chciał wstać z łóżka, ale uniemożliwiłem mu to
- Nie, nie, nie na pewno nie! Jesteś zmęczony i nie będziesz nic dokańczał. Dzisiaj masz wolne.
- Nie Rye. Ja muszę to zrobić
- Andy. Nie i koniec
Popatrzył na mnie jakby naprawdę chciał wracać do pracy nad piosenką chociaż i tak wiem, że nie chcę. Przytuliłem go i siedzieliśmy na jego łóżku. Widziałem ,że Andy był wyczerpany i ciężko oddychał.
- Jak się czujesz?
- Szczerze? Okropnie- wtulił się we mnie bardziej
- Odpoczywaj - powiedziałem spokojniePov. Andy
Wciąż się źle czuje i boli mnie serce. Nie wiem co mam robić, żeby poczuć się lepiej. Ja nie chce umierać, a czuje się jakbym zaraz miał umrzeć. Nie chcę mówić Rye'u. Będzie się niepotrzebnie martwić i denerwować. Nie chcę być problemem i tym wiecznie chorym. Po prostu nie chcę!
Rye kazał mi odpoczywać, ale w takim razie co z piosenką? Ktoś ją musi dokończyć. Wstałem z łóżka żeby wziąć gitarę i chciałem trochę ją dopracować. Zły pomysł.
Ciemność...Pov. Mikey
Siedziałem w moim pokoju i przeglądałem instagrama gdy nagle usłyszałem huk. Podniosłem głowę z nad wyświetlacza telefonu i wyszedłem na korytarz. Niby nic się nie działo. Zaraz...Andy!
- Andy? W porządku? Jesteś tam? - poeszedłem pod jego pokój, ale nie odpowiadał mi
- Andy! - znów cisza
Postanowiłem po prostu wejść.
Jak dobrze, że podjąłem taką decyzję.
Andy leżał przy komodzie i miał rozcięty łuk brwiowy.
- Boże Andy! - pobiegłem do niego i przyblizylem chusteczkę do rany. Wziąłem go na ręce i poszedłem do Rye'a.
- Rye!
- Andy! Co mu jest? - zaczął płakać
- Siedziałem u siebie w pokoju i usłyszałem huk i dobiegał on z pokoju Andy'ego to poszedłem zobaczyć co się stało i...
- Boże. Trzeba jechać d-do szpitala- mówił płacząc
- Rye ty nie będziesz prowadzić w takim stanie - powiedziałem stanowczo
- To jak mu pomożemy?
- Robbie albo Alex? Któryś może nas zawieźć?
- Masz rację. Może Robbie
- Dobra. Przygotuj się i Andy'ego, a ja pójdę po Robb'a.
Wsiedliśmy do samochodu. Andy wciąż był nieprzytomny, a Rye cały czas płakał. Przytulałem go uspokajająco i mówiłem, że wszystko będzie dobrze, chociaż nie miałem takiej pewności.
Dojechaliśmy do celu i wysiadłem z samochodu żeby otworzyć drzwi dla Rye'a który trzymał Andy'ego. Od razu zostaliśmy pokierowani na izbę przyjęć i lekarze zajęli się blondynem.
Usiedlismy na poczekalni z nadzieją, że będzie dobrze i czekaliśmy aż będziemy mogli do niego wejść.Pov. Rye
Obraz zamazuje mi się przez ilość łez które gromadzą się w moich oczach. Andy nie opuszczaj mnie! Proszę...
To moja wina. Powinienem go lepiej pilnować i zaopiekować się nim jak trzeba.
Siedzieliśmy i czekaliśmy około 15 minut i wreszcie z sali wyszedł lekarz.
- Czy można już wejść? - zapytałem lekarza pociągając nosem
- Pan jest kim?
- Jestem chłopakiem Andy'ego, a to nasz przyjaciel Mikey
- Dobrze, ale pojedynczo
- Jasne, dziękuję
Mikey wskazał na drzwi dając mi znać żebym to ja wszedł najpierw. Przekroczyłem drzwi i od razu w oczy rzucił mi się Andy na trzecim łóżku od wejscia. Na sali były tylko 3 osoby. Andy był wciąż nieprzytomny, ale mam nadzieję, że jak się obudzi to będzie się czuł lepiej. Ująłem jego rękę która w porównaniu do mojej była bardzo mała. Musnąłem ją lekko ustami i wpatrywałem się w jego spokojną twarz z maską tlenową.
- Andy...wszystko będzie dobrze. Nigdy Cię nie zostawie. Będę przy tobie zawsze...tylko...nie odchodź. Zrobię dla Ciebie wszystko. - przytuliłem jego rękę i dalej siedziałem w ciszy i pozwoliłem łzą spływać po moich policzkach.
Kiedy zdałem sobie sprawę, że siedzę tu za długo wstałem i chciałem ruszyć do wyjścia, ale poczułem ucisk na ręce.
- Andy? - popatrzyłem na niego
- Andy. Dasz radę zrób to jeszcze raz - znowu ścisnął moją dłoń
Usiadłem z powrotem i czekałem na kolejny znak od blondyna. Otworzył oczy i spojrzał na mnie.
- Andy...- znowu zacząłem płakać i lekko objąłem Andy'ego tak, żeby mu nie zrobić krzywdy.
Chłopak nic nie mówił, ale w tym momencie liczyło się to, że żyje i się obudził. Wyszedłem na chwilę z sali żeby zawołać lekarza. Zjawił się po pięciu minutach razem z pielęgniarką, która zmieniła kroplówkę. Lekarz powiedział mi wszystkie niezbędne informacje i oznajmił, że jeszcze dziś wieczorem Andy będzie mógł wyjść ze szpitala.To na tyle w tym jakże pełnym emocji rozdziale. Chcę wam zakomuniwać, że ta książka być może będzie krótsza od poprzednich, ale mam pomysł na kolejną i jak skończę tą mam do was kilka pytań, ale to potem 😊
Do następnego
Pa 😘
YOU ARE READING
You've Got My Heart | Randy | RoadTrip
FanfictionZespół RoadTrip jak każdy zespół odbywa właśnie trasę koncertową. Czasami jest to dla nich meczące szczególnie dla Andy'ego, który ma astmę. Pewien koncert odmienił jego życie gdy trafił do szpitala i dowiedział się, że ma pewne problemy z sercem. ...